Polska zbiera koalicjantów sprzeciwiających się atakom Izraela na pozycje wojsk ONZ w Libanie. Według ekspertów ostrzały mogą być kwalifikowane jako zbrodnie wojenne. „Wczesnym rankiem siły pokojowe ONZ w Ramji zaobserwowały, że trzy plutony Sił Obronnych Izraela przekroczyły granicę z Libanem. Ok. godz. 4:30, gdy członkowie misji przebywali w schronach, dwa izraelskie czołgi Merkawa zniszczyły główną bramę naszej bazy i siłą wkroczyły na jej terytorium. Wielokrotnie prosili nas o wyłączenie świateł w bazie” – czytamy w oświadczeniu UNIFIL, czyli Tymczasowych Sił Zbrojnych ONZ w Libanie. Do zdarzenia doszło w niedzielę.
Jak tłumaczą przedstawiciele ONZ, izraelskie czołgi opuściły pozycję UNIFIL dopiero po 45 minutach. Tuż po godz. 6.40 błękitne hełmy ponownie znalazły się w niebezpieczeństwie. Z ich oświadczenia wynika, że Izraelczycy wystrzelili pociski w odległości zaledwie 100 m od bazy w Ramji. „Po tym, jak dym przedostał się do obozu, 15 członków sił pokojowych doznało podrażnienia skóry i reakcji żołądkowo-jelitowych. Stało się tak pomimo założenia masek ochronnych” – przekazał UNIFIL. Ze względu na nietypowe objawy żołnierze wymagali opieki medycznej. Nie było wśród nich Polaków (w Libanie służy ok. 250 polskich wojskowych).
Kolejny atak na pozycje ONZ
Nie był to pierwszy raz, kiedy armia Izraela zaatakowała pozycje sił pokojowych ONZ. W czwartek dwóch żołnierzy UNIFIL zostało rannych, gdy izraelski czołg ostrzelał ich pozycje. Dwóch kolejnych zostało rannych w piątek w wyniku eksplozji w pobliżu wieży obserwacyjnej ONZ. W weekend przedstawiciele misji informowali również, że izraelscy żołnierze zatrzymali ich konwój w pobliżu Majs al-Dżabal, uniemożliwiając dalszy przejazd.. Działania Izraela wywołały sprzeciw świata. Z inicjatywy Polski 34 państwa uczestniczące w misji na południu Libanu wystosowały oświadczenie, w którym podkreśliły, że „rola UNIFIL jest kluczowa w świetle eskalacji sytuacji w regionie”. „Dlatego stanowczo potępiamy ataki na pozycje żołnierzy sił pokojowych. Takie akcje muszą być natychmiast przerwane i odpowiednio zbadane” – czytamy.
Netanjahu ignoruje prośby świata
W niedzielę wezwał ONZ do natychmiastowego wycofania błękitnych hełmów z obszarów, na których Izrael walczy z Hezbollahem. Stwierdził, że libańska grupa wykorzystuje międzynarodowe oddziały jako żywe tarcze. – To jest narracja, którą władze Izraela wykorzystywały również w Strefie Gazy. Mówiły, że obecność cywilów przeszkadza w prowadzeniu efektywnej operacji – mówi prof. Patrycja Grzebyk z Uniwersytetu Warszawskiego. – W takiej sytuacji trzeba uwzględniać ludność cywilną w obliczeniach dotyczących proporcjonalności, a co za tym idzie – bardziej uważać przy podejmowaniu decyzji o poszczególnych atakach. Podobnie jak w Gazie Izrael uważa, że przebywający na południu Libanu cywile są zakładnikami i że to nie jego wina, że ci cywile giną – dodaje ekspertka w dziedzinie prawa międzynarodowego.
W operacji pokojowej biorą udział żołnierze pełniący funkcje wyznaczone przez Radę Bezpieczeństwa ONZ i mają status osób chronionych. – Nie można ich atakować. Siły UNIFIL, które stacjonują w Libanie, mają za zadanie patrolować teren i informować, czy jedna albo druga strona nie prowadzi tam działań zbrojnych. Izraelowi to przeszkadza, bo chce na tym obszarze zaprowadzić porządek po swojemu. Nie ma jednak prawa zmuszać członków misji do ewakuacji ani uznawać ich za rodzaj żywej tarczy – komentuje Grzebyk. Generał Waldemar Skrzypczak podkreślał zaś w niedawnej rozmowie z DGP, że dopóki Izraelczycy nie uzgodnią z ONZ ewentualnego wycofania się UNIFIL, nie mają w ogóle prawa prowadzić działań w strefie, w której stacjonuje misja.
Według informacji, które DGP otrzymał w ubiegłym tygodniu od resortu obrony, żadne z 50 państw wchodzących w skład UNIFIL nie zamierza w tym momencie wycofywać żołnierzy z pogranicza. – Siły pokojowe pozostają na swoich stanowiskach, a flaga ONZ nadal powiewa w południowym Libanie – potwierdził w niedzielę rzecznik ONZ Stéphane Dujarric. Patrycja Grzebyk podkreśla, że atakując pozycje misji pokojowej, Izrael narusza prawo humanitarne. – Jeśli do ostrzału doszło celowo, to zgodnie ze statutem Międzynarodowego Trybunału Karnego jest to zbrodnia wojenna. W takiej sytuacji nie musi dojść do jakichkolwiek strat, żeby mówić o naruszeniu prawa humanitarnego. Samo celowanie w misję stanowi zbrodnię wojenną – wskazuje. ©℗