USA nie chylą się ku wojnie secesyjnej. Choć spór na linii Teksas – administracja Bidena może nieść poważne konsekwencje polityczne oraz prawne.

Od początku prezydentury Joego Bidena do końca ubiegłego roku amerykańska straż graniczna podjęła ponad 6,3 mln interwencji wobec osób próbujących nielegalnie wjechać do USA. Rekordowym miesiącem był grudzień 2023 (ok. 300 tys.). Wzrosty napędza rezygnacja z przepisu pandemicznego, pozwalającego służbom na łatwiejsze odsyłanie z granicy. Spośród wszystkich stanów z największym wyzwaniem mierzy się Teksas. Przypada na niego 58 proc. wszystkich interwencji wobec migrantów bez odpowiednich dokumentów. Teksas w marcu 2021 r. rozpoczął operację „Samotna Gwiazda”, od nieoficjalnego przydomka stanu. Na granicy rozlokowano Gwardię Narodową oraz inne służby podległe władzom w Austin. Kolejnym krokiem było rozwinięcie drutu kolczastego w Eagle Pass nad Rio Grande. Zdaniem federalnej straży granicznej zapora ta przeszkadza w wykonywaniu pracy i ogranicza mobilność w sytuacjach kryzysowych.

Na początku stycznia władze stanowe przejęły całkowitą kontrolę nad parkiem przy granicy w Eagle Pass. Dostępu do miejsca odmówiono federalnej straży granicznej. Tydzień temu Sąd Najwyższy stanął po stronie Waszyngtonu i odrzucił decyzję niższej instancji, zapewniając służbom federalnym dostęp do granicy. Władze Teksasu są nadal innego zdania.

Sprzeciwem zarządza Greg Abbott, gubernator Teksasu od 2015 r. i zarazem doświadczony prawnik, dla którego przepychanki z Waszyngtonem to nie pierwszyzna. W oświadczeniach sięga po mocną retorykę. Powołuje się na ojców założycieli, mówi o „nierozsądnej polityce otwartych drzwi Bidena”, „zezwalaniu meksykańskim kartelom na przemyt ludzi”, a nawet „bezprawnym prezydencie”. Uzasadniając swoje kroki, powołuje się na konstytucyjne prawo „do obrony przed inwazją”. Popierają go republikańscy gubernatorzy z 25 stanów (oraz przygraniczne hrabstwa), którzy we wspólnym oświadczeniu stwierdzili, że w Teksasie trwa inwazja „nielegalnych migrantów, śmiercionośnych narkotyków jak fentanyl oraz terrorystów”, a rząd federalny nie robi wystarczająco dużo, by zapewnić bezpieczeństwo. W celu wsparcia Abbotta do Teksasu kierowane są oddziały stanowych Gwardii Narodowych.

Administracja Bidena jest w defensywie. Proponowany przez część demokratów postulat federalizacji Gwardii Narodowej jest uznawany w Białym Domu za radykalny, ryzykowny i eskalujący. Preferowana jest ścieżka sądowa. Tym bardziej że w marcu mają wejść w Teksasie lokalne przepisy, które za stanowe przestępstwo uznają wjazd cudzoziemców bez odpowiednich dokumentów. Teoretycznie zdublują już istniejące prawo federalne, ale Abbottowi chodzi o to, by stanowym organom przyznać jak najszersze prerogatywy do deportowania migrantów. W 2012 r. w podobnej sprawie Sąd Najwyższy USA stanął po stronie rządu federalnego, gdy Arizona próbowała przejąć elementy federalnej polityki imigracyjnej.

Sprawa rozbija się o wizję amerykańskiej polityki migracyjnej. W Kongresie trwają właśnie wielkie negocjacje na ten temat. Szczegóły są jednak tajne. Ustawa będzie największą zmianą od 1924 r., czyli zakończenia swobodnej imigracji i wprowadzeniu konieczności udowadniania, że należy się do jednej z kwalifikowanych do przyjazdu grup. Problem w tym, że w roku wyborczym republikanów niekoniecznie interesuje porozumienie, bo przeciągający się chaos na granicy leży w ich interesie.

W Senacie do porozumienia między partiami jest blisko, ale znajdujący się pod presją Donalda Trumpa szef Izby Reprezentantów Mike Johnson zapowiada, że w niższej izbie parlamentu nie ma nawet sensu tracić czasu na głosowanie, gdyż „propozycja jest martwa na wstępie”. Ostrzega przy tym, że nie przejdzie nic, co pozwala na wjazd do kraju choćby jednego nielegalnego migranta. Takie wypowiedzi doskonale współgrają medialnie z forsowaną na Kapitolu przez republikanów próbą usunięcia z urzędu w procedurze impeachmentu Alejandra Mayorkasa, sekretarza bezpieczeństwa krajowego USA. Wszystko jest przy tym ryzykowną grą dla republikanów, bo mogą stracić szanse na reformę, na której zależy im od lat. ©℗