Nareszcie ruszają kolejne e-systemy budowane z unijnych dotacji. Zakończenie ich budowy nie oznacza końca wydatków.
Z 39 wielkich systemów e-administracji budowanych z dotacji unijnych z poprzedniej perspektywy udało się zakończyć 36. Ale ledwie 12 (m.in. ePUAP2, CEIDG – Centralna Ewidencja i Informacja o Działalności Gospodarczej, elektroniczny KRS, Emp@tia, SISP2) działa już od jakiegoś czasu. Większość dopiero zaczyna lub zacznie funkcjonować (e-Deklaracje2, e-Podatki, Platforma Lokalizacyjno-Informacyjna z Centralną Bazą Danych Urzędu Komunikacji Elektronicznej, e-Rejestracje, Geoportal2, Portal internetowy Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego). Wszystkie będą nas kosztowały znacznie więcej niż 2,67 mld zł, które oficjalnie wydano do tej pory na ich budowę.
Jak wynika z danych zebranych przez DGP, tylko w przypadku 12 systemów uruchomionych przed końcem 2015 r. na aktualizację oprogramowania, na utrzymanie sprzętu i ewentualne wymiany czy naprawy urzędy wydały ponad 780 mln zł. Tym razem już nie z dotacji unijnych.
To nie koniec wydatków. I nie chodzi tylko o to, że niektóre systemy, jak opisywany przez nas ISOK czy eZdrowie, będą potrzebowały dodatkowego finansowania, by w ogóle wystartować.
Jako że od tego roku wreszcie mają zacząć działać kolejne z budowanych latami systemów, to zaczną też na nowo generować koszty. Do tej pory najwięcej płacono za utrzymanie usługi ZUS, a konkretnie za system Platforma Usług Elektronicznych, który od 2008 r. kosztował już 388 mln zł. Od 2012 r. jej koszty systematycznie spadają. Drogie są też elektroniczne usługi Ministerstwa Sprawiedliwości. Za utrzymanie i aktualizacje elektronicznego Krajowego Rejestru Sądowego i Krajowego Rejestru Karnego zapłacono ponad 22 mln zł (koszty zinformatyzowania wyniosły 26,8 mln zł), a informatyzacja ksiąg wieczystych, choć kosztowała zaledwie 1,175 mln, to już po powstaniu pociągnęła za sobą kolejne 40 mln zł wydatków. Niemałe obciążenia ponoszone są na utrzymanie systemów SISP i SISP2 dla Głównego Urzędu Statystycznego. Pierwszy w latach 2012–2014 kosztował po 5,5 mln zł miesięcznie, jego następca – 4,5 mln zł miesięcznie.
– To oczywiste, że systemy e-administracji muszą kosztować. Ich utrzymanie, aktualizacje oprogramowania, zabezpieczeń są niezbędne. Ale jednak ważne jest, aby tak je skonstruować, żeby te koszty były równoważone oszczędnościami i korzyściami, jakie przynoszą nowe e-usługi – tłumaczy Piotr Wołejko, ekspert ds. e-administracji w Pracodawcach RP. – Przykład mamy w systemach podatkowych resortu finansów, szczególnie przy eDeklaracjach. Ten system naprawdę przynosi ogromne korzyści – dodaje.
Rzeczywiście dla Ministerstwa Finansów wybudowano sporo nowych e-usług. Ich utrzymanie od tego roku będzie kosztowało prawie 40 mln zł. Ale za to jeżeli skutecznie zadziałają, to będą to raczej inwestycje niż koszty. Sam resort finansów jest bardzo optymistyczny. Szacuje, że program e-Podatki na tyle zmniejszy czasochłonność oraz koszty realizacji procesów poboru podatków, że zmniejszy to samorządom pracę aż o 163 tys. czynności miesięcznie, a to da łącznie ponad 3,4 mln zł oszczędności rocznie. Niemal na 64 mln zł rocznie szacuje się oszczędności dzięki wspomnianemu systemowi eDeklaracje.

– Ale są też systemy, w których korzyści niestety nie widać. I to pomimo sporych inwestycji i dużego nakładu prac – dodaje Wołejko i wskazuje głównie na ePUAP i jego nową wersję ePUAP2. Rzeczywiście sporo, ponieważ aż 23 mln zł w ostatnich dwóch latach kosztowało utrzymanie, aktualizacje i poprawianie ePUAP2. A wcześniej po ok. 15 mln zł rocznie kosztował ePUAP. A wciąż nie są to usługi, które cieszyłyby się popularnością wśród obywateli.