Konkretnego momentu sobie nie przypominam, ale on od jakiejś dekady pojawiał się na imprezach organizowanych przez rosyjską opozycję, w tym na Forum Borisa Niemcowa. Zaprzyjaźniliśmy się, byłem u niego w Kraju Basków, pomagał mi w Katalonii podczas referendum niepodległościowego, które obserwowałem (zorganizowany w 2017 r. nielegalny plebiscyt, który według „El País” wspierali Rosjanie – red.). Miał tam mnóstwo kontaktów, pomagał mi w wyszukiwaniu lokali wyborczych.
Mówił bardzo dobrze, chociaż czasem dało się wyłapać akcent albo błędy językowe. Teraz myślę, że mógł to robić specjalnie.
Nie, o jego rosyjskim nazwisku dowiedziałem się z mediów już po jego zatrzymaniu.
Bardzo ogólnie o tym, że przez pewien czas mieszkał w Rosji. Nie dopytywałem go, szczerze mówiąc.
Wtedy nie wydawało mi się, by próbował wyciągać ode mnie jakieś sekrety. Miał natomiast znakomite rozeznanie o działaczach rosyjskiej opozycji. Czasem pytał mnie o zdanie na temat jakichś wydarzeń politycznych albo osób, ale biorąc pod uwagę, że wcześniej mieszkał w Rosji, nie dziwiło mnie to specjalnie. Dopiero po jego zatrzymaniu elementy układanki złożyły się w całość. Choćby to, że zawsze z dużym współczuciem wypowiadał się o separatystach z Donbasu. Porównywał ich z innymi regionami walczących o niepodległość, jak jego rodzinny Kraj Basków.
Nie znam aż tak dokładnie jego artykułów, ale nie wydaje mi się, by pisał o nich źle. Przed 2022 r. wjeżdżał przecież na Donbas od strony Rosji.
Zgadza się, uważam to za jak najbardziej możliwe.
W pewnym momencie zaczęły mu się zmieniać poglądy na zbliżone do tych, jakie głosi Kreml, zwłaszcza na temat LGBT czy imigrantów. Nie był to jakiś jeden konkretny moment, raczej proces, ewolucja.
Niektórzy znajomi dzielili się wcześniej swoimi podejrzeniami i choć zatrzymania nie oczekiwałem, to puzzle złożyły się w całość i uznałem, że naprawdę był agentem. Natomiast to, że Władimir Putin zdecydował się doprowadzić do jego uwolnienia, jest już ostatecznym potwierdzeniem oskarżeń o agenturalność dla wszystkich tych, którzy jeszcze w to wątpili. Putin odnosi przy tym własne korzyści, ponieważ łatwiej mu będzie werbować nowych agentów i wysyłać na nowe, niebezpieczne zadania. W końcu wykazał, że w razie wpadki jest w stanie im przyjść z pomocą.
Ja akurat nie, ale z niektórymi znajomymi się kontaktowali.
Nie wydaje mi się, żeby poszedł w politykę. Być może zostanie korespondentem wojennym, zawsze mu się taka aktywność podobała, chętnie bywał w gorących punktach na mapie. ©℗