W obliczu kolejnego weta Węgier UE szuka sposobu na zapewnienie pomocy finansowej Ukrainie i powraca z pomysłem gwarancji pożyczkowych znanym z pandemii koronawirusa.

Po zawetowaniu przez Viktora Orbána pakietu pomocowego wielkości 50 mld euro na cztery lata dla Ukrainy szef Rady Europejskiej Charles Michel przekonywał, że okres ponad miesiąca wykorzysta na przygotowanie nowej propozycji, która zostanie przyjęta jednomyślnie. Z każdym tygodniem jednak Budapeszt umacnia swoje stanowisko. Nie zamierza zrezygnować z weta, dopóki Komisja Europejska nie odblokuje wszystkich pieniędzy – budżetowych oraz z Funduszu Odbudowy – które zostały wstrzymane w związku z naruszeniem zasad praworządności. Bruksela odblokowała co prawda 10,2 mld euro z polityki spójności dla Węgier oraz prawie 1 mld euro zaliczek z Funduszu Odbudowy, ale rząd Orbána oczekuje odblokowania pełnej kwoty, czyli ponad 30 mld euro. W związku z tym, że Węgry nie spełniły jeszcze nawet wymagań niezbędnych do wypłaty 10,2 mld euro, Bruksela nie widzi możliwości odmrożenia pozostałych środków i rozważa alternatywne scenariusze na nadzwyczajny szczyt dotyczący wsparcia Ukrainy zaplanowany na 1 lutego.

Ominąć weto

Dotychczasowy projekt czteroletniego wsparcia Ukrainy był elementem nowelizacji budżetowej, która budziła zastrzeżenia nie tylko Węgier. Bruksela oczekiwała bowiem od państw członkowskich dodatkowych wpłat w wysokości 66 mld euro, z czego 50 mld euro miało zostać przeznaczone na rzecz Ukrainy, a pozostała suma głównie na migrację dla krajów południa kontynentu. Wobec takiego projektu zastrzeżenia zgłaszały zarówno Niemcy, jak i Austria czy inne oszczędne kraje, jak Belgia i Holandia. W związku z tym, że pomoc dla Ukrainy była formą nowelizacji budżetu, to – jak w przypadku każdej noweli – jest wymagana jednomyślna zgoda wszystkich 27 państw. Najnowsza propozycja, o której jako pierwszy informował „Financial Times”, jest oparta na zupełnie innym mechanizmie – gwarancji pożyczkowych. Bruksela w imieniu państw członkowskich miałaby na rynkach finansowych zaciągnąć pożyczki gwarantowane przez członków UE. Projekt przygotowywany przy współpracy gabinetu Charles’a Michela i KE dotyczy jednak zaledwie 20 mld euro dla Ukrainy, czyli zabezpieczenia pomocy finansowej na niecałe dwa lata. Taka forma wsparcia nie wymagałaby jednak jednomyślności, ponieważ najważniejszą rolę odgrywałyby kraje o najwyższym ratingu kredytowym – to one byłyby gwarantami na rynkach kapitałowych. Wówczas Ukraina otrzymałaby pomoc, która kończy się w lutym tego roku, niezależnie od węgierskiego weta. Po raz pierwszy ten scenariusz był rozważany jeszcze w czerwcu, kiedy swoje prace rozpoczynała prezydencja hiszpańska. Pół roku zajął Komisji powrót do pomysłu, który mógł już wówczas – przed wakacjami – zamknąć temat pomocy finansowej dla Ukrainy.

Nadzwyczajny instrument

Zastosowanie wspomnianego wyżej mechanizmu nie byłoby w UE precedensem. Użyto go w połowie 2020 r. jako odpowiedzi na pandemię koronawirusa. Wówczas to KE ogłosiła „tymczasowy instrument wsparcia”, który miał pomóc przeciwdziałać bezrobociu (SURE). Ponad trzy lata temu Bruksela w ten sposób zabezpieczyła na rynkach finansowych 100 mld euro, które trafiały do najbardziej potrzebujących wówczas państw, zmagających się z największą falą kryzysu covidowego, jak Włochy czy Hiszpania. Kraje członkowskie były gwarantami tych pożyczek, co wzbudziło kontrowersje m.in. w Polsce. Rząd Mateusza Morawieckiego, a szczególnie koalicjanci z ówczesnej Solidarnej Polski, uważali, że Polska nie powinna być gwarantem pożyczek dla innego kraju UE, który będzie ich beneficjentem. Ostatecznie mechanizm został przyjęty, także za zgodą Polski, ale kluczowym argumentem Brukseli była jego tymczasowość.

Nawet jeśli 1 lutego na nadzwyczajnym szczycie państwa UE zatwierdzą wart 20 mld euro lub więcej pakiet pomocy finansowej dla Kijowa, nie oznacza to jeszcze, że pieniądze od razu trafią do Kijowa. Podobnie jak w 2020 r. decyzje szefów rządów i państw będą jeszcze musiały zostać wdrożone zgodnie z krajowymi porządkami prawnymi – kraje takie jak Niemcy czy Holandia, ale i Polska, będą musiały uzyskać zgodę parlamentów narodowych. Czasu będzie zatem niewiele. Ze starych programów fundusze dla Ukrainy przestaną trafiać od 1 marca. Oznacza to więc, że mechanizm, który pozwoli uniknąć węgierskiego weta, musiałby zostać zatwierdzony przez część parlamentów krajowych w ciągu niecałego miesiąca od decyzji unijnych liderów. ©℗