Papież Franciszek przyjął w piątek na audiencji prezydenta Kolumbii Juana Manuela Santosa, laureata tegorocznej Pokojowej Nagrody Nobla. Następnie dołączył do nich lider kolumbijskiej opozycji, były prezydent Alvaro Uribe.

To wyjątkowe spotkanie, jak podkreślają komentatorzy, jest rezultatem osobistych starań papieża i watykańskiej dyplomacji o to, by w Kolumbii weszło w życie porozumienie zawarte między władzami a lewacką partyzantką FARC w celu położenia kresu trwającej ponad pół wieku wojnie domowej. Pochłonęła ona około 200 tys. ofiar. Porozumienie zostało odrzucone w referendum w październiku niewielką przewagą głosów, a jego przeciwnikiem był właśnie Uribe.

Najpierw papież Franciszek przyjął na audiencji prezydenta Santosa, który sześć dni wcześniej odebrał w Oslo pokojowego Nobla za zawarcie porozumienia z rebeliantami. Szef państwa podarował papieżowi długopis z łuski pocisku, którym je podpisano.

„Na długopisie jest napisane: pociski były naszą przeszłością, pokój to nasza przyszłość” - powiedział Santos wręczając podarunek. Nazwano go po hiszpańsku „baligrafo”, co jest połączeniem słów „długopis” i „kula”. Łącznie przygotowano 500 egzemplarzy na pamiątkę podpisania porozumienia.

Dziennikarze obserwujący audiencję odnotowali, że witając się z papieżem prezydent Kolumbii powiedział: „Potrzebujemy pomocy Waszej Świątobliwości”. Wcześniej informowano, że Santos będzie próbował przekonać Franciszka do przyjazdu do Kolumbii w przyszłym roku, co wzmocniłoby zabiegi o pokój.

Następnie, zgodnie z nieoficjalnymi zapowiedziami, papież zasiadł przy swym biurku w bibliotece razem z Santosem i jego poprzednikiem, byłym prezydentem Uribe, przybyłym kilkadziesiąt minut wcześniej do Rzymu. Komentatorzy nie mają wątpliwości, że w czasie tej rozmowy Franciszek podjął próbę pogodzenia politycznych antagonistów i przekonania Uribe do poparcia nowego, podpisanego w listopadzie porozumienia z FARC.

Z Watykanu Sylwia Wysocka (PAP)