Prezydent Emmanuel Macron w ostatnich dwóch miesiącach zafundował Francji prawdziwe trzęsienie ziemi. Po przegranych z kretesem wyborach europejskich postanowił zafundować dogrywkę w postaci wyborów parlamentarnych, które w I turze zdominowała skrajna prawica. Zwycięski pochód Marine Le Pen i Zjednoczenia Narodowego powstrzymała jednak lewica, która zgodziła się na taktyczne porozumienie z Macronem przed II turą, by uniknąć bezpośredniej konkurencji z liberałami. Ostatecznie to właśnie lewica osiągnęła najwyższy wynik, jednak przez kilka tygodni nie wyłoniła kandydata na premiera. Teraz, gdy kandydatką została Lucie Castets, prezydent Francji nie spieszy się jednak z jej nominacją.
37-latka z Caen pozostawała dotychczas postacią zupełnie anonimową na francuskiej scenie politycznej, a krajowe media ironicznie opisywały, że do momentu nominacji nie miała nawet swojego hasła w Wikipedii. Tymczasem edukacyjne i polityczne CV Lucie Castets jest bardzo obfite. To absolwentka wielu prestiżowych uczelni, w tym Sciences Po oraz École nationale d’administration, a także chińskiego Uniwersytetu Fudan w Szanghaju, gdzie studiowała sinologię, wreszcie London School of Economics. Od 17 lat jest związana ze służbą cywilną – pracowała w konsulacie w Szanghaju, Banku Światowym, wreszcie w resorcie gospodarki i finansów, w którym odpowiadała za zwalczanie nadużyć finansowych i przeciwdziałanie praniu brudnych pieniędzy. Od 2020 r. pracuje dla mer Paryża Anne Hidalgo i podobnie jak Hidalgo wywodzi się z Partii Socjalistycznej (PS).
Macron na razie nie deklarował, czy powierzy Castets tekę
Zaangażowana w działalność polityczną od 2008 r., opuściła socjalistów już w 2011 r. na skutek sprzeciwu wobec polityki François Hollande’a, z którym najpewniej przyjdzie jej współpracować w bieżącej kadencji francuskiego parlamentu – były prezydent uzyskał mandat z ramienia PS. Sama Castets kandydowała bez powodzenia w wyborach regionalnych w Normandii w 2015 r. W ostatnich latach była zaangażowana w działalność kolektywu urzędników opowiadających się za reformą usług publicznych. Jednocześnie jednak była krytykowana za pracę na rzecz Paryża, który staje się coraz bardziej zadłużonym miastem. Dług stolicy kraju, który i tak zmaga się dziś z unijną procedurą nadmiernego deficytu, ma wzrosnąć z 6,6 mld euro na koniec 2020 r. do 8,9 mld euro do końca przyszłego roku. Krytykę Castets chętnie podsyca rodzime ugrupowanie Macrona, Odrodzenie, które z sojuszniczymi partiami uzyskało drugi wynik wyborczy, ale nie ma zdolności koalicyjnej wystarczającej do budowy większości. Ludzie Macrona określają nominację dla Castets jako zabieg marketingowy, który ma nadać Nowemu Frontowi Ludowemu (NFP) bardziej technokratyczny, a mniej ideologiczny wymiar.
Pałac Elizejski zareagował na tę nominację dość szybko, choć lapidarnie. Macron oświadczył na początku tygodnia, że nie podejmie żadnych decyzji, dopóki w Paryżu trwają igrzyska olimpijskie. A te potrwają do 11 sierpnia, dlatego pierwszych zmian we francuskim rządzie można się spodziewać dopiero w II połowie przyszłego miesiąca. W oficjalnych wypowiedziach przedstawiciele urzędu prezydenta nie zadeklarowali zresztą wprost, czy prezydent zdecyduje się powierzyć Castets misję sformowania rządu. – Tu nie chodzi o nazwisko, ale o to, jaką większość można zbudować w Zgromadzeniu Narodowym, żeby francuski rząd mógł przeprowadzać reformy, uchwalać budżet i sprawić, żeby Francja ruszyła do przodu – stwierdził Macron, co zostało odczytane przez media jako próba wywarcia presji na NFP w celu stworzenia koalicji z obozem prezydenckim.
To jednak na razie wyklucza lewicowy blok, który mimo rozdrobnienia w całości wspiera Castets. Lewica dysponuje w Zgromadzeniu Narodowym 193 miejscami, a do samodzielnej większości niezbędne jest 289 głosów. A ponieważ żadna z partii nie jest w stanie w pojedynkę sformować rządu, funkcję premiera wciąż pełni Gabriel Attal na czele technicznego gabinetu. Za przejęciem władzy przez Castets według sondażu Elabe opowiada się 41 proc. Francuzów, podczas gdy 58 proc. jest temu przeciwnych. ©℗