Amerykańskie media piszą, że przewodniczący Johnson przerwał blokadę pod wpływem informacji wywiadowczych o ryzyku związanym z rosyjskimi sukcesami na polu walki.

Po wielomiesięcznej blokadzie zdominowana przez republikanów Izba Reprezentantów USA przyjęła w sobotę ustawę o pomocy dla Ukrainy. Następnie została ona skierowana do Senatu, a później, na początku tego tygodnia, ma ją podpisać prezydent Joe Biden. W sumie Kijów otrzyma 60,8 mld dol.; co więcej, zapisy ustawy ułatwiają podjęcie decyzji i wysyłkę rakiet dalekiego zasięgu ATACMS. Przyjęcie ustawy było możliwe dzięki wolcie przewodniczącego izby niższej Mike’a Johnsona, który blokował pakiet, odkąd w lutym w poprzedniej formie przyjęła go izba wyższa. Blokada wywołała w Ukrainie ogromne braki amunicji i pocisków, co – jak sugerował prezydent Wołodymyr Zełenski – wpłynęło na utratę poddonieckiej Awdijiwki.

W zeszły poniedziałek Johnson na spotkaniu z republikańskimi deputowanymi zapowiedział, że rozdzieli pakiet pomocowy na cztery ustawy, ale podda je pod głosowanie. W efekcie błyskawicznej pracy w komisjach w sobotę je głosowano. Najobszerniejsza zakładała właśnie pomoc dla Ukrainy. Dwie ustawy dotyczyły wsparcia dla Izraela (26 mld dol.) i Tajwanu oraz reszty regionu Azji Południowo-Wschodniej (8,1 mld dol.), a czwarta – bezpieczeństwa wewnętrznego, w tym konfiskaty na rzecz Ukrainy zamrożonych aktywów rosyjskich oraz zablokowania TikToka, jeśli Chińczycy nie zdecydują się go sprzedać. Johnson przekonywał, że „naprawdę uważa Xi, Putina i Iran za oś zła”, nawiązując do nazwisk prezydentów Chin i Rosji. „Wall Street Journal” pisał, że Johnson uświadomił sobie ryzyko związane z możliwym upadkiem Ukrainy, gdy jako nowo wybrany spiker zaczął otrzymywać raporty wywiadowcze.

Jednak zielone światło dla pakietu dał też były prezydent Donald Trump, mający już w kieszeni republikańską nominację do startu w kolejnych wyborach, którego do zmiany zdania namawiali szef brytyjskiej dyplomacji David Cameron i – w koordynacji z MSZ – prezydent Andrzej Duda. Trump oświadczył, że „przetrwanie Ukrainy jest ważne dla Stanów Zjednoczonych”. Mimo to trumpiści głosowali raczej przeciwko pakietowi, a i sama Partia Republikańska podzieliła się niemal równo po połowie (100 deputowanych poparło ustawę, a 112 głosowało przeciw; wszyscy obecni na sali demokraci głosowali „za”). Najgłośniejsza przeciwniczka Marjorie Taylor Greene proponowała kolejne kuriozalne poprawki (jedna dotyczyła zamiany wszystkich kwot wymienionych w ustawie na 0 dol., inne m.in. wcielenia popierających ustawę kongresmenów do ukraińskiej armii czy uzależnienia pomocy od zamknięcia ukraińskich biolaboratoriów, żywcem wyjętych z rosyjskiej propagandy). Greene uznała zachowanie Johnsona za zdradę i nawołuje do jego odwołania.

– Dziś uzyskaliśmy decyzję, na jaką czekaliśmy. Walczyliśmy o nią. To bardzo ważny pakiet, który odczują nasi wojownicy na froncie, nasze miasta i wsie, które cierpią przez rosyjski terror – komentował na gorąco prezydent Zełenski. Spośród kremlowskich urzędników jedną z pierwszych była reakcja byłego prezydenta, a obecnie wiceprzewodniczącego Rady Bezpieczeństwa Rosji Dmitrija Miedwiediewa. „Biorąc pod uwagę tę rusofobiczną decyzję, nie mogę z całego serca nie życzyć USA, by jak najszybciej same pogrążyły się w wojnie domowej” – napisał na Telegramie. A Dmitrij Pieskow, rzecznik Władimira Putina, w komentarzu dla agencji TASS powiedział, że „decyzja była oczekiwana i prognozowana”. – To jeszcze bardziej wzbogaci Stany Zjednoczone Ameryki, jeszcze bardziej zniszczy Ukrainę i uczyni większą liczbę Ukraińców zabitymi z winy kijowskiego reżimu – dodał i zagroził, że Waszyngton odpowie za konfiskatę rosyjskich aktywów.

Wcześniej Zełenski w rozmowie z brazylijskimi mediami zapowiedział, że Ukraina wkrótce zawrze z Amerykanami umowę o współpracy wojskowej na kształt tych, jakie są podpisywane z partnerami europejskimi, począwszy od Wielkiej Brytanii, co ukraińska administracja na wyrost określa mianem porozumień o gwarancjach bezpieczeństwa. Nie wiadomo, co będzie zapisane w umowie amerykańsko-ukraińskiej, ale dotychczasowe porozumienia zawierały m.in. konkretne ustalenia dotyczące szkoleń i długotrwałej pomocy wojskowej. Podobna umowa z Polską jest wciąż negocjowana. Rząd Mateusza Morawieckiego się w te rozmowy nie angażował, zapowiedział je dopiero po zmianie władzy minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski podczas grudniowej wizyty w Kijowie. ©℗