Za miesiąc Zełenski będzie osobiście przekonywać Bidena do zniesienia ograniczeń związanych z wykorzystaniem amerykańskiej broni.

Ukraińska delegacja jeszcze w tym tygodniu ma odwiedzić Stany Zjednoczone, by przekonywać gospodarzy do zgody na użycie zachodnich pocisków do rażenia celów na międzynarodowo uznanym terytorium Rosji. Kijów ma dodatkowe argumenty w postaci ostatnich działań bojowych agresora – największego ostrzału rakietowego Ukrainy od początku wojny i coraz częstszego użycia kierowanych bomb lotniczych. Waszyngton wciąż mówi „nie”, ale daje do zrozumienia, że jest gotowy do rozmów.

Zełenski będzie rozmawiał z Bidenem

O planowanej wizycie poinformował portal Politico.com. Według źródeł dziennikarzy do Waszyngtonu polecą Andrij Jermak, szef biura prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, i minister obrony Rustem Umierow. Jermak to faktyczna osoba numer dwa w państwie. Oficjalnie jego zadaniem będzie najpewniej przygotowanie spotkania jego szefa z prezydentem Joem Bidenem. We wtorek Zełenski podczas dużej konferencji prasowej powiedział, że porozmawia z prezydentem we wrześniu. Wyjazd będzie zapewne skorelowany z sesją Zgromadzenia Ogólnego Organizacji Narodów Zjednoczonych, odbywającą się między 20 a 26 września. Polskę tradycyjnie będzie reprezentował na niej prezydent Andrzej Duda. Zełenski tłumaczył, że przedstawi Bidenowi plan zwycięstwa. – Od niego zależy sukces tego planu. Dadzą nam to, co jest w tym planie, czy nie dadzą. Czy będziemy mogli swobodnie korzystać z tego, co będzie w planie, czy nie – dodawał.

Ukrainiec chciałby też przedstawić szczegóły planu obojgu kandydatom na prezydenta, Kamali Harris i Donaldowi Trumpowi, w trosce o ponadpartyjne poparcie dla Kijowa. Politico.com twierdzi, że wysłannicy Zełenskiego polecą do USA z gotową listą celów na terenie Rosji, które są możliwe do porażenia wyłącznie z wykorzystaniem amerykańskich pocisków dalekiego zasięgu. Dotychczas Amerykanie warunkowali ich dostawy zakazem strzelania po międzynarodowo uznanym terenie Rosji. Ukraińcy mogli z nich korzystać wyłącznie do rażenia celów na terenach okupowanych, włącznie z Krymem, ponieważ Biały Dom obawiał się eskalacji. Ukraińcy jednak sami przekraczali kolejne czerwone linie wyznaczane przez Moskwę. Najnowszą było wejście 6 sierpnia na teren obwodu kurskiego. Ponadstandardowej reakcji Kremla nie było, co daje Kijowowi dodatkowy argument na rzecz zniesienia ograniczeń.

Oficjalne stanowisko Waszyngtonu w tej sprawie nie uległo zmianie

– Nasza polityka w odniesieniu do amerykańskiej broni się nie zmieniła. Nie mam w tej sprawie żadnych wytycznych – mówił 26 sierpnia John Kirby, rzecznik Białego Domu ds. bezpieczeństwa. – Tak jak wiele razy mówiłem, kontynuujemy rozmowy z Ukraińcami w tej sprawie, ale zamierzamy utrzymywać je jako niepubliczne – dodawał. W ostatnich tygodniach coraz więcej zachodnich polityków przekonuje, że zmiana tej polityki byłaby zasadna. „Zniesienie ograniczeń na zgodne z prawem międzynarodowym użycie potencjału przeciwko rosyjskim wojskowym zaangażowanym w agresję przeciwko Ukrainie wzmocniłoby ukraińską samoobronę, ochroniło życia i ograniczyło zniszczenia w Ukrainie” – napisał w serwisie X wciąż urzędujący szef unijnej dyplomacji Josep Borrell. Podobne zdanie dotychczas wyrażali przeważnie środkowoeuropejscy politycy. Szef polskiego MSZ Radosław Sikorski publicznie doradzał po jednym z poprzednich ostrzałów „przekazanie Kijowowi pocisków dalekiego zasięgu zdolnych do rażenia centrów dowodzenia i pozycji, z których wystrzeliwuje się rakiety”.

Ukraińcy przekonują, że amerykańskie pociski pozwoliłyby na atakowanie lotnisk, z których startują samoloty sił kosmicznych odpalające pociski balistyczne oraz maszyny, które operują kierowanymi bombami lotniczymi po celach na pograniczu, włącznie z obwodowymi miastami Charków i Sumy. Samoloty nie opuszczają rosyjskiej przestrzeni powietrznej, więc Kijów nie może do nich strzelać zachodnimi pociskami. Wprawdzie Ukraińcy rozwijają swój potencjał ofensywny – ostrzeliwują bazy włas nymi dronami kamikaze, niedawno wprowadzili na wyposażenie własny dron rakietowy Palanycia (według oficjalnych danych po raz pierwszy użyto go 24 sierpnia), a przedwczoraj Zełenski pochwalił się udanymi testami rakiety balistycznej – ale dopiero sięgnięcie po zachodnie zestawy typu ATACMS na dobre zakłóciłoby spokój rosyjskiego lotnictwa. Prezydent dowodzi, że dalekosiężna broń to najlepsza recepta na zmasowane ataki rakietowe podobne do tego, jaki Rosja przeprowadziła w poniedziałek. ©℗