Wojna rosyjsko-ukraińska zakończyła historię węgla sprowadzanego do Polski z okupowanego Donbasu. Część firm, które zajmowały się nad Wisłą handlem antracytem, została porzucona. Pomogło embargo na rosyjski węgiel oraz zaostrzenie unijnych sankcji wobec stworzonych w Zagłębiu Donieckim parapaństw, które Rosja anektowała w 2022 r.
O imporcie antracytu, najbardziej energetycznego rodzaju węgla, z okupowanych obszarów Ukrainy do Polski i innych państw Unii Europejskiej pisaliśmy w DGP od 2017 r. Kolejowe przejście na granicy polsko-białoruskiej w Terespolu było obok portów w Beneluksie i Rumunii główną bramą do UE. Choć po 2014 r. Bruksela objęła sankcjami samozwańcze Doniecką i Ługańską Republiki Ludowe, to państwa członkowskie, odpowiedzialne za wdrażanie sankcji, uznawały w ślad za Komisją Europejską, że sankcje nie rozciągają się na firmy płacące podatki w DRL i ŁRL. W efekcie powiązani z okupacyjną administracją biznesmeni latami zarabiali miliony na handlu węglem z ukradzionych właścicielom kopalń. Eldorado skończyło się dla nich w lutym 2022 r., gdy Rosja rozpoczęła inwazję na Ukrainę.
Biznesmen z Donbasu
Do rozprowadzania węgla po Europie wykorzystywano spółki rejestrowane w UE. Do najciekawszych należał TD Anthracite ze Sławkowa na Śląsku. Firmę założyło w 2013 r. czterech Ukraińców. Wśród nich Ihor Łyzow, radny rządzącej wtedy Partii Regionów Wiktora Janukowycza z górniczego Szachtarśka. Gdy Rosja wywołała wojnę o Donbas, Szachtarśk stał się częścią nieuznawanej DRL. Łyzow wypowiedział posłuszeństwo Ukrainie i objął stanowisko szefa miejskich struktur rządzącej w DRL partii Republika Doniecka. W 2019 r. został dodatkowo kierownikiem rejonowej (powiatowej) administracji w Amwrosijiwce i jest nim aż do dzisiaj. Obecnie łączy tę funkcję z kierowaniem lokalnymi strukturami rządzącej partii Jedna Rosja.
Jego polska spółka rosła. Jej przychody w latach 2015–2018 oscylowały wokół 22–35 mln zł rocznie. Na niedziałającej już stronie WWW proponowała „ukraiński antracyt z naszych stałych magazynów we Włoszech, w Polsce, Bułgarii i Austrii”, choć po 2014 r. wszystkie ukraińskie kopalnie antracytu trafiły pod okupację. Później koniunktura się pogorszyła, także dlatego, że po publikacjach DGP niektórzy odbiorcy zaczęli dokładniej sprawdzać dostawców. Przychody spadły, a w 2020 r. firma zaczęła przynosić straty. Regularnie zmieniały się nazwiska udziałowców; jeden z nich, Niemiec z włoskim paszportem, w 2017 r. kupił udziały Łyzowa, by potem sprzedać je innemu Ukraińcowi. Łyzow zbył je trzy tygodnie po tym, jak Ukraina ostatecznie zdelegalizowała kontakty handlowe z DRL i ŁRL.
W listopadzie 2019 r. spółka zmieniła nazwę na TDA Industrial. Walki z procederem nikt na serio nie podjął. KE dowodziła, że za wdrażanie sankcji odpowiadają państwa, te zaś – z Polską na czele – odpowiadały, że polityka handlowa jest wyłączną kompetencją UE. Sytuacja zmieniła się u progu wielkiej wojny. 21 lutego 2022 r. Rosja uznała niepodległość DRL i ŁRL. W odpowiedzi 23 lutego Unia nałożyła na nie embargo. Ta decyzja nie pozostawiała już miejsca dla interpretacji, czy handel z okupowaną częścią Donbasu jest zgodny z prawem. Traderzy wprawdzie od dawna załatwiali dla towaru dokumenty poświadczające rosyjskie pochodzenie, ale od tej pory można ich było ścigać z nowego przepisu. Eksport węgla udającego rosyjski ustał wkrótce potem. W kwietniu 2022 r. jednostronne embargo wprowadziła na niego Polska, a w sierpniu – cała Unia.
Zawiadomiony nieobecny
I właśnie od września 2022 r. TDA Industrial zawiesił działalność na dwa lata. Ołeksij K., od października 2020 r. jedyny członek zarządu, w piśmie do sądu rejonowego Katowice-Wschód komunikował: „Oświadczam nie zatrudniać pracowników przez cały okres zawieszenia spółki” (tak w oryginale). W październiku 2022 r. zwołał nadzwyczajne zgromadzenie wspólników. Na liście obecności widnieje tylko jego podpis. Przy pozostałych nazwiskach adnotacja: „prawidłowo zawiadomiony – nieobecny”. Jednoosobowe siłą rzeczy zgromadzenie odwołało K. z zarządu. Od tej pory składa się on z samych wakatów. Mężczyźnie się spieszyło; w lutym 2023 r. poprosił o przyspieszenie rozpatrywania sprawy dotyczącej wykreślenia jego nazwiska z Krajowego Rejestru Sądowego. „Do dnia dzisiejszego zmiany nie zostały zarejestrowane, co skutkuje moją dalszą odpowiedzialnością za spółkę, na której działania nie mam wpływu” – skarżył się.
Firmę porzucono. Pozostali udziałowcy się nią nie zajmują. TDA Industrial nie złożył sprawozdania finansowego za 2022 r. Spółka miała na to czas do 15 lipca 2023 r., tymczasem ustawa o rachunkowości za niezłożenie dokumentu przewiduje grzywnę lub dwa lata więzienia. Do Ołeksija K. nie udało nam się dotrzeć, więc nie mogliśmy go poprosić o komentarz. W maju 2024 r. katowicki sąd zawiadomił skarbówkę o naruszeniu rzeczonej ustawy. Ta 18 lipca odmówiła wszczęcia dochodzenia, bo bez zarządu nie ma kogo ścigać. W czerwcu sąd zaś wszczął z urzędu postępowanie o rozwiązaniu spółki. Wkrótce po firmie, która handlowała węglem z Donbasu w kilku krajach Europy, nie pozostanie nawet ślad. K. w międzyczasie zmienił branżę i jeszcze latem 2021 r. zajął się handlem zbożem.
Pełzający upadek zagłębia
59-letni Łyzow ma się dobrze. Jako szef administracji w Amwrosijiwce aktywnie prowadzi konto na Telegramie. Wręcza legitymacje Jednej Rosji, składa wizyty (na zdjęciu z Wasilijem Orłowem, gubernatorem obwodu amurskiego, który ma koordynować odbudowę i rozwój rejonu). Podaje dalej wpisy przełożonego, szefa wcielonej do Rosji DRL Denysa Puszylina. 10 lipca Puszylin wziął udział w święcie z okazji wydobycia stumilionowej tony węgla w kopalni Komsomolec Donbassa pod Donieckiem. To jeden z najlepszych zakładów tego zagłębia. Dlatego wciąż działa; jak mówi DGP były wicedyrektor jednego z zakładów wydobywczych Donbasu Pawło Łysianski, z 94 kopalń w okupowanej przed 2022 r. części Donbasu do dziś pracuje tylko dziewięć. Reszta została zalana i nie nadaje się do odbudowy. Wydobycie w porównaniu z 2013 r. spadło o ponad 90 proc. Nie ma pieniędzy na utrzymanie ani modernizację kopalń. Brakuje rąk do pracy; miejscowi mężczyźni zostali przez Rosjan zmobilizowani i rzuceni na front.
Puszylin miał jednak dobre wieści. „Od kwietnia tego roku w kopalni pracuje inwestor, Impeks-Don. Od razu rozpoczęła się modernizacja” – napisał na Telegramie. Inwestor, który przejął też kontrolę nad trzema innymi kopalniami, należy do Wołodymyra Pakrejewa, znajomego Puszylina. Dekadę temu Pakrejew był bandytą nadzorującym „kopanki“, nielegalne kopalnie w Polsce zwane biedaszybami. Po 2014 r. dostał się do separatystycznego parlamentu i stanął na czele podkomisji, która miała za zadanie legalizację kopanek. Firmę dla wygody zarejestrował jednocześnie w Torezie w DRL i rosyjskim Rostowie nad Donem, przez którego port, czym Impeks-Don sam się chwali na Telegramie, wysyła węgiel w świat.
Pakrejew jest przykładem nowych elit Doniecka. Kryminalna przeszłość nie przeszkodziła mu w przejęciu kontroli nad masą upadłościową lokalnego górnictwa. Węgiel trafia dziś do Rosji i Azji, w tym Turcji, która nie przyłączyła się do embarga. Na Donbasie tymczasem pojawiają się nawet oferty sprzedaży węgla z azjatyckiej części Rosji. ©℗