Najbardziej prawdopodobny termin I tury to 21 października. Badaniem opinii o kształcie wyborów zaczynamy cykl tekstów zapowiadających jesienne głosowanie.
Dziennik Gazeta Prawna
Choć kampania wyborcza w przypadku niektórych kandydatów rozpoczęła się z dużym wyprzedzeniem – co zdążyła już skrytykować Państwowa Komisja Wyborcza (PKW) – to oficjalna agitacja zacznie się dopiero od momentu zarządzenia terminu wyborów przez premiera.
Formalnie Mateusz Morawiecki już od poniedziałku może podać datę – zgodnie z kodeksem wyborczym zarządzenie szefa rządu musi zostać wydane najwcześniej na cztery miesiące, a najpóźniej na trzy miesiące przed końcem kadencji samorządowych rad. To oznacza, że premier może jeszcze wszystkich trzymać w niepewności przez niemal miesiąc.
Część polityków PiS oczekuje, że decyzja zapadnie jeszcze w tym tygodniu. Ale inni są sceptyczni. – To raczej mało możliwy wariant – przewiduje jeden z polityków partii rządzącej.
Nasi rozmówcy są zdania, że premier zwleka z wydaniem zarządzenia, bo jednocześnie czeka na decyzję Senatu w sprawie referendum konsultacyjnego prezydenta Dudy. Wniosek ws. plebiscytu (wstępnie planowanego na 10–11 listopada) ma zostać złożony najpóźniej w poniedziałek 23 lipca. Zostanie on rozpatrzony na ostatnim lipcowym posiedzeniu izby wyższej, czyli 24–27 lipca. Prawdopodobnie dopiero pod koniec miesiąca dowiemy się zatem, jaki będzie termin I i II tury w jesiennych wyborach samorządowych.
Mateusz Morawiecki ma trzy opcje, przy czym każda z nich rodzi jakieś komplikacje. Pierwsza to wskazanie daty 21 października (I tura). To oznacza, że II tura wyborów wypadłaby 4 listopada. A to rodzi obawy o frekwencję – będzie to ostatni dzień długiego weekendu związanego z dniem Wszystkich Świętych, w trakcie którego wielu Polaków wyjeżdża na groby bliskich.
Druga opcja to wyznaczenie I tury na 28 października. Ale tu komplikacji jest jeszcze więcej. Po pierwsze, tego dnia (a raczej w nocy) przestawiamy zegarki o godzinę do tyłu. Po drugie, może się okazać, że II tura – w tej konfiguracji wypadająca 11 listopada – pokryje się z referendum konsultacyjnym prezydenta. A to spore organizacyjne wyzwanie (na przykład dwie osobne komisje). Poza tym w dniu święta narodowego – wypełnionym przemowami i występami rządowych oficjeli i działaczy opozycji – zapewne trudno będzie dochować ciszy wyborczej.
Trzeci wariant, który do wyboru ma premier, to wyznaczenie I tury wyborów na 4 listopada, co powodowałoby, że tura II wypadłaby 18 listopada. W tej kombinacji pojawia się problem z wariantu pierwszego, czyli ryzyka niskiej frekwencji 4 listopada. Dochodzi jeszcze to, że jeśli między pierwszą a drugą turą dojdzie referendum prezydenta, dla wielu zaangażowanych wyborczo Polaków oznaczać to będzie konieczność głosowania przez trzy weekendy z rzędu. A nie każdy ma na to czas lub ochotę.
Za jakim terminem opowiada się Państwowa Komisja Wyborcza? – My nic nie sugerowaliśmy rządowi, bo to nie jest nasze zadanie. Osobiście wydaje mi się, że z czysto organizacyjnego punktu widzenia 21 października będzie terminem najbardziej optymalnym, zwłaszcza jeśli dojdzie do prezydenckiego referendum – ocenia szef PKW Wojciech Hermeliński.
Jak wynika z badań na panelu Ariadna przygotowanych na zlecenie DGP, na tegoroczne wybory samorządowe zamierza się wybrać ponad 60 proc. uprawnionych Polaków. Niemal połowa ankietowanych dobrze ocenia obecnych włodarzy (ok. 30 proc. ma negatywne zdanie). Przy czym praktycznie tyle samo badanych (ponad 46 proc.) popiera jedną z kluczowych reform PiS polegającą na wprowadzeniu zasady limitowania kadencji (maksymalnie dwie pięcioletnie).
Partia rządząca może jednak mieć problem z wyjaśnieniem opinii publicznej powodów, dla których w lokalach wyborczych mimo wcześniejszych zapowiedzi nie pojawią się kamery do transmisji internetowej (formalnie powodem są unijne przepisy RODO). Zdaniem 62 proc. ankietowanych takie urządzenia powinny się znaleźć w lokalach. Przeciwny temu pomysłowi był tylko co piąty badany. Tymczasem już 20 lipca w życie wejdzie nowelizacja kodeksu wyborczego, która zakłada m.in. odstąpienie od obowiązku prowadzenia transmisji z lokali wyborczych.