Jednoznaczne opowiedzenie się dziś za jakąś kandydaturą oznaczałoby przedwczesne wyłożenie kart na stół, ograniczyłoby to nasze możliwości negocjacyjne - mówi prezydent Andrzej Duda w tygodniku "wSieci" pytany o stanowisko w sprawie poparcia Donalda Tuska na kolejną kadencję szefa Rady Europejskiej.

"Decyzję w tej sprawie podejmie polski rząd. Proszę jednak pamiętać, że ostateczna decyzja zapadnie na forum unijnym. Dzisiaj nasze jednoznaczne opowiedzenie się za jakąś kandydaturą oznaczałoby przedwczesne wyłożenie kart na stół, ograniczyłoby to nasze możliwości negocjacyjne" - podkreślił prezydent w wywiadzie dla "wSieci", który ukazał się w poniedziałek.

Na pytanie czy Donald Tusk dobrze służy Polsce na swoim stanowisku Andrzej Duda odparł:

"Nie mam poczucia, żeby pan przewodniczący postrzegał swoje stanowisko jako takie, które ma służyć Polsce. Nad czym ubolewam, bo choć teoretycznie powinien być bezstronnym urzędnikiem, to jednak przykład innych ważnych polityków w instytucjach unijnych wskazuje, że pamiętają oni o swoich krajach i pilnują ich interesów".

Prezydent był też pytany czy Donald Tusk byłby groźnym kandydatem w walce o prezydenturę w roku 2020. "Może być wielu kandydatów. Pan Petru, pan Biedroń, pan Tusk, pan Korwin-Mikke. Dla mnie najważniejsze jest możliwie najlepsze wypełnienie moich zobowiązań w tej kadencji. Kolejne wybory prezydenckie to wciąż odległa perspektywa, a ja wyznaczyłem sobie konkretne cele do zrealizowania" - podkreślił.

Na pytanie jak wyglądają jego relacje z liderem Prawa i Sprawiedliwości Jarosławem Kaczyńskim Andrzej Duda stwierdził, że "normalnie". "Realizujemy nasz program, o czym już wcześniej mówiłem. Wyglądają tak, jak powinny wyglądać relacje z liderem ugrupowania, które rządzi, i które wystawiło mnie jako kandydata na prezydenta. A był to wszakże ruch niepozbawiony ryzyka. Okazało się, że Jarosław Kaczyński miał rację" - zauważył prezydent.