- Wtedy nie wydawało mi się, by wydany właśnie Rosji González próbował wyciągać ode mnie jakieś sekrety. Miał natomiast znakomite rozeznanie o działaczach rosyjskiej opozycji - mówi Pawieł Jelizarow, działacz rosyjskiej opozycji, współpracownik i były mąż Żanny Niemcowej, na emigracji od 2012 r.
Pablo González vel Pawieł Rubcow, który został w 2022 r. zatrzymany przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego za szpiegostwo, a w ostatni czwartek przekazany Rosji w ramach wymiany więźniów, według ustaleń „Agientstwa” miał rozpracowywać otoczenie Żanny Niemcowej, czyli także pana. Pamięta pan moment, w którym się poznaliście?
ikona lupy />
Pawieł Jelizarow, działacz rosyjskiej opozycji, współpracownik i były mąż Żanny Niemcowej, na emigracji od 2012 r. / Materiały prasowe / fot. Materiały prasowe

Konkretnego momentu sobie nie przypominam, ale on od jakiejś dekady pojawiał się na imprezach organizowanych przez rosyjską opozycję, w tym na Forum Borisa Niemcowa. Zaprzyjaźniliśmy się, byłem u niego w Kraju Basków, pomagał mi w Katalonii podczas referendum niepodległościowego, które obserwowałem (zorganizowany w 2017 r. nielegalny plebiscyt, który według „El País” wspierali Rosjanie – red.). Miał tam mnóstwo kontaktów, pomagał mi w wyszukiwaniu lokali wyborczych.

Mówił po rosyjsku bez akcentu?

Mówił bardzo dobrze, chociaż czasem dało się wyłapać akcent albo błędy językowe. Teraz myślę, że mógł to robić specjalnie.

Wiedział pan, że w rosyjskim paszporcie występuje jako Pawieł Rubcow, czy znał pan go wyłącznie jako Pabla Gonzáleza?

Nie, o jego rosyjskim nazwisku dowiedziałem się z mediów już po jego zatrzymaniu.

Mówił coś o rosyjskiej historii swojej rodziny?

Bardzo ogólnie o tym, że przez pewien czas mieszkał w Rosji. Nie dopytywałem go, szczerze mówiąc.

Czym się interesował? Próbował wyciągać od was informacje na jakiś konkretny temat?

Wtedy nie wydawało mi się, by próbował wyciągać ode mnie jakieś sekrety. Miał natomiast znakomite rozeznanie o działaczach rosyjskiej opozycji. Czasem pytał mnie o zdanie na temat jakichś wydarzeń politycznych albo osób, ale biorąc pod uwagę, że wcześniej mieszkał w Rosji, nie dziwiło mnie to specjalnie. Dopiero po jego zatrzymaniu elementy układanki złożyły się w całość. Choćby to, że zawsze z dużym współczuciem wypowiadał się o separatystach z Donbasu. Porównywał ich z innymi regionami walczących o niepodległość, jak jego rodzinny Kraj Basków.

Zdaje się, że nie epatował tym współczuciem publicznie, w tym w swoich artykułach dla hiszpańskiej prasy.

Nie znam aż tak dokładnie jego artykułów, ale nie wydaje mi się, by pisał o nich źle. Przed 2022 r. wjeżdżał przecież na Donbas od strony Rosji.

„Agientstwo” napisało w zeszłym roku na bazie informacji od źródła znającego szczegóły polskiego śledztwa, że w jego rzeczach znaleziono kompletne dossier na otoczenie Żanny Niemcowej. To by się zgadzało z tym, co pan mówi o jego rozległej wiedzy o konkretnych przedstawicielach rosyjskiej opozycji.

Zgadza się, uważam to za jak najbardziej możliwe.

Pamięta pan moment, w którym jego zachowanie wydało się panu szczególnie podejrzane?

W pewnym momencie zaczęły mu się zmieniać poglądy na zbliżone do tych, jakie głosi Kreml, zwłaszcza na temat LGBT czy imigrantów. Nie był to jakiś jeden konkretny moment, raczej proces, ewolucja.

Jego zatrzymanie przez ABW i niedawne wydanie Rosji było dla pana zaskoczeniem?

Niektórzy znajomi dzielili się wcześniej swoimi podejrzeniami i choć zatrzymania nie oczekiwałem, to puzzle złożyły się w całość i uznałem, że naprawdę był agentem. Natomiast to, że Władimir Putin zdecydował się doprowadzić do jego uwolnienia, jest już ostatecznym potwierdzeniem oskarżeń o agenturalność dla wszystkich tych, którzy jeszcze w to wątpili. Putin odnosi przy tym własne korzyści, ponieważ łatwiej mu będzie werbować nowych agentów i wysyłać na nowe, niebezpieczne zadania. W końcu wykazał, że w razie wpadki jest w stanie im przyjść z pomocą.

Polscy śledczy kontaktowali się z panem? Był pan przesłuchiwany?

Ja akurat nie, ale z niektórymi znajomymi się kontaktowali.

Co teraz czeka Rubcowa? Andriej Ługowoj, który w 2006 r. zamordował Aleksandra Litwinienkę, zrobił karierę parlamentarną jako deputowany Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji. A w zasadzie jemu tę karierę zrobiono.

Nie wydaje mi się, żeby poszedł w politykę. Być może zostanie korespondentem wojennym, zawsze mu się taka aktywność podobała, chętnie bywał w gorących punktach na mapie. ©℗

Rozmawiał Michał Potocki