Kraje Grupy Wyszehradzkiej, a także Słowenia, Austria, Chorwacja chciałyby większego wsparcia od KE dla rolników, którzy borykają się z trudną sytuacją na rynkach rolnych. Bruksela jednak na razie nie jest chętna, by uruchamiać kolejne środki.

Temat kryzysu, z jakim borykają się producenci rolni, był poruszany na wtorkowym spotkaniu unijnych ministrów rolnictwa w Brukseli. Polska, Czechy, Słowacja, Węgry, a także kilka innych krajów regionu już pod koniec kwietnia na spotkaniu w Pradze wydało wspólne oświadczenie w tej sprawie, podkreślając, że konieczna jest pomoc finansowa dla producentów w sektorze produkcji zwierzęcej, na co najmniej takim poziomie jak w 2015 r.

We wtorek kraje te poinformowały unijnego komisarza ds. rolnictwa Phila Hogana o stratach spowodowanych przez przymrozki w Europie Środkowo–Wschodniej. Niskie temperatury zaszkodziły sadom, winnicom, ziemniakom, kukurydzy, rzepakowi, zbożom ozimym i warzywom.

"Informując o stratach, które poniosło rolnictwo na skutek złego przezimowania, i przyłączając się do państw członkowskich, które wnioskują o zgodę na pomoc publiczną dla rolników poszkodowanych przez przymrozki wiosenne, Polska wnosi o rozważenie możliwości sfinansowania, z budżetu unijnego, programu pomocy nadzwyczajnej dla poszkodowanych gospodarstw rolnych, w których uprawy zostały zniszczone przez ujemne temperatury" - podkreślił cytowany w komunikacie szef resortu rolnictwa Krzysztof Jurgiel.

Hogan mówił na konferencji prasowej po spotkaniu ministrów, że Komisja Europejska dopiero co dostała dokumentację w tej sprawie od państw członkowskich, ale - jak zapewnił - będzie pomocna jak tylko się da.

Odnosząc się do ewentualnych nowych środków na wsparcie rolników, zwłaszcza w sektorach wieprzowym i mlecznym, komisarz mówił, że trudno szukać pieniędzy w budżecie UE, skoro dotychczasowa pula nie została wykorzystana przez 13 krajów członkowskich.

"Na tym etapie kraje członkowskie nie wydały 195 mln euro, więc jest przedwczesne, by rozmawiać o kolejnym pakiecie pomocowym" - oświadczył.

Zapowiedział, że KE będzie monitorowała sytuację na rynku pod koniec czerwca i wówczas przyjrzy się propozycjom ewentualnych działań zgłaszanych przez państwa członkowskie.

Podczas posiedzenia Rady UE Polska wystąpiła o przeanalizowanie wypływu na rolnictwo nowelizacji dyrektywy o krajowych pułapach zanieczyszczeń (NEC). W ubiegłym roku nasz kraj starał się zablokować prace nad tym aktem prawnym, ale się to nie udało.

Jurgiel przekonywał we wtorek w Brukseli, że wynikający z tej nowelizacji nakaz redukcji emisji amoniaku przyniesie szkody dla rolników. Nasz rząd podkreśla, że dostosowanie rolnictwa do wymogów nowego prawa będzie kosztowne. Z projektu dyrektywy wynika, że aby zmniejszyć emisję amoniaku konieczne będzie np. posiadanie przez rolników obiektów do przechowywania obornika, tak by rozprowadzać go jedynie w okresach odpowiednich ze względu na wzrost upraw.

Z relacji Jurgiela wynika, że Polskę w tej sprawie popierają Łotwa, Litwa, Estonia oraz Finlandia i Francja. Decyzja w tej sprawie będzie jednak należała do unijnych ministrów odpowiedzialnych za środowisko, a ci już raz nie zgodzili się na wyłączenie amoniaku z zakresu dyrektywy.

Regulacje dotyczące krajowych pułapów emisji mają poprawić jakość powietrza w UE. Według wyliczeń Europejskiej Agencji Ochrony Środowiska z powodu zanieczyszczeń atmosfery odnotowuje się w Polsce 40 tys. przedwczesnych zgonów rocznie.

Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)