Decyzji Tokio jednym głosem sprzeciwiają się zarówno Korea Południowa, jak i Korea Północna.

Rząd Japonii ogłosił we wtorek, że zwrócił się do spółki Tokyo Electric Power Company Holdings (TEPCO) o „niezwłoczne” przystąpienie do przygotowań do zrzutu do morza uzdatnionej wody przechowywanej w elektrowni jądrowej Fukushima. Jeśli nie wystąpią zakłócenia spowodowane warunkami pogodowymi lub morskimi, zrzut ma rozpocząć się w czwartek, 24 sierpnia.

Chociaż Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA) nie ma co do tego zastrzeżeń, to przeciwnego zdania jest społeczność międzynarodowa. Decyzja japońskiego rządu wywołała sprzeciw Chin, które nazwały ten ruch „egoistycznym i aroganckim”, zakazując jednocześnie importu owoców morza z 10 prefektur. Swój sprzeciw wyraziły także Tajwan, Rosja, Niemcy, Filipiny, Nowa Zelandia, Belize, Kostaryka, Republika Dominikany, Salwador, Honduras, Panama oraz Nikaragua. Głośno sprzeciwiał się temu także japoński Greenpeace: „Jesteśmy rozczarowani i rozwścieczeni decyzją rządu Japonii o wypuszczeniu wody zawierającej substancje radioaktywne do oceanu. Została ona podjęta pomimo sprzeciwu rybaków, mieszkańców Fukushimy i społeczności międzynarodowej, w szczególności w regionie Pacyfiku i krajów sąsiednich” – skomentował Hisayo Takada z japońskiej filii tej organizacji.

Nawet Seul i Pjongjang przemówiły wspólnym głosem przeciwko decyzji Tokio. Koo Yun-Cheola, dyrektor południowokoreańskiego Biura Koordynacji Polityki Rządu, stwierdził, że „nie tylko stwarza zagrożenie dla bezpieczeństwa i środowiska morskiego sąsiednich krajów, ale jest także jednostronnym środkiem podjętym bez wystarczających konsultacji i zrozumienia z najbliższym krajem”. „Nasze Zgromadzenie Narodowe, społeczeństwo obywatelskie i samorządy lokalne są temu przeciwne, jasne jest, że nawet w Japonii nie tylko rybacy, ale także eksperci i opinia publiczna w większości się temu sprzeciwiają” – powiedział. Z kolei władze Korei Północnej stwierdziły, że ruch ten pokazuje „bezwstydność i gangsterską naturę Japonii”. „Tokio sprowadzi nową katastrofę na ludzkość. Rozporządzenie to powinno zostać natychmiast cofnięte. To niewybaczalna, kryminalna decyzja, stwarzająca poważne zagrożenie dla zdrowia i bezpieczeństwa ludzkości oraz środowiska ekologicznego” – napisała w komentarzu oficjalna Koreańska Centralna Agencja Informacyjna (KCNA).

Według naukowców wpływ radioaktywnej wody na zdrowie jest znikomy, ale nie zerowy

Tokio stara się odpierać te zarzuty. Ministerstwo gospodarki, handlu i przemysłu, które w Kraju Kwitnącej Wiśni odpowiada m.in. za kwestie energetyki, argumentuje, że od kwietnia 2021 r. całkowita ilość trytu, czyli szkodliwego dla zdrowia izotopu wodoru powstającego w wyniku reakcji jądrowych, zmagazynowanego w elektrowni jądrowej Fukushima, wynosi ok. 860 terabekereli (TBq). Stężenie to jest wielokrotnie mniejsze od zrzutów dokonywanych z francuskiej jednostki La Hague do kanału La Manche czy przez południowokoreańskie elektrownie.

Stanowisko Japonii popierają administracja amerykańska, ale także wyspiarskie państwa Oceanu Spokojnego, jak Palau. Jak w czerwcu br. zauważył prezydent tego kraju Surangel Whipps Jr., kwestia ta sprowadza się do zaufania. „Największy wpływ miałoby to na samych Japończyków. Muszą więc sprawić, by ich społeczeństwo to zaakceptowało. A jeśli jest to do zaakceptowania dla nich samych, powinno być do zaakceptowania dla nas wszystkich” – powiedział.

Japońskie badania opinii publicznej wykazują, że 55 proc. respondentów jest przeciwko wypuszczeniu wody z Fukushimy, a 86 proc. martwi się tym, jak odbierze to społeczność międzynarodowa. Michiaki Kai, japoński ekspert ds. atomu, ocenił w rozmowie z AFP, że zrzut wody z Fukushimy będzie mieć znikomy, „ale nie zerowy” wpływ na środowisko naturalne.

W lipcu MAEA otworzyła swoje biuro przy elektrowni Fukushima. Jego pracownicy mają na bieżąco monitorować bezpieczeństwo zrzutu radioaktywnej wody do Pacyfiku. Społeczności międzynarodowej mają być udostępniane bieżące dane dotyczące poziomu substancji radioaktywnych.

Awaria wFukushimie miała miejsce w marcu 2011 r. wskutek największego zarejestrowanego trzęsienia ziemi w historii Japonii, krótko później tsunami zabiło tam 20 tys. osób. Mierzące 10 m wały ochronne nie zdołały uchronić jednostki przed wysoką na 12 m falą, która dostała się do generatorów awaryjnych elektrowni, pozbawiając ją zasilania. Przez to zostały unieruchomione pompy chłodzenia, co doprowadziło do uszkodzenia reaktorów. ©℗