UE odtrąbiła przełom w kwestii wykorzystania zablokowanych rosyjskich aktywów. Ale jeszcze długo nie przyczynią się one do odbudowy Ukrainy.

O wykorzystaniu zamrożonych na mocy unijnych sankcji rosyjskich aktywów mówi się niemal od początku inwazji Rosji na Ukrainę, która nastąpiła w lutym ub.r. Pomysł odebrania środków agresorowi i użycia ich do odbudowy Ukrainy wydawał się nie tylko dobrą strategią naciskania na Kreml, dawał też realną perspektywę pozyskania dodatkowych funduszy dla Kijowa. Od początku jednak swoje wątpliwości zgłaszały instytucje finansowe oraz państwa członkowskie, na których terytorium formalnie zostały zamrożone aktywa. W ubiegłym tygodniu unijni liderzy zgodzili się na razie, żeby wykorzystać zyski z aktywów wartych ok. 211 mld euro. Trafiłyby one do specjalnego funduszu na rzecz odbudowy Ukrainy. Wciąż jednak brak propozycji legislacyjnej ze strony Brukseli.

Zgoda kierunkowa

Dopiero 10. pakiet sankcji, wprowadzony pod koniec lutego tego roku, zobowiązał państwa członkowskie do dokładnego raportowania Brukseli, jakie aktywa rosyjskie posiadają. Zgodnie z danymi KE na terenie UE zamrożono ok. 211 mld euro z rosyjskich środków publicznych, głównie rezerw Banku Rosji, oraz ok. 28 mld euro środków prywatnych (należących do rosyjskich oligarchów objętych sankcjami).

Biorąc pod uwagę, że rezerwy banków centralnych są chronione prawem zwyczajowym, a dotychczas żadna organizacja międzynarodowa nie przeprowadziła operacji na podobną skalę, wykorzystanie zysków z zamrożonych aktywów stanowiłoby precedens prawny.

KE początkowo sondowała możliwość przygotowania przepisów na podstawie oświadczeń państw G7, które zapewniłyby, że UE nie poniesie żadnego ryzyka prawnego i finansowego związanego z takimi działaniami, ale G7 takich gwarancji nie chciało dać. Szefowa KE Ursula von der Leyen obiecywała, że propozycja legislacyjna w tym zakresie zostanie przedstawiona przed przerwą wakacyjną, co również nie miało miejsca.

W UE zamrożono ok. 211 mld euro publicznych aktywów Rosji

Jak podkreśla ekspertka PISM Elżbieta Kaca, od października ub.r. mniej więcej co kwartał powraca w konkluzjach szczytów RE poparcie dla wykorzystania zamrożonych rosyjskich aktywów, jednak pewnym krokiem do przodu jest wskazanie użycia zysków z zarządzania aktywami i zobowiązanie KE do przedstawienia projektów aktów prawnych regulujących taki krok. – Na razie jest zgoda co do ogólnych zasad, a KE ma przedstawić możliwe opcje w najbliższym czasie – dodaje ekspertka.

Zyski z zamrożonych aktywów to potencjalnie kilka miliardów euro rocznie. Zgodnie z danymi belgijskiej izby rozliczeniowej Euroclear obejmującymi trzy pierwsze kwartały tego roku rosyjskie aktywa państwowe o wartości 180 mld euro, którymi dysponuje izba, wygenerowały przez pierwsze dziewięć miesięcy 2023 r. 3 mld euro zysku. Koszty odbudowy Ukrainy obecnie są szacowane na grubo ponad 400 mld euro.

Przy tym pomysł wykorzystania dochodów z należących do Rosji aktywów wspierają na razie głównie kraje bałtyckie, Polska, Dania, Szwecja i Finlandia. Najbardziej wstrzemięźliwe w tej kwestii są Belgia, Luksemburg oraz Francja i Niemcy. – Rosyjskie aktywa publiczne nie znajdują się w Polsce czy państwach bałtyckich, ale m.in. w Belgii, Francji, Luksemburgu czy Niemczech, i to w dużej mierze od władz tych krajów zależy, jak potoczą się losy unijnego prawodawstwa. To będzie długa droga, żeby uzyskać zgodę wszystkich państw członkowskich na poparcie ewentualnej propozycji KE, która się pojawi – podkreśla Elżbieta Kaca.

Rosyjska odpowiedź

Jeszcze w trakcie szczytu, kiedy pojawiały się pierwsze doniesienia o zawarciu w konkluzji zobowiązania do przedstawienia propozycji legislacyjnych przez KE, zareagowała Moskwa, grożąc kontrsankcjami na europejskie firmy. Zgodnie z danymi Kyiv School of Economics z rosyjskiego rynku od początku wojny wyszło ok. 1,2 tys. europejskich spółek, ale ponad 1,5 tys. nadal tam działa. Kontrsankcje – jak zapowiedział przewodniczący Dumy Wiaczesław Wołodin – objęłyby konfiskatę ich majątku. Ekspertka PISM wskazuje, że oprócz obaw o symetryczne działania Kremla istnieje także ryzyko wycofania z terytorium UE rezerw należących do niektórych państw autorytarnych ze względu na zastosowany precedens wobec Kremla.

Szefowa KE zapowiedziała na razie, że propozycja legislacyjna dotycząca wykorzystania zysków z zamrożonych państwowych rosyjskich aktywów miałaby zostać zaprezentowana na początku grudnia. Celem Brukseli jest przyjęcie jej jeszcze na ostatnim w tym roku kalendarzowym szczycie Rady Europejskiej. Kluczowe będzie stanowisko Belgii, która dysponuje około 85 proc. zamrożonych aktywów. Nawet jeśli procedury przyspieszą, to rosyjskie pieniądze będą „zarabiać” dla Ukrainy dopiero w przyszłym roku. ©℗