David Cameron, Theresa May, Boris Johnson, Liz Truss i Rishi Sunak – to lista kolejnych brytyjskich premierów od 2010 r. Całą piątkę łączy jedna sprawa, wszyscy byli torysami, reprezentowali Partię Konserwatywną. Po 14 latach rządów ugrupowanie Winstona Churchilla i Margaret Thatcher będzie jednak zmuszone oddać władzę na Downing Street. Ostatnie sondaże przed czwartkowymi wyborami parlamentarnymi są dla nich bezlitosne. Torysi mogą w nich liczyć na od 19 do 24 proc. poparcia, o około 20 pkt proc. mniej od Partii Pracy. Na kolejnych miejscach znajduje się eurosceptyczna partia Reform UK z prognozowanym wynikiem na poziomie 15–18 proc., Liberalni Demokraci (10–13 proc.) oraz Zieloni (4–7 proc.). Tylko katastrofa może więc odebrać pewne zwycięstwo laburzystom, jest niemal pewne, że będą w stanie samodzielnie utworzyć rząd, na czele ze swoim liderem Keirem Starmerem. Brytyjską scenę polityczną czekają największe przeobrażenia od lat. – Popatrzcie na nasz kraj. Rzeki to ścieki. Ludzie czekają na noszach w izbach przyjęć. Przestępstwa są praktycznie niekarane. Hipoteki i ceny żywności wywindowane są na niebotyczne poziomy. Wszystko to jest bezpośrednim skutkiem chaosu zaprowadzonego przez torysów w Westminsterze – tak ocenia sytuację w kraju na kampanijnej stronie laburzystów Starmer. Faktem jest, że Partia Konserwatywna przeżywa poważny kryzys zaufania społecznego. Po części jest to rezultat perturbacji wewnętrznych w ugrupowaniu, często zmieniającego się przywództwa. Partia nie doprowadziła też do korzystnego dla kraju wyjścia z Unii Europejskiej. Sondaże tutaj są nieubłagane – ok. 70 proc. Brytyjczyków uważa że brexit negatywnie wpłynął na stan gospodarki, a ok. 65 proc. chciałoby ponownego referendum dotyczącego członkostwa ich kraju w UE. Mocno krytyczny wobec Partii Konserwatywnej przekaz laburzystów, jak widać po zmianach poparcia, trafia do wyborców. Brytyjski elektorat wydaje się doceniać położenie akcentu na edukację, służbę zdrowia czy przeciwdziałanie zmianom klimatycznym. A także zapowiedź zaprowadzenia bardziej równościowej polityki społecznej i gospodarczej. – W pełni odrzucamy wizję torysów, że siła ekonomiczna pochodzi od tych na szczycie – zapowiadał Starmer. Wzrosty poparcia dla laburzystów są szczególnie widoczne wśród młodszych wyborców i w miastach północnej Anglii, tradycyjnie ich bastionie.

Kim jest przyszły gospodarz 10 Downing Street? Starmer urodził się w 1962 r. w Londynie w wielodzietnej rodzinie ślusarza i pielęgniarki. Jego imię nadano mu na część Keira Hardiego, jednego z założycieli Partii Pracy, trudno chyba o większy dowód silnych powiązań rodziny z ruchem robotniczym i lewicą. Jako pierwszy z rodziny ukończył studia wyższe, prawo na Uniwersytecie w Leeds, a następnie na Uniwersytecie Oksfordzkim. Jako prawnik specjalizował się w ochronie praw człowieka, jego kariera była na tyle błyskotliwa, że w 2014 r. uzyskał prawo używania tytułu honorowego sir, otrzymując Order Łaźni. Rok później po raz pierwszy wszedł do Izby Gmin, gdzie w gabinecie cieni był ministrem stanu ds. imigracji. W kwietniu 2020 r. zastąpił na czele partii Jeremy’ego Corbyna, gdy ta traciła do konserwatystów jeszcze ok. 20 pkt proc. W nieco ponad rok złagodził wizerunek ugrupowania i doprowadził do sondażowej wymianki i sytuacji, w której Partia Pracy stała się najpopularniejsza w kraju.

Gdy spojrzeć na program Partii Pracy, to na pierwszy plan wysuwają się postulaty dotyczące zielonej transformacji, ugrupowanie przewiduje fundusz o wartości 250 miliardów funtów na finansowanie m.in. kredytów na elektryczne samochody. Wśród kampanijnych obietnic jest także zwiększenie wydatków na publiczną służbę zdrowia o 25 proc. w ciągu pięciu lat oraz wstrzymanie podniesienia wieku emerytalnego dla osób wykonujących ciężkie prace fizyczne. Dodatkowo, laburzyści zamierzają wydłużyć płatne urlopy macierzyńskie z dziewięciu do dwunastu miesięcy. W przypadku polityki wobec naszej części świata raczej nie czekają nas żadne niespodzianki czy poważne zmiany. Partia Pracy opowiada się za mocnymi sankcjami przeciwko Rosji i za dostarczaniem Ukrainie pomocy wojskowej. Starmer wypowiadał się z aprobatą o decyzji Sunaka, by przekazać Ukrainie pociski dalekiego zasięgu Storm Shadow. ©℗