Dron leciał jak gdyby nigdy nic. Naukowcy włączyli jednocześnie urządzenie wielkości kuchenki mikrofalowej, które wystrzeliło w kierunku maszyny niewidzialny promień lasera. Cichy atak trwał piętnaście sekund, po czym dron stanął w płomieniach i spadł. „Jakby ktoś był celem takiego ataku, to nawet by nie wiedział, co się stało” - tłumaczy inżynier Boeinga, Isaac Neil.
Nie jest jasne, z jakiej odległości nastąpił atak, ale - według wynalazców - zasięg lasera to kilkaset metrów. Podobne systemy mają już takie firmy jak Northrop Grumman czy Raytheon, ale eksperci Boeinga podkreślają, że ich model jest wyjątkowo mały i poręczny.