Odmowa udziału w relokacji uchodźców bardzo źle wpłynie na pozycję Polski w UE - uważają politycy PO, Nowoczesnej i PSL. Według PiS prędzej, czy później zwycięży w tej sprawie "zdrowy rozsądek", który reprezentuje Europa Środkowa.

Goście sobotniego "Śniadania w Trójce" pytani byli, w kontekście ostatniego szczytu UE, o to, czy odmawiając udziału w relokacji uchodźców, Polska zdoła zachować znaczącą pozycję w Unii Europejskiej.

Rzecznik prasowy prezydenta Krzysztof Łapiński zwrócił uwagę, że solidarność w UE musi obowiązywać wszystkich "w dwie strony", także w sprawie bezpieczeństwa energetycznego. Jak mówił, UE to grupa państw, które mają swoje interesy, i każdy ma prawo o swoje interesy walczyć.

Nawiązał też do niedawnego wywiadu prezydenta Francji Emmanuela Macrona dla europejskiej prasy. Zdaniem Łapińskiego Macron był w tej rozmowie niekonsekwentny, z jednej strony wytykał nam łamanie zasad, a z drugiej zanegował unijne zasady swobodnego przepływu usług, osób i kapitału. "To cały czas są wypowiedzi na użytek francuskiego wyborcy" - ocenił.

Wiceminister kultury Jarosław Sellin (PiS) przekonywał, że ws. relokacji uchodźców polski rząd "walczy o zasady". Dowodził, że nie możemy łamać zasad, które powinny w UE obowiązywać. Jak zaznaczył, polityka imigracyjna, dotycząca tego, kogo przyjmujemy jest polityką suwerennych państw.

W ocenie Sellina, "próbuje się w Europie narzucić przymusową relokację imigrantów ekonomicznych, których masowo do Europy przyjęła, nie kto inny tylko, Angela Merkel swoją nieodpowiedzialną wypowiedzią sprzed dwóch lat". "Potem przerażona się z tego zaczęła wycofywać" - dodał wiceminister. Jak wskazał, teraz w Niemczech będą wybory, więc dlatego, być może, ostateczne rozwiązanie tej sprawy przesunięto na szczyt UE na jesień.

Dopytywany o wpływ tej kwestii na pozycję Polski w UE, Sellin odparł: "Uważam, że prędzej, czy później zdrowy rozsądek w tej sprawie zwycięży". "W opinii dużej części społeczeństw europejskich i, mam nadzieje też, że coraz częściej również w części elit, dostrzega się fakt, że najbardziej rozsądnie w tej sprawie zachowują i zachowywały się państwa Europy Środkowej m.in. też Węgrzy" - mówił.

Zdrowy rozsądek, zaznaczył, oznacza, że mechanizm przymusowej relokacji uchodźców jest wadliwy i prawie żadne państwo się z niego nie wywiązało. "Po prostu trzeba prowadzić inną politykę w stosunku do nielegalnej imigracji niż z ta, którą próbowano o w ramach tego mechanizmu zaimplementować i narzucić wszystkim krajom" - podkreślił wiceminister kultury.

Grzegorz Długi (Kukiz'15) wskazał, że "to są sprawy międzynarodowe, o których się powinno mówić ponadpartyjnie". "Nie chce krytykować rządu, który powinien być skrytykowany za to, że ma taką trochę niejasną pozycję" - zaznaczył.

Zdaniem posła Kukiz'15 rząd w tej sprawie powinien odwołać się do większości społeczeństwa w drodze referendum i w zależności od jego wyniku podjąć decyzję. Powinniśmy, mówił, realizować prawo - zarówno konwencję genewską, jak i naszą konstytucję. Natomiast "to jest nasza własna polityka, czy my chcemy przyjmować imigrantów czy nie" - podkreślił Długi. W jego ocenie nieodróżnianie uchodźców od imigrantów przede wszystkim przez media spowodowało sporo zamieszania i "chyba sporo szkody również dla Polski na arenie międzynarodowej".

Inne stanowisko zajął Andrzej Halicki (PO). Jak dowodził, w kwestiach europejskich byliśmy do tej pory "przy tym pierwszym stoliku", nasz głos się liczył, a teraz się to zmieniło. Odnosząc się do pomysłu, by samorządowcy PO we współpracy z parafiami na swoim terenie przyjmowali uchodźców, mówił, że byłby to bardzo prosty gest, który umożliwiłby nam udział w unijnym dialogu. "Są również proboszczowie chętni do takiego ludzkiego gestu, skala jest minimalna, a byłby to dobry gest, który pokazałby solidaryzm Polaków z ofiarami wojny" - zaznaczył poseł.

Jarosław Kalinowski (PSL), odpowiadając na pytanie o wpływ postawy naszego rządu ws. uchodźców na pozycję Polski w UE, ocenił: "Wpłynie bardzo źle". "Mam nadzieję, że wreszcie rząd przestanie traktować tę sprawę jako naczelną sprawę polityczną pod przyszłe wybory, tylko zacznie zachowywać się jak odpowiedzialny rząd 40-milionowego państwa w UE. Jeżeli dalej tak będzie, to zaczynamy proces tak naprawdę wychodzenia z UE, PiS to robi świadomie" - przestrzegał.

"Zgadzamy się z rządem, że Polska nie może się zgodzić na automatyczny mechanizm przyznawania kwot. Zgadzamy się z tezą, że nie może być to przymus, ale jeżeli znajdą się osoby, które dobrowolnie zechcą do Polski, sprawdzone wcześniej przez służby, trafić, to powinniśmy się wykazać solidarnością i dobrą wolą, i te na początek kilkanaście, kilkadziesiąt osób przyjąć. Naprawdę to jest potrzebne bardzo Polsce" - powiedział Kalinowski. Jak mówił, PSL złożyło w Sejmie projekt uchwały w tej sprawie.

O potrzebie zaprezentowania przez nasz kraj solidarności mówiła też wicemarszałek Sejmu Barbara Dolniak (Nowoczesna). Jej zdaniem, jeżeli nie będziemy solidarni i nie będziemy się kierować wartościami demokratycznymi, to nasze żądania będą tak samo traktowane. "My w tej chwili postępujemy na tej zasadzie: chcemy dostać, ale nic nie chcemy dać ze swojej strony" - oceniła.

Jej zdaniem, jeżeli będziemy tak się zachowywać, to nikt nie będzie chciał z nami rozmawiać o polskich kierowcach, polskich firmach. (PAP)