Na światowym rynku handlu bronią Rosja przez lata zajmowała drugą pozycję, zaraz za Stanami Zjednoczonymi. Jeszcze w 2021 r. wartość eksportowanej przez Kreml broni była szacowana przez Sztokholmski Międzynarodowy Instytut Badań nad Pokojem (SIPRI) na 14,6 mld dol.

Rosjanie tracą światowe rynki. Mało klientów na broń

Do załamania doszło po ataku na Ukrainę. Wystarczyły trzy lata, by sprzedaż spadła o 92 proc., osiągając w 2024 r. wartość 1 mld dol. Specjaliści podkreślają, że jednym z powodów załamania była konieczność przekierowania większości produkcji na własne potrzeby wojenne. Ale też przebieg działań wojennych na Ukrainie wpłynął na postrzeganie Rosji na świecie.

Dyplomacja i handel bronią bardzo się ze sobą wiążą. Rosjanie ze względu na wojnę są eliminowani z niektórych rynków. Ale jest też drugi powód. Użycie broni w realnej wojnie najczęściej zwiększa jej wartość. Jednak jeśli ta broń okazuje się mało skuteczna, przestaje być hitem eksportowym. Dlatego kilka rodzajów rosyjskiego uzbrojenia wypadło z rynku – mówi Jerzy Marek Nowakowski, były ambasador na Łotwie i w Armenii. W tle handlowych spadków są jednak także Stany Zjednoczone. Pogląd ten głośno wyraził podczas sierpniowej Moskiewskiej Konferencji Bezpieczeństwa Narodowego adm. Igor Kostiukow, szef Głównego Zarządu Sztabu Generalnego, czyli wywiadu wojskowego. Oskarżył on USA o szantażowanie państw, które miały w planach zakup rosyjskiego uzbrojenia. Jako przykłady wymienił Filipiny, Indie, Indonezję i Wietnam.

Kolejne kraje rezygnują z zakupu broni z Rosji

Indonezja w 2018 r. zawarła kontrakt wart 1,14 mld dol. na zakup 11 rosyjskich myśliwców Su-35. Do dziś jednak go nie zrealizowano, zaś Dżakarta zaczęła się skłaniać ku amerykańskim F-35EX albo francuskim rafale’om, a w czerwcu kupiła tureckie myśliwce Kaan. Filipiny zrezygnowały z zakupu śmigłowców Mi-171, wybierając w 2022 r. amerykańskie chinooki. W ich ślady poszedł Wietnam, którego lotnictwo opiera się wyłącznie na maszynach poradzieckich, a jednak teraz wybrał amerykańskie samoloty F-16. Największa batalia wciąż toczy się o Indie, kupujące wyposażenie dla pięciu pułków obrony przeciwlotniczej. Ich wybór padł na rosyjskie S-400. I chociaż prezydent Donald Trump, za karę za kontakty z Moskwą nakładając na Nowe Delhi 25-proc. cło, wspominał o handlu bronią, Indusi nie mogą do końca porzucić partnera. – Nie patrzą z wielkim entuzjazmem na dalszą współpracę z Rosją, ale jednak duża część sprzętu, jaki dotychczas kupowali, jest rosyjska. Muszą utrzymywać relacje przynajmniej na takim poziomie, aby mieć serwis – zaznacza Nowakowski.

Eliminowanie Rosjan ze światowego rynku handlu bronią umożliwia Amerykanom uchwalona w 2017 r. Ustawa o przeciwdziałaniu przeciwnikom Ameryki za pomocą sankcji (CAATSA). Przyjęta na początku pierwszej kadencji Trumpa, miała być batem na Iran i jego program nuklearny oraz na Rosję, która wkroczyła wówczas do Syrii i była oskarżana o ingerowanie w amerykańskie wybory prezydenckie. Szybko jej działanie odczuły inne państwa, w tym należąca do NATO Turcja. Gdy prezydent Recep Tayyip Erdoğan ogłosił w 2017 r. chęć zakupu za 2,5 mld dol. rosyjskich systemów S-400, na turecką Agencję Przemysłu Obronnego nałożono restrykcje, a kraj wykreślono z programu partnerstwa przy budowie myśliwców piątej generacji F-35. Po amerykańskim ostrzeżeniu z planów zakupu rosyjskich Su-35 musiał się wycofać Egipt. Zagrożono mu odcięciem corocznej kilkumiliardowej amerykańskiej pomocy wojskowej.

Handel bronią - niedawno powód dumy Krelma

Jak wynika z raportu SIPRI, jeszcze w 2019 r. Rosja eksportowała broń do 30 krajów. Do 2024 r. ta pula skurczyła się do 12 państw. W ocenie mjr. Roberta Chedy, byłego analityka Agencji Wywiadu przez lata pracującego w Rosji, Rosjanie sami zafundowali sobie ten problem. To m.in. efekt zlikwidowania Grupy Wagnera. – Eliminacja Jewgienija Prigożyna zmniejszyła szanse Rosji na budowę strefy wpływów w oparciu o usługi wojskowe w państwach afrykańskich i na Bliskim Wschodzie. Usiłują to zastąpić inną formacją, znajdującą się pod ścisłą kontrolą resortu obrony, ale ponieważ nad handlem bronią czuwa teraz wojsko, stał się on mniej konkurencyjny, bo korupcja podnosi stawki – mówi Cheda. Przez lata handel bronią był dla Władimira Putina powodem do dumy. – Była to kwestia prestiżowa i Putin zawsze zwracał uwagę na ten fakt. Rosja nie ma miękkiej siły oddziaływania na inne państwa za pomocą gospodarki czy popkultury, jaką mają USA. Ma tylko surowce i broń – podkreśla nasz rozmówca. ©℗