PE mówi o poszukiwaniu „alternatywnych formatów współpracy” z Turcją. I wytyka Ankarze współpracę z Moskwą.

– Jeśli zajdzie taka potrzeba, odsuniemy się od Unii Europejskiej – stwierdził w rozmowie z dziennikarzami prezydent Turcji Recep Tayyip Erdoğan tuż przed wylotem do Stanów Zjednoczonych na Zgromadzenie Ogólne ONZ. Wieloletniemu przywódcy nie spodobał się bowiem raport, jaki na temat jego kraju opublikował właśnie Parlament Europejski. Turcja od 1999 r. ma status kandydata. Ale coraz częściej mówi się, że jest to fikcja, której należy położyć kres. – Austria chce formalnie zakończyć rozmowy akcesyjne z Turcją, bo pełne członkostwo w bloku byłoby dla nas nie do pomyślenia – komentował w ubiegłym tygodniu kanclerz Karl Nehammer w wywiadzie dla „die Welt”. Podkreślając, że Ankara pozostanie ważnym partnerem Europy na poziomie międzynarodowym, ale bez perspektywy dołączenia do Wspólnoty.

W tym samym kierunku zdają się podążać autorzy raportu PE. Zwracają co prawda uwagę, że strategiczne położenie Turcji pozwala jej odgrywać kluczową rolę w toczącej się w Ukrainie wojnie. I podkreślają, że Ankara była jedynym mediatorem, którego zaakceptował zarówno Kijów, jak i Moskwa, co zaowocowało m.in. podpisaniem funkcjonujących przez rok porozumień zbożowych.

Ale na tym komplementy się kończą. A Parlament idzie o krok dalej i wzywa KE do znalezienia „alternatywnych formatów współpracy” z Turcją. „Przy braku drastycznej zmiany kursu ze strony tamtejszego rządu proces przystąpienia do UE nie może zostać wznowiony” – stwierdzają posłowie.

Wytykając Turcji, że ta nie tylko nie dołączyła do programu sankcji wobec Rosji, ale po 24 lutego 2022 r. wzmocniła też z nią współpracę handlową. „Istnieje podwyższone ryzyko, że towary i technologie objęte sankcjami, takie jak półprzewodniki, mogą docierać do Rosji przez terytorium Turcji” – stwierdzono w dokumencie. Według Tureckiego Instytutu Statystycznego wolumen handlu między Ankarą a Moskwą odnotował w zeszłym roku znaczny wzrost. Rosja stała się głównym partnerem importowym Turcji, sprowadzając towary o wartości niemal 60 mld dol. To wynik dwa razy większy niż w 2021 r. Rósł też eksport Turcji do Rosji. W 2022 r. uplasował się na poziomie 9,3 mld dol. w 2022 r. w porównaniu z 5,8 mld rok wcześniej.

Zacieśniająca się współpraca gospodarcza między obu krajami i brak przyłączenia do zachodnich sankcji sprawiły, że wskaźnik zbieżności wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa UE oraz Turcji spadł do najniższego w historii poziomu 7 proc. (w 2021 r. wynosił 14 proc.). „To najgorszy wynik wśród wszystkich krajów objętych procesem rozszerzenia” – czytamy w dokumencie. A problem pogłębia fakt, że Ankara wciąż nie ratyfikowała szwedzkiego wniosku o akcesję do NATO. Ale i tu Erdoğan ma gotowe wytłumaczenie. Na konferencji prasowej podczas szczytu G20 tradycyjnie już podkreślał, że Szwecja musi wypełnić najpierw obietnice dotyczące walki z terroryzmem. Wskazując także, że UE bawiła się Turcją przez ostatnie 50 lat i wciąż nie zaakceptowała jej kandydatury.

PE w raporcie zwraca uwagę także na politykę wewnętrzną Ankary. Szczególnie majowe wybory prezydenckie, które przedłużyły o kolejne lata trwające ponad dwie dekady rządy szefa Partii Sprawiedliwości i Rozwoju. „Brak równych szans dał nieuzasadnioną przewagę urzędującemu prezydentowi” – napisano. Erdoğan zwyciężył w drugiej turze z kandydatem opozycji Kemalem Kılıçdaroğlu 52,18 do 47,82 proc. Wpływ – zdaniem europarlamentu – miał na to m.in. stronniczy przekaz medialny, dyskryminujący język i zastraszanie oraz nękanie zwolenników niektórych partii opozycyjnych.

Opublikowany przez PE dokument to niejedyny sygnał, że postrzeganie Turcji na Zachodzie się zmienia. Podczas szczytu G20 w Nowym Delhi część uczestników – m.in. UE, USA, Indie, Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie – zawarły porozumienie w sprawie utworzenia korytarza transportowego, który połączyć ma Indie z państwami Bliskiego Wschodu i z Europą. Projekt ma stanowić przeciwwagę dla chińskiej Inicjatywy Pasa i Szlaku. Jednak w obecnej formie plan omija Turcję. – Nie będzie żadnego korytarza bez naszego udziału. Turcja jest ważną bazą produkcyjną i handlową. Najdogodniejsza linia dla ruchu ze Wschodu na Zachód musi przebiegać przez nasz kraj – odgrażał się Erdoğan podczas wizyty w Nowym Delhi. A „Financial Times” donosi, że kraj zaczął pracować już nad alternatywą dla promowanej przez Zachód inicjatywy. ©℗