Najdłuższe kolejki do lokali wyborczych ustawiają się w Hiszpanii podczas wyborów parlamentarnych. Mniejsza frekwencja jest zwykle w wyborach lokalnych, a najmniejsza - w głosowaniu do Parlamentu Europejskiego.
Politycy i naukowcy apelują, aby w niedzielę nie zostawać w domu. „30 procent uprawnionych wciąż nie wie, na kogo będzie głosować. Namawiam ich, żeby poszli do wyborów. W przeciwnym razie decyzję za nich podejmą inni” - powiedział filozof Angel Gabilondo.
Dla niezdecydowanych opracowano aplikację na smartfony, która pomaga w wyborze partii. Eksperci liczą, że jutro w wyborach do lokalnych władz będzie uczestniczyć więcej osób niż w 2011 roku, kiedy to do urn poszło ponad 66 procent uprawnionych. Zwracają uwagę, że odkąd rozpoczął się kryzys, Hiszpanie coraz chętniej uczestniczą w życiu politycznym.