Wiec koreańskich hodowców i handlarzy psim mięsem przeciwko rządowemu planowi likwidacji "okrutnego przemysłu" przerodził się w starcia z policją, kiedy protestujący usiłowali wypuścić setkę psów przed biurem prezydenta Jun Suk Jeola w seulskiej dzielnicy Yongsan – podał w czwartek dziennik "Chosun Ilbo".

Związkowcy grożą, że wypuszczą 2 mln psów na ulice stolicy, jeśli rząd nie porzuci swych planów.

"Jeśli pytasz, jak duży jest sprzeciw ze strony hodowców, mówimy o wypuszczeniu 2 milionów hodowanych przez nas psów" – powiedział Joo Young-bong, szef Koreańskiego Stowarzyszenia Hodowców Psiego Mięsa podczas audycji radiowej w zeszłym tygodniu.

Joo, który przewodził czwartkowemu wiecowi, był jednym z trzech protestujących aresztowanych przez policję.

Do przepychanek doszło, kiedy policja usiłowała zablokować dojazd 30 pojazdów przewożących 100 psów.

Przeszło 200 związkowców zebranych przed biurem prezydenckim zarzuciło rządowi brak konsultacji z "10 milionami ludzi, którzy jedzą psie mięso, i milionem pracowników, w tym rolnikami hodującymi psy na żywność". Twierdzili też, że "rząd próbuje pozbawić ludzi prawa do jedzenia psiego mięsa i depcze prawa pracowników do przetrwania".

W połowie listopada rząd Korei Południowej i rządząca Partia Władzy Ludowej (PPP) zapowiedziały wprowadzenie zakazu uboju psów i handlu ich mięsem. Za takim krokiem opowiada się również główna siła opozycyjna, Partia Demokratyczna, która dopisała zakaz jedzenia psów do swojego oficjalnego programu politycznego.

Przepisy miałyby zostać przyjęte przed końcem roku, ale będzie okres przejściowy do 2027 roku.

Według rządowych danych w kraju jest obecnie około 1150 ferm psów, w których hodowanych jest 520 tys. psów przeznaczonych na konsumpcję, 34 ubojnie, 219 firm zajmujących się dystrybucją psiego mięsa oraz 1600 restauracji, które je serwują. Z kolei handlarze twierdzą, że jest ponad dwa razy więcej farm.