Nie było potencjału do zamachu stanu czy poważniejszego uderzenia w reżim rosyjski, ale rzeczywiście Prigożyn swoim nieposłuszeństwem mógł wypromować pewnego rodzaju ferment, który Putinowi zagrozi - powiedział w poniedziałek w Studiu PAP sekretarz stanu w KPRM, pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej RP Stanisław Żaryn.

W piątek właściciel najemniczej Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn stwierdził, że oddziały rosyjskiej armii zaatakowały obóz jego bojowników, powodując liczne ofiary. Zapowiedział "przywrócenie sprawiedliwości" w armii i domagał się odsunięcia od władzy skonfliktowanego z nim ministra obrony Siergieja Szojgu. Wagnerowcy opanowali sztab Południowego Okręgu Wojskowego w Rostowie nad Donem, a następnie skierowali swoje siły na Moskwę.

Jednak po upływie doby, w sobotę wieczorem, Prigożyn ogłosił odwrót i wycofanie najemników do obozów polowych, by "uniknąć rozlewu krwi". Miało to być rezultatem negocjacji białoruskiego autorytarnego lidera Alaksandra Łukaszenki z Prigożynem, prowadzonych w porozumieniu z Władimirem Putinem.

Stanisław Żaryn ocenił w poniedziałek w Studiu PAP, że wbrew temu, co zaznaczała część analityków, w sobotę nie było szans na "rozmontowanie reżimu rosyjskiego". "Nie było potencjału do zamachu stanu, czy poważniejszego uderzenia w reżim rosyjski, ale rzeczywiście Prigożyn swoją akcją, swoim nieposłuszeństwem mógł wypromować pewnego rodzaju ferment, który Putinowi zagrozi" - zaznaczył Żaryn.

"To pierwszy sprzeciw wobec reżimu, głównie wobec kierownictwa Ministerstwa Obrony. Takie rzeczy się wcześniej nie działy. (Prigożyn-PAP) to jest również pierwszy człowiek, który jest wyrazicielem (...) krytyki pod adresem dowództwa wojskowego. Te działania z soboty mogą w przyszłości spowodować, że Putin osłabnie w oczach własnych środowisk rządzących i być może następny Prigożyn będzie już lepiej przygotowany i silniejszy" - zauważył.

"Tego wykluczyć nie możemy, ale to na razie pieśń przyszłości" - dodał.

Żaryn zwrócił także uwagę, że Prigożyn nie neguje konieczności prowadzenia wojny z Ukrainą. "Prigożyn domagał się innego rodzaju zarządzania wojskami na froncie, domagał się innego rodzaju prowadzenia wojny" - powiedział.

"Ten bunt, co chciałbym podkreślić, nie dotyczył tego, czy dalej wojnę przeciwko Ukrainie prowadzić, czy też nie. Sam Prigożyn, elity rosyjskie, ale także duża część społeczeństwa rosyjskiego jest przekonana, że ta wojna jest usprawiedliwiona i powinna być kontynuowana" - podkreślił.

Zapytany czy na Kremlu są zwolennicy odejścia od wojny, odpowiedział, że jeśli tak, to są to środowiska marginalne, bez wpływu na przebieg wydarzeń. Jak podkreślił w elitach rosyjskiej władzy "są pewne napięcia i tarcia, jak wojnę prowadzić". "Są pewne oczekiwania, żeby Rosja szybciej dokonała aneksji właściwie całej Ukrainy, bo to jest wciąż główny cel Rosji. Przekonanie, że rosyjski imperializm jest tym, co powinno być kontynuowane, że Rosja powinna dalej prowadzić wojnę przeciwko Ukrainie, jest czymś powszechnym w Rosji, a na pewno powszechne w tych środowiskach, które mają jakieś znaczenie dla reżimu i dla podejmowanych decyzji" - powiedział Żaryn.

Całą rozmowa dostępna także na https://wideo.pap.pl/videos/68476/ oraz na PAP.PL: https://www.pap.pl/aktualnosci/news,1589569,zaryn-nie-ma-teraz-potencjalu-do-zamachu-stanu-w-rosji.html (PAP)

Autorka: Anna Nartowska

an/ godl/