Dzień po ogłoszeniu przez Donalda Trumpa ceł wyrównawczych na Wall Street miała miejsce najgorsza sesja od wybuchu pandemii w 2020 r., a wartość rynkowa notowanych spółek obniżyła się o 3,1 bln dol. Spadek cen ropy w ciągu dwóch dni o ponad 10 proc., do najniższego poziomu od grudnia 2021 r., można określić jako krach. W ten sposób inwestorzy wyrazili obawy o konsekwencje podniesienia ceł przez największą globalną gospodarkę i największego importera towarów do poziomu najwyższego od mniej więcej 100 lat.
Nadchodzi recesja
Ekonomiści J.P. Morgan ocenili, że prawdopodobieństwo światowej recesji jeszcze w tym roku wzrosło do 60 proc. Według Olu Sonoli, głównego ekonomisty ds. Stanów Zjednoczonych w agencji ratingowej Fitch, większość ekonomicznych prognoz sprzed ogłoszenia ceł można wyrzucić do kosza. Jednak wystąpienie Trumpa w Ogrodzie Różanym to nie koniec przewrotu w polityce handlowej. Jedna trzecia amerykańskiego importu została wyłączona z ceł wyrównawczych. Wyjątki sektorowe obejmują stal i aluminium oraz samochody i części do nich. Na te grupy towarów prezydent już nałożył 25-proc. cła. Wciąż jednak toczą się postępowania dotyczące miedzi i drewna, a w przypadku produktów farmaceutycznych, mikroprocesorów czy surowców analizy mają się dopiero rozpocząć. Z ceł wyrównawczych zwolnione zostały produkty energetyczne i w tym wypadku towary takie jak ropa zapewne nie zostaną objęte taryfami.
Wyłączenia sektorowe sprawiają, że przynajmniej przejściowo cła wyrównawcze nie są aż tak dotkliwe, jak wynika z ogłoszonych stawek. Przykład? Na import z Unii Europejskiej zostały nałożone 20-proc. cła. Szacunki ekonomistów mówią, że przy tym poziomie unijny eksport do USA mógłby spaść o jedną trzecią. Ekonomiści Goldman Sachs policzyli jednak, że gdyby wziąć pod uwagę wyjątki, efektywna stawka celna na unijne towary poszła na razie w górę o 13,5 proc. Warte podkreślenia są też dwie ścieżki prowadzenia ceł wyrównawczych. Podstawowa, 10-proc. stawka, nałożona na państwa, z którymi USA mają handlową nadwyżkę lub niewielki deficyt, ma obowiązywać od 5 kwietnia. Podwyższone stawki dla niemal 60 państw, odpowiadających za ok. 60 proc. importu do USA, wejdą w życie 9 kwietnia. To sugeruje, że dodatkowe cła mogą podlegać negocjacjom, a dolną granicą potencjalnych ustępstw jest 10 proc.
Cła jak zaproszenie do negocjacji
„Taryfy dają nam wielką moc w negocjacjach” – mówił Trump dziennikarzom na pokładzie Air Force One dzień po wprowadzeniu ceł wyrównawczych. Prezydent zadeklarował chęć podjęcia rozmów, jeśli któryś z partnerów handlowych zaoferuje mu coś korzystnego w zamian. Tezę, że ostatecznie cła znajdą się na niższym poziomie niż ogłoszony w środę, wspierają przykłady Kanady i Meksyku. Oba państwa, odpowiadające za niemal 30 proc. amerykańskiego importu, zostały wyłączone z ceł wyrównawczych. Trump wprowadził 25-proc. taryfy na towary sprowadzane z tych państw już na początku lutego, jednak większość została zawieszona. Jeśli w przyszłości to zawieszenie przestanie obowiązywać, większość importu z Kanady i Meksyku wciąż będzie zwolniona z taryf, a ich górna granica na pozostałe produkty została ustalona na poziomie 12 proc.
Pytanie, czy partnerzy handlowi Ameryki, którzy na dotychczas wprowadzane przez USA cła reagowali powściągliwie – co można było interpretować jako niechęć do eskalacji konfliktu handlowego – w dalszym ciągu będą zachowywać spokój. Gdy na pokładzie samolotu Trump deklarował gotowość do ustępstw wobec Chin, jeśli te porozumieją się z USA w sprawie sprzedaży TikToka, nie wiedział, że główny strategiczny rywal Waszyngtonu ogłosił 34-proc. taryfy na cały amerykański import. ©℗