"Niemcy zawarli w negocjowanej właśnie umowie o imigrantach trik: same afiszują się na pokaz z niewinnością i dobrocią, a równocześnie trzymają ręce w kieszeniach i sponsorują milionami euro statki organizacji pozarządowych, które przywożą nielegalnych imigrantów do włoskich portów - powiedział w rozmowie z PAP prof. Marco Patricelli włoski historyk, autor książki "Ochotnik" o rotmistrzu Witoldzie Pileckim.

Od Włoch wymaga się w UE, żeby nie chroniły swoich granic jak to robią inni. Argumentuje się to humanitaryzmem wobec imigrantów. To dowód podwójnej moralności politycznej, która manifestowana jest przez lewicowe rządy przed zbliżającymi się wyborami do Europarlamentu - mówi profesor.

"Rząd Giorgii Meloni nie może zdaniem Niemców i Francuzów robić tego, co inni od lat robią bez kiwnięcia palcem. Wysoki płot w Ceucie i Melilli (enklawy hiszpańskie w Maroko - PAP) sfinansowała Hiszpanii Unia Europejska. Francja nie pozwala nawet na zejście imigrantów na ląd, Malta to nieprzeniknione milczenie w sprawie imigrantów. Do tego twarde działania Grecji i zdecydowanie Chorwacji. Alpy zostały opancerzone przez francuską żandarmerię i obsadzone na granicy w Brennero przez austriackich policjantów" - ocenił Patricelli.

Zdaniem Patricelliego Niemcy "zawarli w negocjowanej właśnie umowie o imigrantach trik: same afiszują się na pokaz z niewinnością i dobrocią, a równocześnie trzymają ręce w kieszeniach i sponsorują milionami euro statki organizacji pozarządowych, które przywożą nieleganych imigrantów do włoskich portów. Bo nie wiadomo dlaczego przyjęło się uważać w UE, że bezpieczne porty dla imigrantów to tylko włoskie porty".

Na pytanie PAP co należałoby zrobić z negocjowaną obecnie umową w sprawie zatrzymania nielegalnej imigracji Patricelli odpowiedział: "Te wszystkie pakiety, podwójne pakiety i przeciw pakiety już były grane, ostatni raz w 2019 r. tzw. pakiet o dobrowolnym przyjmowaniu imigrantów, wstępnie zawarty na Malcie. A teraz, gdy nawet Niemcy prężą muskuły przed wyborami i popierają takie rozwiązania, które im pasują, a następnie robią minę z wyrazem niewinnego zdziwienia, dobrze, że umowa o podwójnych standardach i wbudowanym triku pozostała zawieszona".

Zdaniem Patricelliego wstrzymanie się w ub. tygodniu premier Giorgii Meloni z akceptacją paktu (na Radzie UE ds. wewnętrznych - PAP), zawrócenie do Rzymu ministra spraw wewnętrznych Matteo Piantedosiego, a nawet niezwykła stanowczość, jaką wykazał nawet zdecydowanie umiarkowany minister spraw zagranicznych Antonio Tajani, same w sobie są już sygnałem wysyłanym przez Rzym.

"Sprawienie, że Tajani, uważany przez wszystkich za miękkiego jak guma, stracił cierpliwość, to rekord Guinnessa. Nawet Tajani powiedział w kierunku Niemiec: +Jeśli finansuję organizację pozarządową, to finansuję ją po to, aby sprowadzać osoby ubiegające się o azyl do mojego domu, a nie do domów innych ludzi+” - ocenił prof. Patricelli.

Uczony zwrócił uwagę, że Giorgia Meloni po ostrym liście wysłanym do kanclerza Olafa Scholza oczekuje teraz na trudną odpowiedź z Berlina. "A w Rzymie, ale także i w Warszawie, oczekują słusznie, że w końcu wszyscy w UE przestaną udawać i wprowadzi się wreszcie w sprawie nielegalnej imigracji jasne reguły szanujące prawo. Że zaczniemy zarządzać przepływami nielegalnych imigrantów, rozpocznie się walka z przemytnikami i zniechęcanie do wyjazdów. I to tak szybko, jak to możliwe".

Na koniec Patricelli zauważył, że "nieosiągalne utopie nie budują lepszych społeczeństw, ale raczej podważają długą i trudną ścieżkę budowania Europy, wywołując poczucie odrzucenia przez zwykłych ludzi ich wartości. A ich ostra reakcja może nie oszczędzić polityków i samej Unii".

Prof. Marco Patricelli to włoski historyk, specjalista w zakresie historii Europy XX wieku, w tym II wojny światowej. Jest wykładowcą na Uniwersytecie im. Gabriele D’Annunzio Chieti-Pescara. Jest też kompozytorem, skomponował utwór muzyczny „Petite Suite Pilecki”, którego premiera miała miejsce w Pescarze 26 stycznia br.

Z Pescary Miłosz Marczuk

mmk/ kgod/