Prezydent zamierza przedłużyć i nieco rozszerzyć ulgi podatkowe w podatkach osobistych, wprowadzone w 2017 r., podwyższyć przejściowo ulgę związaną z posiadaniem dzieci, znieść podatek od napiwków i nadgodzin czy podwyższyć limit odliczeń podatków stanowych i lokalnych. Po stronie przedsiębiorców mają z kolei pojawić się korzystniejsze z punktu widzenia podatków zasady rozliczania inwestycji.

Cła obniżą wzrost gospodarczy USA, podatki niewiele pomogą

Pakiet podatkowo-fiskalny jest dla Trumpa ważny także dlatego, że jego pozytywny wpływ na gospodarkę ma także zrekompensować szkody, jakie wyrządzą podwyższone cła na towary importowane do USA. Gdy obecna administracja obejmowała władzę, założyła, że pod jej rządami amerykańską gospodarkę będą opisywały liczby 3-3-3, gdzie jedna z trójek odnosi się do tempa wzrostu PKB. W zeszłym roku USA rozwijały się w tempie 2,8 proc., ale prognozy na bieżące 12 miesięcy nie przekraczają 2 proc. Hamowanie jest przede wszystkim następstwem wprowadzania ceł, które działają jak podatek, ograniczając dochody konsumentów. Administracja Trumpa liczy, że ulgi w podatkach, w połączeniu z deregulacją, na tyle poprawią stan gospodarki, by osiągnięcie 3-proc. wzrostu było możliwe w kolejnych latach.

Z prognoz ekonomistów wynika, że te kalkulacje raczej się nie sprawdzą. Eksperci Goldman Sachs wyliczyli, że ubytek we wzroście gospodarczym wynikający przede wszystkim z polityki handlowej Trumpa będzie w latach 2025–2026 mniej więcej 2-krotnie większy niż zyski wynikające ze zmian w podatkach. To jeden z powodów, dla którego istotne przyspieszenie amerykańskiej gospodarki w kolejnych latach wydaje się mało prawdopodobne. W dalszym ciągu jednak pod rządami Donalda Trumpa Stany Zjednoczone mają wzrastać w tempie ok. 2 proc. rocznie, co, porównując z innymi państwami stojącymi na podobnym poziomie rozwoju i uwzględniając historyczne standardy, jest wynikiem solidnym.

Inna z trójek, będących celem obecnej administracji, dotyczy wzrostu produkcji ropy naftowej o 3 mln baryłek dziennie. Także w tym aspekcie sukcesy Trumpa będą zapewne ograniczone. Maksymalne możliwości wydobywcze USA szacowane są na 14 mln baryłek dziennie, wobec 13,2 mln produkowanych średnio w 2024 r. Niemniej Stany Zjednoczone nie będą miały w najbliższych latach problemów z utrzymaniem pozycji największego globalnego producenta.

Deficyt fiskalny USA nie spadnie

Według ekspertów Trump poniesie natomiast dotkliwą porażkę w próbach zredukowania deficytu amerykańskich finansów publicznych do równowartości 3 proc. PKB. O tym mówi ostatnia z trójek z programu obecnej administracji. Przestawienie amerykańskiej gospodarki na właściwe tory po rządach Joego Bidena to realizacja charakterystycznego dla Republikanów postulatu o ograniczeniu roli rządu. Do tego celu ma prowadzić redukcja deficytu. Dlatego pakiet fiskalno-podatkowy, nad którym Kongres ma obradować już w tym tygodniu, zakłada np. redukcję wydatków na program zapewniający Amerykanom o niższych dochodach darmowe ubezpieczenie zdrowotne (Medicaid) czy ograniczenie nakładów na pomoc żywnościową (Food Stamps). Oszczędności zaplanowane przez Trumpa mają sięgnąć 1,4 bln dol. w ciągu najbliższych 10 lat.

Z punktu widzenia amerykańskich finansów publicznych problem polega na tym, że cięcia zaplanowane przez Trumpa wejdą w życie w dalszej przyszłości i najsilniej ograniczą wydatki państwa po 2028 roku, gdy obecny prezydent już wyprowadzi się z Białego Domu. Natomiast ulgi podatkowe zadziałają od razu, więc początkowo deficyt będzie narastał. Tutaj z pomocą przyjdą Trumpowi wpływy z ceł, które pozwolą uzupełnić niedobór w budżecie federalnym. Ostatecznie jednak prezydent znajdzie się w punkcie wyjścia z deficytem na poziomie 6–7 proc. PKB, z grubsza takim samym jak za czasów Joego Bidena.

Ameryka pożycza coraz drożej

Część Republikanów domaga się od Trumpa większych ograniczeń w wydatkach. Stąd ich opór w poparciu ustawy proponowanej przez prezydenta. Jej częścią ma być podniesienie limitu długu rządowego, który obecnie wynosi 36,1 bln dol. Ten poziom zostanie osiągnięty w okolicach września/października. Dlatego Trump musi przekonać niezdecydowanych, inaczej rząd federalny nie będzie w stanie płacić swoich rachunków. Eksperci szacują, że limit długu zostanie podniesiony o 4-5 bln dol., co wystarczy do 2027 r. Innymi słowy – Trumpowi nie uda się zapobiec dalszemu zadłużaniu się Stanów Zjednoczonych.

Podsumowaniem działań Donalda Trumpa na polu polityki fiskalnej była zeszłotygodniowa decyzja Moody’s o obniżeniu oceny wiarygodności kredytowej USA o jeden stopień, z AAA do Aa1. Moody’s był ostatnią agencją, która przyznawała Ameryce najwyższy rating. Eksperci zmienili ocenę m.in. pod wpływem oczekiwanych skutków rozwiązań proponowanych przez Trumpa w „Jednej Wielkiej Pięknej Ustawie” (One Big Beautiful Bill Act). Miarą porażki amerykańskiego prezydenta jest spadek cen długoterminowych obligacji. Notowania na rynku wyznaczają koszty, po jakich rząd zaciąga bieżące zobowiązania. Rentowność 30-letnich obligacji rządu USA, odwrotnie skorelowana z ceną, przekroczyła w tym tygodniu 5 proc. i oscyluje wokół najwyższych poziomów od 20 lat. Za rządów Bidena Ameryka też zadłużyła się na potęgę, ale taniej. ©℗