Premier Indii chce zaproponować Trupowi obniżkę ceł na amerykańskie towary, aby uniknąć wzrostu napięćhandlowych

Sojusznicy Stanów Zjednoczonych spieszą się, by udobruchać prezydenta Donalda Trumpa i zmniejszyć swoją nadwyżkę w handlu z USA. Zdaniem republikanina amerykański deficyt, który wyniósł w ubiegłym roku rekordowe 1,2 bln dol., świadczy bowiem o tym, że Waszyngton jest traktowany niesprawiedliwie na arenie międzynarodowej.

Nadużywanie relacji

– Trump uczynił z redukcji deficytu handlowego do zera główny cel swojej polityki handlowej – powiedział we wtorek Peter Navarro, doradca handlowy Białego Domu, obwiniając ujemne saldo handlowe o miliony utraconych miejsc pracy, tysiące zamykanych fabryk, a w konsekwencji także plagę rozwodów, alkoholizmu i uzależnienia od narkotyków wśród przedstawicieli amerykańskiej klasy robotniczej.

To dlatego handel ma być najważniejszym tematem rozmów podczas dzisiejszej wizyty premiera Indii Narendry Modiego w Waszyngtonie. Modi dąży do uniknięcia wojny handlowej. Z przecieków wynika, że chce zaproponować Trumpowi m.in. obniżkę ceł na amerykańskie elektronikę, chemikalia czy sprzęt medyczny, a także zwiększenie importu energii i uzbrojenia z USA.

W czasie zeszłorocznej kampanii wyborczej Trump wielokrotnie oskarżał Nowe Delhi o „nadużywanie relacji handlowych”, pomimo bliskich zwizków, jakiełączyły go z Modim podczas pierwszej kadencji w Białym Domu. Deficyt Stanów Zjednoczonych w handlu z Indiami wynosi ok. 32 mld dol. Amerykański przywódca wskazywał, że cła na towary importowane z USA są znacznie wyższe od tych, które Waszyngton nakłada na dostawy z Indii. – Takie wysokie cła stanowią dla nas poważną blokadę – powiedział w poniedziałek główny doradca ekonomiczny Trumpa Kevin Hassett, podkreślając: „prawie każdy partner handlowy USA wprowadził dotychczas znacznie wyższe cła niż my”.

Indie na początku tego miesiąca obniżyły już cła na wiele towarów, w tym na: motocykle, baterie litowo-jonowe czy surowce krytyczne.

– Prewencyjna i proaktywna polityka jest najlepszym rozwiązaniem, gdy ma się do czynienia z Trumpem – komentował Harsh Shringla, były ambasador Indii w USA.

Niewykluczone, że Nowe Delhi zgodzi się także na ustępstwa w sprawie deportacji swoich obywateli, którzy przebywają nielegalnie w Stanach Zjednoczonych. Według szacunków Pew Research Center z 2022 r. Indusi są trzecią co do wielkości grupą nieudokumentowanych imigrantów w USA.

Nawet drobne gesty mogą wystarczyć

Z Trumpem próbują się dogadać także inne państwa zagrożone cłami. Kuo Jyh-huei, minister gospodarki Tajwanu, zasugerował, że jego kraj może pójść za przykładem Japonii i zwiększyć import LNG [skroplonego gazu ziemnego] z USA. Dotychczas głównymi dostawcami LNG na wyspę były Australia i Katar. – Mamy nadzieję, że uda nam się spełnić wymagania Waszyngtonu w tym zakresie – komentował Kuo Jyh-huei, który wysłał w tym tygodniu grupę negocjatorów do Stanów Zjednoczonych.

Nadwyżka Tajwanu w handlu z USA wzrosła w ubiegłym roku o ponad 80 proc., do rekordowej kwoty 64,9 mld dol. Nie umknęło to uwadze Trumpa. – W najbliższej przyszłości zamierzamy nałożyć cła na zagraniczne chipy. Ich produkcja musi wrócić do USA – powiedział pod koniec stycznia.

Pochodzące z Tajwanu firmy technologiczne, w tym największy na świecie producent chipów TSMC, obawiają się, że Trump spełni swoje groźby. Republikanin sugerował niedawno, że TSMC „ukradła” Amerykanom biznes związany z produkcją półprzewodników, i oskarżył rząd w Tajpej o poleganie na amerykańskim wsparciu w zakresie bezpieczeństwa bez płacenia za nie. Rynek półprzewodników jest kluczową gałęzią tajwańskiej gospodarki i pozostaje silnie związany z bezpieczeństwem wyspy. Tajwańczykom zależy, by ewentualne atak czy blokada Tajwanu były bardzo kosztowne dla globalnej gospodarki, w tym dla państw zaprzyjaźnionych. Zakładają, że dzięki uzależnieniu świata od produkowanych przez nich chipów utrzymają wsparcie Zachodu na wypadek eskalacji napięć z Chinami.

Niewykluczone, że zarówno Indie, jak i Tajwan będą w stanie uniknąć podwyżki amerykańskich ceł po rozmowach z przedstawicielami nowej administracji. Doświadczenia Japonii pokazują, że w negocjacjach z Trumpem mogą wystarczyć nawet drobne gesty. Tokio, które zapowiedziało zwiększenie importu LNG z USA i obiecało wzrost inwestycji na amerykańskim rynku, m.in. w sektorach sztucznej inteligencji i obronnym, odetchnęło z ulgą po piątkowym spotkaniu premiera Shigeru Ishiby z amerykańskim przywódcą. Ishiba stwierdził, że rozmowy były udane, a jego krajnajpewniej uniknie wzrostu napięć handlowych z kluczowym sojusznikiem. ©℗