W końcowym komunikacie po szczycie NATO w Hadze znajdzie się jedynie krótka wzmianka na temat wojny w Ukrainie. Dokument ma zmieścić się na jednej stronie A4 i liczyć zaledwie pięć akapitów, znacznie mniej niż w poprzednich latach. Uwaga przywódców zostanie skupiona na zwiększeniu wydatków obronnych do 5 proc. PKB. Dzieje się tak, bo członkowie sojuszu chcą uniknąć konfliktu z prezydentem Stanów Zjednoczonych Donaldem Trumpem i zapobiec powtórce z niedawnego szczytu G7 w Kanadzie, gdzie wspólne oświadczenie nie zostało wydane ze względu na spór z Białym Domem o jego treść.
Z takim podejściem nie zgadzają się władze Polski. „Powinniśmy przynajmniej powtórzyć nasze wcześniejsze deklaracje, że będziemy nadal wspierać Ukrainę i że drzwi do członkostwa w NATO pozostają otwarte dla Kijowa” – czytamy w odpowiedzi ministerstwa obrony narodowej na pytania przesłane przez DGP.
Mniej Ukrainy
Ale z roku na rok spotkania przywódców państw Sojuszu Północnoatlantyckiego dają Ukraińcom coraz mniej nadziei. W 2023 r. w Wilnie prezydenta Wołodymyra Zełenskiego przyjęto niczym bohatera, powołano też Radę NATO–Ukraina, a w oświadczeniu końcowym działania Rosji zostały określone jako „nielegalne, nieuzasadnione i niesprowokowane”.
Z kolei komunikat po ubiegłorocznym szczycie w Waszyngtonie, który organizowała administracja prezydenta Joego Bidena, zawierał zobowiązanie do długoterminowej pomocy w zakresie bezpieczeństwa dla Kijowa oraz deklarację wsparcia „na jego nieodwracalnej drodze” do członkostwa w Sojuszu. Z tym, że zdaniem wielu ekspertów była to pusta formułka, która nie zawierała żadnych konkretów ani harmonogramu procesu akcesji. Zełenski miał zresztą zostać poinstruowany, aby w ogóle nie poruszać tematu członkostwa, bo – jak pisały wówczas media zza oceanu – „nikt nie chciał o tym rozmawiać”.
Tym razem nie ma nawet pewności, czy Zełenski, zaproszony jedynie na dzisiejszą uroczystą kolację otwierającą szczyt, weźmie w nim udział. Z harmonogramu opublikowanego przez Radę Europejską wynika co prawda, że na dziś zaplanowane zostało spotkanie ukraińskiego przywódcy z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen oraz sekretarzem generalnym NATO Markiem Ruttem. Kijów nie potwierdził jednak tej informacji.
Walka o gwarancje bezpieczeństwa
Szefowa Centrum Stosunków Międzynarodowych Małgorzata Bonikowska mówi, że Kijów wciąż ma sporo do ugrania i może zabiegać w Hadze np. o gwarancje bezpieczeństwa. – Ukraina nie może zakończyć wojny z Rosją bez gwarancji bezpieczeństwa – tłumaczy DGP. I podkreśla, że jednym z wyzwań stojących przed zebranymi w Hadze przywódcami będzie nakłonienie Amerykanów do uwzględnienia ukraińskiego punktu widzenia. – Biorąc pod uwagę ukraińsko-amerykańską umowę surowcową, Amerykanie mogą być zainteresowani tym, żeby kontynuować współpracę z Kijowem. Ta nie musi przecież uwzględniać ukraińskiego członkostwa w NATO – dodaje.
Nie będzie to jednak łatwe zadanie. W Hadze – jak donosi portal Politico – nie odbędzie się posiedzenie Rady NATO–Ukraina, oficjalnie ze względu na „zmiany w kalendarzu Donalda Trumpa”. Z naszych informacji wynika, że w stolicy Holandii najprawdopodobniej nie odbędzie się też spotkanie tzw. koalicji chętnych. – Nie zmienia to faktu, że jeśli w końcu dojdzie do zawieszenia broni, to wyślemy tam swoje siły – mówi nasze źródło w jednym z europejskich rządów. – Są państwa, które oferują bardzo konkretne wsparcie w ramach tej inicjatywy. Niektóre chcą zapewnić np. myśliwce. To ważne, bo komponent powietrzny musiałby zostać wprowadzony jako pierwszy – dodaje nasz rozmówca. ©℗