Przedstawiciele związków zawodowych opuścili obrady Komisji Trójstronnej. Związkowcy zawiesili jednocześnie swoje członkostwo w Komisji. Od premiera domagali się zrezygnowania z pomysłu liberalizacji Kodeksu Pracy, a także dymisji Władysława Kosiniaka-Kamysza, ministra pracy i polityki społecznej.
"Związkowcy przyjechali tylko po to, by ogłosić, że idą na wojnę z państwem" - powiedział, cytowany przez TVN24, Donald Tusk.
Premier ostro skrytykował związkowców za zerwanie rozmów z rządem i pracodawcami.
Zdaniem Donalda Tuska, związkowcy przyszli z zamiarem zerwania dialogu, nie są zainteresowani rozmowami tylko organizacją strajków, demonstracji i zamieszek ulicznych we wrześniu. "Dialog nie polega na tym, że związki zawodowe każą coś zrobić, a rząd, parlament, pracodawcy mają to wykonać" - mówił premier.
Dodał, że dopóki głównym problemem jest bezrobocie, dopóty rząd będzie robił wszystko, by chronić miejsca pracy Związkowcy domagają się dymisji ministra pracy i polityki społecznej. Chcą też, by Władysław Kosiniak-Kamysz przestał szefować komisji. Szefowie "Solidarności", OPZZ i Forum Związków Zawodowych oświadczyli, że minister Kosiniak-Kamysz faktycznie nie kieruje komisją.
Podkreślali, że ustalenia, które zapadają na tym forum nie są wiążące, a rząd je podważa. Zdaniem przedstawicieli pracowników Władysław Kosiniak-Kamysz nie jest ministrem pracy, ale ministrem "bezrobocia". Szefowie central związkowych zarzucili też przedstawicielom rządu, że nie prowadzą dialogu z pracodawcami. Po raz kolejny wyrazili sprzeciw wobec zmian w kodeksie pracy, które, jak przypomnieli, są wprowadzane bez omówienia z partnerami społecznymi.
Szefowie OPZZ Jan Guz, Forum Związków Zawodowych Tadeusz Chwałka i "Solidarności" Piotr Duda zawiązali komitet protestacyjny i zapowiedzieli protesty na wrzesień.