Podczas gdy komplikuje się kwestia członkostwa Gruzji, a nawet Mołdawii, nie wspominając już o odpierającej rosyjską inwazję Ukrainie, największe postępy w drodze do Unii Europejskiej robią państwa Bałkanów Zachodnich. Dziś ministrowie państw członkowskich, którzy kontynuują rozpoczęte wczoraj dyskusje w czarnogórskiej Budvie, mają dać wyraz poparcia dla europejskich ambicji Albanii, Bośni i Hercegowiny (BiH), Czarnogóry, Macedonii Płn., Kosowa i Serbii. Wydaje się, że najbliżej są Skopje i Tirana, które prowadzą negocjacje od 2022 r. Ich starania przyspieszyła rosyjska agresja na Ukrainę, ale w ostatnich miesiącach ten proces wyhamował.
BiH uzyskała co prawda w październiku 2022 r. status kraju kandydującego, ale od tego czasu nie posunęła się ani o krok. Państwa członkowskie i Komisja Europejska podtrzymywały dotychczas opinię, że Bośniacy nie zrealizowali wytycznych pozwalających na rozpoczęcie negocjacji. Zresztą samo otwarcie rokowań jest jedynie początkiem drogi, którą np. Czarnogóra kroczy już 12 lat. Niewiele krócej trwają starania Serbii, która rozmowy zaczęła w styczniu 2014 r., ale dotychczas udało jej się otworzyć 22 z 35 rozdziałów unijnego dorobku prawnego.
Zwyczajowo unijni liderzy co roku w grudniu przyjmują konkluzje, w których podsumowują współpracę z państwami kandydującymi. Zarzuty pod adresem większości państw bałkańskich są podobne: niewielkie osiągnięcia w walce z korupcją, upolitycznienie wymiaru sprawiedliwości, wolne tempo reform. Tym razem może być inaczej. – Jestem pod wrażeniem pracy naszych partnerów z Bałkanów Zachodnich nad programami reform. To pokazuje, że są zaangażowani w powodzenie planu na rzecz wzrostu gospodarczego – mówiła szefowa KE Ursula von der Leyen. Jej ubiegłotygodniowa wizyta na Bałkanach poprzedziła dyskusje w Budvie.
Niemka jak co roku odwiedziła większość krajów kandydujących i spotkała się z ich liderami, z wyjątkiem premiera Serbii Miloša Vučevicia, który tego samego dnia miał spotkanie z przedstawicielami rosyjskiego rządu. Niemka przekonywała, że Unia ma gotową agendę reform, tj. plan pobudzenia wzrostu gospodarczego dla Bałkanów, który będzie realizowany pod warunkiem wywiązywania się z obietnic przez objęte nim państwa. Zaktualizowane programy realizacji agendy reform przedstawiły wszystkie bałkańskie państwa kandydujące z wyjątkiem BiH. W związku z tym Albania, Czarnogóra, Macedonia Płn., Serbia i Kosowo (które w grudniu 2022 r. złożyło wniosek akcesyjny) będą mieć do dyspozycji łącznie 6 mld euro w ramach Instrumentu Wsparcia Reform i Wzrostu, a płatności będą dokonywane przez Brukselę dwa razy w roku w latach 2025–2027.
W Budvie rozwinięto linię zaprezentowaną przez von der Leyen w stolicach. Zdaniem Niemki Czarnogóra może dołączyć do UE już przed 2028 r. W przypadku pozostałych krajów urzędniczka nie zdecydowała się na wskazanie horyzontu czasowego. Potwierdziła jednak, że coroczny raport dotyczący rozszerzenia, który ma zostać opublikowany w tym tygodniu, będzie zawierać pozytywną ocenę bałkańskich wysiłków. Jest wątpliwe, żeby udało się szybko zamknąć negocjacje, ale jeśli liderzy krajowi poprą w konkluzjach grudniowego szczytu UE pozytywne opinie Brukseli, przynajmniej część bałkańskich stolic uzyska realną perspektywę członkostwa, i to być może jeszcze podczas kończącej się w 2029 r. drugiej kadencji von der Leyen.
Dodatkowe pieniądze dla krajów bałkańskich mają nie tylko pomóc w akcesji, lecz także – jak przekonywała von der Leyen – „zbliżyć gospodarki Bałkanów Zachodnich do naszej”. Postępy w tym regionie mają złagodzić rozczarowanie wywoływane przez państwa wschodnioeuropejskie. Mołdawskie referendum w sprawie zapisania obecności w Unii w konstytucji wygrał wprawdzie obóz proeuropejski, ale tak nieznaczną liczbą głosów, że unijne instytucje do końca wstrzymywały się z gratulacjami. W Gruzji sytuacja związana z domniemanymi fałszerstwami wyborczymi i porażką obozu prozachodniego jest jeszcze trudniejsza i prawdopodobnie doprowadzi do oddalenia Tbilisi od Brukseli. Proces rozszerzenia o Gruzję i tak został zawieszony w lipcu na skutek uchwalenia w tym kraju ustawy o agentach zagranicznych oraz antyunijnej retoryki rządzącego Gruzińskiego Marzenia. ©℗