Robert F. Kennedy Junior poparł Donalda Trumpa. W zamian w jego administracji ekscentryczny polityk może otrzymać wysokie stanowisko, prawdopodobnie sekretarza zdrowia.

Ostatni dzień partyjnej konwencji demokratów był kulminacyjnym momentem czterodniowego zjazdu partyjnego w Chicago. Kamala Harris formalnie przyjęła nominację na kandydatkę w wyborach w 2024 r. Nowych deklaracji czy przełomowych wypowiedzi, jak zazwyczaj przy takich okazjach, nie było. Były natomiast ostrzeżenia przed Donaldem Trumpem, wątki biograficzne i powtarzające się co cztery lata podgrzewanie wyborczej atmosfery przez podkreślanie, jak wysoką stawkę niosą te wybory. Demokraci mogą być zadowoleni, zrealizowali na konwencji swój cel: na tydzień przyciągnęli uwagę mediów, utrzymali wysoki poziom mobilizacji wśród swojego elektoratu. Bo wybory za pasem – już w pierwszym tygodniu września drogą pocztową rozpocznie się głosowanie w Karolinie Północnej. Przez następne dwa tygodnie do stanu z Charlotte dołączy następne osiem.

Debata Harris-Trump

Kolejny po konwencji demokratów kluczowy punkt w kampanijnym kalendarzu to 10 września i organizowana przez stację ABC debata prezydencka Harris–Trump w Filadelfii. Szczególną nadzieję wiążą z nią republikanie. Telewizyjne starcie kandydatów uznają za doskonały moment na ewentualne odwrócenie negatywnych dla nich przez ostatnie tygodnie sondażowych trendów. Po debacie Trumpa z Joem Bidenem z końca czerwca mają dobre wspomnienia, fatalny występ prezydenta doprowadził do jego wycofania się z reelekcji. W pierwszej połowie lipca, aż do ogłoszenia startu przez Harris, republikanin urósł na zdecydowanego faworyta. Teraz wyścig jest wyrównany. Różnice w kluczowych wyborczo stanach są w większości sondaży minimalne.

Co zdecyduje o zwycięstwie?

O końcowym zwycięstwie może zadecydować naprawdę mała różnica głosów. Dlatego też cenną zdobyczą dla Trumpa wydaje się uzyskanie w weekend poparcia niezależnego kandydata Roberta F. Kennedy’ego Juniora. – Ta decyzja prawdopodobnie ma dla Trumpa wartość netto wynoszącą ok. 1 pkt proc. I ten jeden punkt może znaczyć wszystko, jeśli chodzi o stany wahające się – przekonuje Frank Luntz, związany z republikanami specjalista od komunikacji politycznej. Nie brak jednak też głosów przeciwnych – że w listopadzie „RFK” końcowo głosy podbierałby bardziej Harris, zmniejszając tym samym Trumpowi próg głosów potrzebnych do wygranej. Faktem jest, że od decyzji Kalifornijki o starcie w wyborach sondaże Kenne dy’ego zaczęły spadać, a wyborcy odpływać do niej. Kilka miesięcy temu miał dwucyfrowe poparcie, końcówka sierpnia to wyniki na poziomie zaledwie 5–6 proc.

O wyniku znów zdecyduje niewielka liczba głosów

Dlaczego ekscentryczny „RFK”, syn Roberta F. Kennedy’ego i Ethel Kennedy, zdecydował się poprzeć republikanina? Jak się spekuluje, jest możliwe, że w zamian za wysokie stanowisko w administracji Trumpa. W razie zwycięstwa największe szanse ma na stanowisko sekretarza zdrowia i opieki społecznej. Byłaby to rewolucja w resorcie, bo Kennedy wygłasza antyszczepionkowe poglądy i chce postawić w stan oskarżenia Antho ny’ego Fauciego, byłego doradcę ds. pandemii w Białym Domu, amerykańską twarz walki z COVID-19. Prócz tego Trump zapowiedział upublicznienie wszystkich dokumentów związanych z zabójstwem Johna F. Kennedy’ego, „RFK” jest przekonany że za zamachem na jego wuja z 1963 r. stoi CIA.

Kennedy, krytykowany przez rodzinę za poparcie Trumpa, przeszedł długą drogę. Wyścig o Biały Dom rozpoczął jako demokrata. W październiku został jednak kandydatem niezależnym. Głośno zrobiło się o nim ponownie, gdy kilka tygodni temu przyznał się, że… 10 lat temu porzucił martwego niedźwiedzia w nowojorskim Central Parku, wcześniej potrąconego na drodze poza miastem. Chciał początkowo zdjąć z niego skórę oraz wykorzystać mięso, ale zmienił zdanie.

Ogłaszając swoją decyzję o poparciu Trumpa, „RFK” stwierdził w piątek, że demokraci dawniej byli partią klasy robotniczej, a teraz dążą do cenzury oraz centralizacji władzy. Zapowiadał pozbycie się „chemikaliów z żywności” oraz obiecywał walkę ze „skorumpowanym establishmentem”. Z perspektywy europejskiej najbardziej niepokoić mogą jednak jego komentarze dotyczące Ukrainy. Bo mowa o osobie, która choć potępia rosyjską inwazję, to równocześnie twierdzi, że „USA prowadzą z Rosją wojnę”, której celem jest „poświęcenie młodych Ukraińców w rzeźni dla korzyści neokonserwatyzmów”. Kennedy postuluje, by zakazać Ukrainie wejścia do NATO i, powielając rosyjską propagandę, przekonuje, że w 2014 r. w Kijowie doszło do zamachu stanu. – Trump powiedział mi, że nie da więcej pieniędzy na wojnę w Ukrainie, gdyż możemy wydać te pieniądze w USA – mówił na wspólnym wiecu z nim w Arizonie, a tłum na te słowa reagował brawami. ©℗