W trakcie pierwszej kadencji na stanowisku prezydenta Stanów Zjednoczonych Donald Trump doprowadził do normalizacji stosunków między Izraelem a kilkoma państwami muzułmańskimi w ramach porozumień abrahamowych. Teraz zapowiada kontynuację tego procesu.

W ostatnim czasie Trump kilkakrotnie podkreślał, że kolejne państwa wyraziły już chęć przystąpienia do układu. – Mamy tam teraz naprawdę wspaniałe kraje i myślę, że wkrótce zaczniemy dodawać kolejne – powiedział republikanin w rozmowie z Fox News. Jak wskazują nasze źródła w Izraelu, także temu miała służyć ubiegłotygodniowa wizyta premiera Binjamina Netanjahu w Waszyngtonie. Rozmawiał na ten temat nie tylko z Trumpem, lecz także z przebywającym w tym samym czasie w stolicy USA prezydentem Mauretanii Muhammadem wuld al-Ghazwanim. To zachodnioafrykańskie państwo było już bliskie sfinalizowania umowy o normalizacji stosunków z Izraelem pod koniec pierwszej kadencji Trumpa.

Pogodzić się z sąsiadami

Z tym, że zarówno dla Trumpa, jak i Netanjahu dużo ważniejsze są dziś porozumienia z państwami Bliskiego Wschodu. Stany Zjednoczone chcą wykorzystać to, co określają mianem historycznego przełomu w regionie: w grudniu 2024 r. po krótkiej ofensywie obalony został reżim Baszara al-Asada w Syrii, a władzę przejął Ahmad asz-Szara, który dąży do unormowania relacji z Zachodem. Niedługo później, po latach kryzysu politycznego w Libanie, który wzmacniał pozycję wrogiego Izraelowi Hezbollahu, na prezydenta kraju wybrano zaś gen. Josepha Auna, a stanowisko premiera objął Nawaf Salam, były przewodniczący Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości.

Wiele wskazuje na to, że ambicje Trumpa nie do końca pokrywają się jednak z rzeczywistością. Przed weekendem Aun zadeklarował, że Bejrut nie planuje normalizować stosunków z sąsiadem. Wezwał za to do zakończenia wojny; mimo wynegocjowanego pod koniec ubiegłego roku zawieszenia broni na linii Izrael–Liban Izraelczycy wciąż prowadzą naloty na ten kraj i utrzymują wojska w jego południowej części. – Pokój to brak wojny, a dziś jest to dla nas w Libanie najważniejsze. Normalizacja nie jest obecnie brana pod uwagę w polityce zagranicznej Libanu – oświadczył prezydent.

Jego wypowiedź była odpowiedzią na słowa izraelskiego ministra spraw zagranicznych Gideona Sa’ara. – Mamy interes w tym, aby do kręgu pokoju i normalizacji dołączyły nasi sąsiedzi – Syria i Liban – przy jednoczesnym zabezpieczeniu kluczowych interesów i bezpieczeństwa Izraela – powiedział. Thomas Barrack, amerykański ambasador w Turcji i specjalny wysłannik ds. Syrii, przekonywał za to w niedawnym wywiadzie dla „New York Timesa”, że Izrael prowadzi „znaczące” rozmowy w sprawie normalizacji relacji z Damaszkiem. – Prezydent Trump kusi Netanjahu możliwością normalizacji z Syrią w zamian za zgodę Izraela na zakończenie wojny w Strefie Gazy – mówi DGP były wysoki rangą urzędnik państwowy z Izraela. I podkreśla, że państwu żydowskiemu zależy na tym m.in. ze względu na rosnącą rywalizację z Turcją o wpływy w Syrii. – Rywalizacja ta nasiliła się po upadku reżimu al-Asada do tego stopnia, że izraelskie władze doszły do wniosku, iż w przyszłości Ankara może stanowić dla nas większe zagrożenie niż Teheran – wyjaśnia nasz rozmówca.

Zachętą dla Damaszku miało być zaś podpisane na początku lipca przez Trumpa rozporządzenie, na mocy którego zniesiono większość amerykańskich sankcji na Syrię. Jak podkreślił Biały Dom w oficjalnym komunikacie, decyzja ta ma na celu wsparcie nowych władz w dążeniu do odbudowy kraju po obaleniu al-Asada. Ale nasi rozmówcy w Izraelu pozostają sceptyczni co do tego, czy Syria może wkrótce dołączyć do grona państw ustanawiających relacje z państwem żydowskim.

Pakt o nieagresji

– Pytanie brzmi, o jakiego rodzaju porozumieniu mówimy. Istnieje spora różnica między tym, jak negocjacje zostały przedstawione w Izraelu, a tym, jak rozumieją je Syryjczycy – mówi nam Charmit Walensi z Instytutu Badań nad Bezpieczeństwem Narodowym w Tel Awiwie. – W Izraelu od kilku tygodni mówi się, że Syria dołączy do porozumień abrahamowych. Linia jest więc bardzo jednoznaczna, jeśli chodzi o izraelskie intencje. W Syrii oczekiwania są o wiele bardziej ograniczone i ostrożne. Tłumaczy się tam, że chodzi raczej o coś na kształt paktu o nieagresji – dodaje. O trudnościach w realizacji planu Trumpa świadczy również to, że przycichły dyskusje na temat wisienki na torcie porozumień, czyli nawiązania stosunków dyplomatycznych między Izraelem a Arabią Saudyjską.

– Mam gorącą nadzieję, życzenie, a nawet marzenie, by Arabia Saudyjska wkrótce dołączyła do porozumień abrahamowych. Ale zrobicie to we właściwym dla siebie czasie – komentował amerykański przywódca podczas majowej wizyty w Rijadzie. Oba kraje były bliskie osiągnięcia przełomu w 2023 r., kiedy prezydentem USA był Joe Biden. Jednak wybuch wojny w Strefie Gazy uniemożliwił Rijadowi taki krok; tamtejsze społeczeństwo pozostaje zdecydowanie propalestyńskie. Na razie nie wiadomo, czy Arabia Saudyjska zdecyduje się na normalizację dopiero po zakończeniu działań wojennych, czy też postawi dodatkowy warunek zawarcia układu z Izraelem w postaci utworzenia państwa palestyńskiego. ©℗