Sejmowa Komisja Petycji skieruje do rządu dezyderat m.in. z pytaniami o plany dotyczące regulacji ws. ochrony życia. To rezultat petycji, którą wraz z gotowym projektem całkowicie zakazującym aborcji złożyła Polska Federacja Ruchów Obrony Życia.

Za skierowaniem dezyderatu opowiedziało się 10 posłów komisji, nikt nie był przeciw, cztery osoby wstrzymały się od głosu. Przewodniczący komisji Sławomir Piechota (PO) zapowiadał, że dalsze działania komisji w sprawie petycji będą uzależnione od uzyskanej odpowiedzi.

O dezyderat i poparcie dla całkowitego zakazu aborcji była w czwartek po południu pytana premier Beata Szydło. "Nie znam tego dezyderatu, więc nie mogę odpowiedzieć na to pytanie" - odpowiedziała. "Odniosę się do dezyderatu, kiedy się z nim zapoznam" - dodała.

Komisja odrzuciła wniosek posłanki Anny Sobeckiej (PiS) o skierowanie projektu PFROŻ do marszałka Sejmu oraz wniosek posłanki Magdaleny Kochan (PO) o nieuwzględnianie petycji.

W treści dezyderatu, zgodnie z wnioskiem posła Jacka Świata (PiS), ma być m.in. pytanie "o dalsze plany rządowe (...) na rzecz ochrony życia oraz "ewentualne plany nowelizacji ustawy o ochronie życia". W dezyderacie mają być też pytania o stan wdrażania ustawy "Za życiem".

Poseł Świat argumentował, że Komisja petycji nie ma uprawnień, by rozstrzygać merytorycznie tak fundamentalne kwestie i jedyne, do czego powinna się ograniczyć, to decyzja, co dalej uczynić z petycją PFROŻ. Podkreślił, że "ochrona życia to sprawa fundamentalna" i nie wyobraża sobie, by komisja mogła ją "wyrzucić do kosza", dlatego zaproponował wystosowanie dezyderatu do rządu.

PFROŻ złożyła swoją petycję wraz z gotowym projektem nowelizacji kilku ustaw. Projekt zakłada całkowity zakaz aborcji, a także m.in. zakaz sprzedaży, nieodpłatnego udostępniania i reklamowania środków o działaniu poronnym i antyimplantacyjnym. Projekt przewiduje też zmiany w Kodeksie cywilnym, potwierdzające, że dziecko poczęte ma bezwarunkową zdolność prawną w zakresie stosunków niemajątkowych, a warunkową, gdy urodzi się żywe (autorzy projektu proponują zapis: "Zdolność prawną ma również dziecko poczęte; jednakże prawa i zobowiązania majątkowe uzyskuje ono pod warunkiem, że urodzi się żywe").

Projekt - w przeciwieństwie do odrzuconego w zeszłym roku przez Sejm projektu komitetu "Stop Aborcji" - nie przewiduje karania kobiet, które przerwały ciążę. W przypadku lekarzy regulacja zakłada odstąpienie od karania, jeśli aborcja była spowodowana ratowaniem życia matki lub dziecka w ciąży bliźniaczej.

Prezes PFROŻ Paweł Wosicki podkreślał podczas posiedzenia komisji, że twórcy projektu są gotowi na dyskusję i poprawienie "szczególików", rzecz jednak w tym, by nie przesłoniły one nadrzędnego celu petycji i projektu, jakim jest ochrona życia. Jak mówił Wosicki, chodzi też o uniknięcie "dramatycznych" sytuacji, gdy "aborcji dokonuje się na dzieciach zdolnych już do życia". "Oczekiwanie lepszej ochrony życia poczętego jest w społeczeństwie bardzo duże" – podkreślał Wosicki.

Lidia Klempis z zarządu PFROŻ podkreśliła, że chodzi o ochronę "życia 600 dzieci rocznie". "Niepojęte, że te dzieci giną" - mówiła.

Wspierający działania PFROŻ poseł do Parlamentu Europejskiego i prezes Prawicy RP Marek Jurek powiedział dziennikarzom po zakończeniu posiedzenia komisji, że kierowanie dezyderatu zamiast przesłania projektu Federacji do marszałka Sejmu to "niepotrzebne przedłużanie sprawy, która powinna być załatwiona szybko i prosto". "Najważniejsze jest to, że Komisja Petycji nie zamyka sprawy i będzie się musiała tym tematem zająć, aczkolwiek dobrze byłoby, gdyby skierowała go dziś wprost do marszałka Sejmu jako projekt ustawy" - powiedział Jurek.

Według niego, "tylko jeden przepis spowodował", że jesienią Sejm nie zajął się sprawą ochrony życia. "Więc skoro jest projekt inny, spełniający oczekiwania większości parlamentarnej, to powinna się nim zająć".

Na posiedzeniu komisji posłanki Nowoczesnej podkreślały, że w tej kadencji Sejm wypowiedział się już w kwestii ewentualnej zmiany przepisów dotyczących aborcji, odrzucając projekty obywatelskie - zarówno zakazujący aborcji, jak i liberalizujący obecne przepisy.

Jak mówiła Joanna Scheuring-Wielgus (N) "żyjemy w kraju konstytucyjnie laickim i arogancją jest to, że chce się narzucić kobietom, kiedy i jak mają rodzić". "Ten projekt to pogarda dla obowiązującego prawa" - dodała. Kamila Gasiuk-Pihowicz dodawała zaś, że "nie może być tak", że projekt, który już był procedowany w Sejmie, który wzbudził liczne protesty polskich kobiet na ulicach, teraz "boczną furtką" miałby być ponownie wprowadzany pod debatę parlamentarną.

O nieuwzględnianie petycji wniosła też referująca ją posłanka Magdalena Kochan (PO). Podnosiła m.in., że proponowane w projekcie rozwiązania są niekonstytucyjne. Przywoływała opinię Biura Analiz Sejmowych, która kwestionuje proponowaną w projekcie definicję początku życia człowieka jako momentu "połączenia męskiej i żeńskiej komórki rozrodczej".

Jak powiedziała Kochan, z opinii BAS wynika, że taka definicja może być błędna, ponieważ nie zawsze połączone komórki doprowadzą do ciąży. Powoływała się też na stanowisko Trybunału Konstytucyjnego, który orzekł, że choć życie człowieka w każdej fazie życia podlega ochronie, to nie na każdym etapie rozwoju intensywność tej ochrony prawnej musi być taka sama.

Kochan wskazywała też na inne elementy opinii BAS, odnoszące się do propozycji zakazu środków o działaniu poronnym lub antyimplantacyjne. W opinii wskazano, że jest to pojęcie "wysoce niedookreślone", co może doprowadzić do penalizacji wielu produktów leczniczych, które zostały legalnie wprowadzone do obrotu z konkretnymi wskazaniami terapeutycznymi, a skutkiem ubocznym ich działania może być poronienie.

Projekt wspierali posłowie Kukiz'15. Anna Siarkowska (Kukiz'15) argumentowała m.in., że obecne prawo "dyskryminuje osoby chore", pozwalając m.in. na aborcję dzieci z wadami genetycznymi.

Przeciwne projektowi są środowiska reprezentowane m.in. przez Kongres Kobiet. Pod pismem wzywającym do odrzucenia go podpisało się ponad 100 działaczek i działaczy z Polski oraz innych krajów. (PAP)