Przedstawiając w weekend swój program wyborczy, szefowa francuskiego Frontu Narodowego Marine Le Pen robiła wszystko, by przekonać zwolenników, że politycy tacy jak Donald Trump nie tylko mogą być wybrani, ale też spełniać obietnice - pisze "Financial Times".

W artykule redakcyjnym brytyjski dziennik podkreśla we wtorek, że zaprezentowany przez Le Pen "nierealistyczny program gospodarczy miesza się z nieskrywaną ksenofobią". "Szefowa skrajnie prawicowego Frontu Narodowego, która długo była ekstremalnym głosem na obrzeżach francuskiej polityki, połączyła antyimigracyjne nastroje z rosnącym eurosceptycyzmem i wrogością wobec globalizacji" - komentuje "FT".

Jak podkreśla, zdecydowana część jej programu to standard Frontu Narodowego: wzmocnienie policji i więcej miejsc w więzieniach, przywrócenie obowiązkowej służby wojskowej, skrajne ograniczenie imigracji, przy czym - zastrzega "FT" - Le Pen "ostrożnie unika otwarcie rasistowskiego języka, mówiąc zamiast tego o zagrożeniu stwarzanym przez islamskich ekstremistów".

Gazeta przyznaje, że te postulaty trafiają do szerszych grup niż w przeszłości. "Ale powodem, dla którego pani Le Pen pozyskuje nowych wyborców, jest jej obietnica +inteligentnego protekcjonizmu+" - ocenia "FT". Wśród tych postulatów wymienia prowadzoną przez państwo politykę przemysłową, uprzywilejowanie produkcji wobec sektora finansowego, opodatkowanie importu i zagranicznych pracowników, ścisłe kontrole zagranicznych inwestycji czy subsydiowanie krajowego przemysłu, m.in. znacznym zwiększeniem wydatków militarnych. Jednocześnie padają zapowiedzi przywrócenia krajowej waluty czy obniżenia wieku emerytalnego.

"FT" komentuje, że żaden z tych postulatów nie jest zbieżny z zasadami UE, ale nie ma to wielkiego znaczenia, ponieważ jednym z pierwszych kroków Le Pen w razie zdobycia prezydentury będzie przeprowadzenie referendum w sprawie dalszego członkostwa Francji w UE.

Brytyjski dziennik zauważa, że ideologia leżąca u podstaw manifestu Marine Le Pen jest "zarówno spójna, jak i głęboko zakorzeniona we francuskim społeczeństwie", przypominając, że "korzenie Frontu sięgają lat 70., kiedy poparcie czerpał on od dawnych kolaborantów Vichy". "Pani Le Pen zadała sobie wiele trudu, aby oczyścić partię i zwiększyć jej siłę oddziaływania, ale jej ksenofobiczne, nacjonalistyczne, autorytarne podstawy pozostają nietknięte" - diagnozuje.

Gazeta przewiduje, że choć "po wstrząsach spowodowanych amerykańskimi wyborami i głosowaniem za Brexitem może być pokusa wyolbrzymienia szans Le Pen na zwycięstwo", to jej perspektywy na prezydenturę nadal są niewielkie. "Nie powinno być jednak wątpliwości co do poważnych konsekwencji dla Europy w razie jej sukcesu" - ostrzega "Financial Times".