Z perspektywy rozmów pokojowych mogą być zadowoleni zwłaszcza posiadacze akcji ukraińskich walorów notowanych na warszawskiej giełdzie. WIG-Ukraine, indeks, w którego skład wchodzi sześć spółek, wzrósł w lutym o ponad 40 proc.
W ciągu siedmiu miesięcy po rozpoczęciu w lutym 2022 r. rosyjskiej inwazji na Ukrainę indeks WIG stracił jedną trzecią wartości, przede wszystkim ze względu na odpływ inwestorów zagranicznych. Warszawska Giełda Papierów Wartościowych należała wówczas do najsłabszych rynków akcji na świecie. Teraz jest inaczej. Od początku 2025 r. WIG zyskał już niemal 20 proc. i pod względem skali wzrostów należy do globalnych liderów. Indeks znajduje się na najwyższym poziomie w historii, zbliżając się do granicy 100 tys. pkt. Napływ kapitału do Polski widoczny jest także w notowaniach złotego. W minionym tygodniu kurs euro spadł poniżej 4,16 zł i był najniższy od kwietnia 2018 r.
Wzrosty na giełdzie w Moskwie
Ponad 15 proc. zyskał też w minionym tygodniu RTS, wyliczany w dolarach indeks obrazujący poziom notowań na giełdzie w Moskwie. To jego najlepszy wynik od niemal trzech lat. „Inwestorzy biorą pod uwagę złagodzenie sankcji, częściowe usunięcie barier w transakcjach finansowych i możliwe odblokowanie aktywów” – napisali w komentarzu analitycy Alfa Investment. Zagraniczni inwestorzy nie mogą handlować akcjami na rynku w Moskwie, jednak podobnie w ostatnich dniach zachowywały się także kursy nielicznych rosyjskich spółek wciąż notowanych na giełdach poza Rosją.
Według analityków Goldman Sachs, wstrzymanie walk na Ukrainie pomogłoby w utrzymaniu trendu wzrostowego na kontynentalnym rynku akcji. „W przypadku europejskich akcji widzimy szereg korzyści: niższą premię za ryzyko, niższe ceny energii, poprawę zaufania konsumentów, silniejszy wzrost gospodarczy” – napisali eksperci w notatce rozesłanej w piątek do klientów. Analitycy zwrócili jednak uwagę, że „większość byłych wojskowych i komentatorów politycznych, z którymi rozmawiamy, pozostaje sceptyczna odnośnie do szybkiego zakończenia” działań wojennych. Jednocześnie z analizy zakładów bukmacherskich wynika, że prawdopodobieństwo zawieszenia broni w tym roku wzrosło i jest oceniane na 70 proc.
Notowania na rynkach finansowych najszybciej dostosowują się do zmieniających się warunków; realna gospodarka potrzebuje więcej czasu. Głównym kanałem oddziaływania na nią jest rynek gazu. Po rozpoczęciu inwazji i ograniczeniu dostaw surowca przez Rosję ceny na europejskim rynku, zazwyczaj utrzymujące się w przedziale 10–20 euro, wzrosły do przeszło 300 euro za MWh, co w 2022 r. wywołało kryzys energetyczny. Sytuację udało się opanować dzięki zmniejszeniu zużycia gazu w Unii Europejskiej o 20 proc. do ok. 300 mld m sześc. rocznie i zastąpieniu surowca z Rosji dostawami z innych kierunków, ale w dalszym ciągu gaz jest trzy, cztery razy droższy niż przed inwazją. Podwyższa to ceny energii elektrycznej i negatywnie wpływa na konkurencyjność przemysłu, co opisał Mario Draghi, były szef Europejskiego Banku Centralnego, w opublikowanym jesienią 2024 r. raporcie, sporządzonym na zlecenie Komisji Europejskiej.
Co dalej z rosyjskim gazem?
Całkowite wymazanie negatywnego wpływu wojny na europejski rynek gazu będzie trudne, ale możliwe, choć w żadnym scenariuszu eksperci nie zakładają, żeby dostawy rosyjskiego gazu do Europy wróciły do poziomu sprzed konfliktu. Według ekonomistów Goldman Sachs można liczyć na przywrócenie dostaw przez Ukrainę, zakończonych w Nowy Rok. Tą drogą do Europy trafiło w 2024 r. 16,5 mld m sześc. gazu. Powrót tego surowca złagodziłby napiętą sytuację na rynku i taki scenariusz już zaczyna być uwzględniany przez inwestorów. W trakcie czterech ostatnich sesji notowania gazu na holenderskim rynku TTF, wyznaczającym ceny w Europie, spadły o 12 proc., z najwyższego poziomu od dwóch lat do 51,5 euro za MWh.
Ekonomiści Goldman Sachs biorą też pod uwagę mniej prawdopodobny scenariusz, w którym przepływ rosyjskiego gazu przez Ukrainę wzrasta nawet do 40 mld m sześc., czyli poziomu sprzed 2022 r. Wówczas ceny gazu spadłyby gwałtownie, może nawet poniżej 20 euro za MWh. Dzięki temu PKB strefy euro zwiększyłby się o 0,2 proc. „Nasza analiza wskazuje zatem na umiarkowanie pozytywny wpływ zawieszenia broni na wzrost gospodarczy w Europie, chyba że uda się osiągnąć kompleksowe porozumienie pokojowe” – ocenili ekonomiści instytucji. W najbardziej optymistycznym scenariuszu PKB strefy euro dzięki zwiększonej produkcji i konsumpcji podniesie się o 0,5 proc. Dotychczasowe prognozy sugerują, że tempo wzrostu w strefie euro w tym roku nieznacznie przekroczy 1 proc. ©℗