Zmiana priorytetów i rewizje fundamentalnych programów mogą w najbliższych kilku latach w UE ustąpić podstawowemu wyzwaniu, jakim jest zapewnienie Europie bezpieczeństwa.

Właściwie wszystkie najważniejsze inicjatywy planowane przed rosyjską inwazją na Ukrainę musiały zostać zrewidowane. Harmonogram prac Unii Europejskiej przez cały 2022 r. był wypełniony działaniami na rzecz Kijowa i wymierzonymi w Kreml. Dopiero w ubiegłym roku zintensyfikowano prace nad pierwotnie priorytetowymi dla Komisji Europejskiej projektami, w tym nad polityką migracyjną, Zielonym Ładem i zwiększaniem konkurencyjności gospodarek. Przyszłość tych przedsięwzięć, nasze ambicje i nowe inicjatywy wciąż zależą w największej mierze od wydarzeń na froncie.

Wojna bez końca

Jeśli Ursula von der Leyen pozostanie na kolejną kadencję na stanowisku przewodniczącej Komisji Europejskiej, jedną z jej pierwszych powyborczych decyzji ma być powołanie komisarza ds. obrony. To byłaby kropka nad „i” w niepewnym i wciąż dyskutowanym procesie przywracania produkcji zbrojeniowej na Starym Kontynencie. Produkcja broni, amunicji i sprzętu ma nie tylko służyć pokryciu potrzeb Kijowa, lecz także stanowić europejską bazę na wypadek konfliktu zbrojnego z Rosją. Dziś, jak alarmuje szef niemieckiego resortu obrony Boris Pistorius, Rosja produkuje więcej amunicji, niż jej zużywa na froncie ukraińskim, i napełnia magazyny zapasami. UE zaś nie jest w stanie bez zakupów z państw trzecich zagwarantować nawet interesów Ukrainy.

Kwestia komplementarności unijnej polityki obronnej z działaniami NATO już jest przedmiotem dyskusji, która na dobre może rozgorzeć w okolicach czerwca i lipca. W grze są zarówno duży unijny budżet obronny, jak i luzowanie zasad pomocy publicznej, ale wszystko będzie zależało od gotowości państw do zwiększenia wpłat do unijnej kasy.

Zielony (nie)Ład

Społeczeństwa europejskie niekoniecznie są dziś skłonne do zwiększania budżetu unijnego kosztem narodowych. Złą prasę instytucji UE podsycają problemy z wdrażaniem Zielonego Ładu. Choć regulacje największego od dekad programu transformacji gospodarki, przemysłu i infrastruktury dopiero zaczynają wchodzić w życie, Bruksela już rezygnuje z części z nich, jak w przypadku wyśrubowanych norm dobrego gospodarowania dla rolników. Rolnicy, dla których asumptem do protestów było zwiększenie importu produktów rolnych z Ukrainy, na nowo wzniecili dyskusję o zielonej transformacji, która – choć bywa punktowo rewidowana – w najbliższych latach ma zostać utrzymana.

Tempo jej wdrażania będzie w dużej mierze zależeć nie tylko od gotowości państw, lecz także od krajobrazu politycznego w Strasburgu. Sondaże wskazują spadek liczby mandatów dla Zielonych, socjalistów i liberałów, którzy pozostają największymi orędownikami możliwie szybkiej realizacji Zielonego Ładu w jak najbardziej restrykcyjnej formie. Znacznie bardziej otwarta na rewizję programu wydaje się Europejska Partia Ludowa, której lider, Manfred Weber, od miesięcy częściej niż o cywilizacyjnej szansie transformacji mówi o jej kosztach dla biznesu i obywateli. Niewykluczone, że największy klimatyczny i środowiskowy pakiet Fit for 55 przejdzie kolejne nowelizacje.

Czekanie na kryzysy

Projektem zakończonym w tej kadencji jest Pakt o migracji i azylu. Jego najważniejsze przepisy, dotyczące mechanizmu relokowania nieudokumentowanych migrantów oraz zmienionych procedur azylowych, zaczną obowiązywać dopiero za dwa lata. Choć regulacje zostały wypracowane przez państwa i KE w obecnym składzie, jego efekty będziemy obserwować dopiero w połowie kadencji kolejnego składu Komisji. Dziś – jak twierdzi komisarz ds. wewnętrznych Ylva Johansson – największą zaletą paktu jest jednolita wykładnia prawna w procedurach azylowych, w podejściu do ochrony granic i walce z przemytnikami ludzi. W szczegółach widać jednak rozbieżności, które mogą wybrzmieć jeszcze silniej w przypadku sytuacji kryzysowych.

Kraje południa Europy oczekiwałyby większych nakładów na ośrodki tymczasowe i nabór pograniczników, z kolei Polska wraz z innymi państwami, które przyjęły największą liczbę uchodźców z Ukrainy, chciałaby uwzględnienia tego faktu w polityce migracyjnej. Johansson kilkukrotnie przyznała, że Polska powinna otrzymać większe wsparcie w zamian za przyjęcie milionów uchodźców, a nie być rozpatrywana jako kraj, który mógłby odciążyć Południe. Dyskusje na ten temat będą trwać wraz z negocjowaniem przez Brukselę kolejnych umów o readmisji z państwami źródłami migracji i tymi, które w zamian za pomoc finansową miałyby pomóc w zatrzymaniu szlaków przemytników ludzi.

Europa konkurencyjna albo żadna

Wszystko to składa się na jeszcze jeden nadrzędny temat dyskusji: jak się włączyć w globalną rywalizację USA i Chin. Von der Leyen pozycjonowała się blisko Waszyngtonu, traktując współpracę transatlantycką jak priorytetową w obronności i handlu. Chiny z kolei określała jako strategicznego partnera i rywala. I dziś ta nieco schizofreniczna dychotomia okazuje się jeszcze dość skuteczna, choć nie oznacza to, że takie myślenie podziela cała UE. Niemcy chciałyby budować konkurencyjność UE dzięki wzmacnianiu potencjału własnej gospodarki systemem dotacji opartych na pomocy publicznej. Francja wysuwa podobne pomysły co USA, czyli rozwoju protekcjonizmu pod zgrabnym stylistycznie płaszczykiem „buy european”, kupuj europejskie. Kraje Europy Środkowej i Wschodniej z kolei chcą ambitnego unijnego budżetu i dodatkowych funduszy celowych, ale niekoniecznie są równie chętne do zwiększania wspólnego długu czy innych federalistycznych pomysłów zacieśniających współzależności ekonomiczne.

Odpowiedź Europy na amerykański plan walki z inflacją, pobudzania gospodarki i tworzenia nowych miejsc pracy w kraju, w tym przenoszenia na powrót produkcji do USA, okazała się niezbyt ambitna. Zapowiadany przez von der Leyen Europejski Fundusz Suwerenności nie powstał, a jego plany wyglądają mgliście. Najtrudniejsza w tej europejsko-amerykańsko-chińskiej układance jest konieczność grania na kilku fortepianach. Czasy, w których bezpieczna Europa planowała swoje strategie z kilkuletnim wyprzedzeniem, by spokojnie nad nimi pracować, odeszły do lamusa. Decyzje trzeba podejmować szybko, bo biznesy amerykański i chiński nie mają zamiaru oglądać się na Stary Kontynent, czego dowodem jest rozwój elektromobilności w USA i Chinach.

Gdziekolwiek spojrzymy, wszędzie możemy odnaleźć tropy wiodące do Kremla, który skutecznie podsyca nasze wewnętrzne animozje, albo erupcję problemów w relacjach między państwami członkowskimi, które w przeszłości pudrowaliśmy lub ignorowaliśmy. Przełamanie tych animozji i próba skupienia uwagi na Ukrainie przy jednoczesnym utrzymaniu podstawowych kierunków polityki gospodarczej UE będą najważniejszymi zadaniami przyszłych: Komisji, parlamentu i Rady. Jeśli Ukraina przegra, cała sankcyjna machina, projekty odbudowy, zaangażowanie w proces rozszerzenia, reforma polityki rolnej, transformacja energetyczna i Zielony Ład, a nawet polityka migracyjna mogą się skończyć fiaskiem. W najbliższych miesiącach gra będzie nie o taką czy inną tekę, ale o to, czy te teki będą miały jakiekolwiek znaczenie. ©℗