Bruksela proponuje wyjątki od wolnego handlu dla importu cukru, drobiu i jaj znad Dniepru.

Komisja Europejska zaproponowała wczoraj przedłużenie o 12 miesięcy, a więc do czerwca 2025 r., obowiązywania wojennych zasad wolnego handlu z Ukrainą. Bruksela wprowadzi jednak do nowej umowy dwa zapisy mogące ograniczać napływ towarów do Wspólnoty.

Pierwszy mechanizm zabezpieczający będzie dotyczył wszystkich produktów i ma być uruchamiany, gdy niekorzystne skutki importu pojawią się na jednym lub więcej rynkach krajów członkowskich, nawet jeśli sytuacja na rynku UE jako całości nie będzie zakłócona. Drugi będzie dotyczył trzech najbardziej wrażliwych z punktu widzenia unijnych producentów towarów: cukru, drobiu i jaj. Na import tych produktów od razu mają zostać nałożone limity, które będą wyliczone na podstawie okresu bazowego z lat 2022–2023. Limity będą obowiązywać od 5 czerwca przez rok, a więc do wygaśnięcia umowy.

To hamulec bezpieczeństwa. Jeśli KE zobaczy, że import tych produktów przekracza średnie poziomy, taryfy mogą ponownie zostać na nie nałożone, aby wolumen importu znacząco nie przekraczał wyniku z poprzednich lat – powiedział w środę Margaritis Schinas, wiceprzewodniczący KE. Dodał, że takie rozwiązanie ustabilizuje poziom importu z Ukrainy i zagwarantuje, że nie powtórzą się zakłócenia rynkowe, które dotyczyły wybranych krajów UE w zeszłym roku.

Potwierdziły się zatem wcześniejsze informacje DGP, że KE złagodzi stanowisko i jest skłonna przynajmniej częściowo ograniczyć napływ ukraińskich cukru, drobiu i jaj. Takie zabezpieczenia postulowali m.in. polski minister rolnictwa Czesław Siekierski oraz unijny komisarz ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski. Postulaty polskiego komisarza szły nieco dalej, ponieważ dotyczyły ustalenia okresu referencyjnego na podstawie trzech, a nie – jak ostatecznie zdecydowano – dwóch lat. Jak poinformował nas jego gabinet, Wojciechowski na razie nie chce komentować środowych decyzji KE. Ma się do nich odnieść publicznie w piątek na konferencji w Warszawie.

Ustępstwa ze strony Brukseli to efekt m.in. licznych protestów rolników w całej Europie. Tańsze ukraińskie zboże było źródłem napięć między rządami a środowiskami rolniczymi w Bułgarii, Polsce czy Rumunii, ale fala strajków czy blokad dróg ogarnęła także ulice Belgii, Francji, Holandii i Niemiec. KE w związku z tym zdecydowała się też na odstępstwa od przepisów dotyczących ochrony zasobów naturalnych. Zgodnie z regulacjami przyjętymi w ubiegłym roku państwa członkowskie powinny pozostawiać ok. 4 proc. gruntów rolnych bez zasiewu. Bruksela zdecydowała się zrezygnować z tych zapisów i rolnicy nie będą już objęci ograniczeniami. Obecne zasady handlu z Ukrainą wygasną 5 czerwca. Do tego czasu przedłużenie umowy uzgodnione wczoraj przez kolegium komisarzy będzie musiało zostać rozpatrzone przez Parlament Europejski oraz szefów państw i rządów. Najbliższą okazją będzie najpewniej marcowy szczyt. Równolegle Polska będzie negocjować z Ukrainą odrębne porozumienie, które wprowadzałoby system licencji i certyfikatów na sprzedaż w Polsce ukraińskich produktów rolnych. Analogiczną umowę podpisała w 2023 r. Rumunia, choć to nie zakończyło rolniczych protestów w tym kraju. ©℗