O czym warto czytać, żeby się nie zgubić?
Rekordowe 14 GW energii wytworzonej z nowych źródeł jądrowych ma zasilić świat w przyszłym roku. Te nowe przyłączenia czystego zasilania pojawią się – wedle zestawienia Światowego Stowarzyszenia Nuklearnego – daleko stąd. Jak pisze w poniedziałkowym DGP Marceli Sommer [ @marcelisommer ], skorzystają na nich m.in. Chiny, Indie, Turcja, Bangladesz. A najbardziej – Rosja, bo to jej technologię zastosowano w siedmiu z 12 planowanych do uruchomienia elektrowniach. Za kilka lat boom na technologię od Rosatomu jednak przygaśnie – szacują eksperci – a pałeczkę przejmą… oczywiście Chiny.
Gdzie w tym wszystkim Europa? No cóż, daleko w lesie.
Trwamy w niedowierzaniu, że Niemcy zamknęli swoje elektrownie, i w niegasnącej nadziei, że może jednak pozwolą uruchamiać je w innych krajach UE.
Na razie energia z atomu wciąż uznawana jest przez Unię za energię gorszego sortu. We wrześniu wysłaliśmy do KE naszą propozycję zasad, na których państwo będzie mogło wspierać pierwszą polską elektrownię jądrową. Komisja rozpoczęła zajmowanie się sprawą w grudniu. Czekamy.
Zmieniając temat: Michał Potocki[ @mwpotocki ] sprawdził, ile prawdy jest w słowach wpływowego byłego szefa ukraińskiego IPN Wołodymyra Wjatrowycza. Stwierdził on kilka dni temu, że nie Niemców, lecz Ukraińców uważa większość Polaków za „głównego wroga” z czasów II wojny światowej. Teza tyleż zdumiewająca, co … wyssana z brudnego palca.
Michał odtworzył pokrętne ścieżki myśli Wjatrowycza, wyszperał badania sprzed lat. I skonfrontował Wjatrowycza z nimi.
Jak zareagował historyk na wieść, że rozczytaliśmy jego manipulację? Jak w tym memie: „nie boi się pan, że ktoś się dowie, że pan kradnie?” – „no właśnie się pan dowiedział, i co?”.
Pytanie tylko, dlaczego tak mu zależy na sianiu jadu między Polakami i Ukraińcami. Cui bono?