Francuski prezydent próbuje pozyskiwać zaufanie sojuszników ze wschodniej flanki Sojuszu.

- Powinno to być czymś „między gwarancjami jak dla Izraela a pełnym członkostwem w NATO – tak o rozważanych zabezpieczeniach dla Ukrainy powiedział w zeszłym tygodniu na konferencji think tanku Globsec w Bratysławie prezydent Francji Emmanuel Macron. Jak precyzował, gwarancje powinny być „silniejsze, konkretne oraz jaśniejsze”, zaangażowane mają być w nie państwa NATO. Do weekendu Pałac Elizejski nie podał więcej szczegółów na temat wizji Paryża. Choć nie przedstawiono konkretów, zauważalne jest jednak to, że Francja zmieniła ton – Macron, choć powstrzymał się od poparcia samego członkostwa Ukrainy w NATO, to opowiedział się zdecydowanie za otwarciem naszym wschodnim sąsiadom ścieżki do przystąpienia do Sojuszu Północnoatlantyckiego.

Podobnie, choć nieidentycznie sprawy widzą Niemcy. Kanclerz RFN Olaf Scholz mówił w czwartek w trakcie wizyty w Kiszyniowie, że gwarancje „powinny być tak zaprojektowane, by dawały Ukrainie bezpieczeństwo przed ryzykiem ataku i jednocześnie stabilizowały sytuację w Ukrainie, a także były uznawane za poważne”. Szef niemieckiego rządu mocniej niż Francuzi dystansuje się od możliwości przyjęcia Ukrainy do Sojuszu i podkreśla, że na ten moment należy się skupić na tym, jak poszczególne państwa mogą wspierać kraj Wołodymyra Zełenskiego.

Okazja do konsultacji na najwyższym szczeblu przedstawicieli dwóch głównych rozgrywających i największych gospodarek UE będzie już 7 lipca. Do rozmów między Macronem i Scholzem dojdzie w Poczdamie.

Najpoważniejsze negocjacje między zachodnimi sojusznikami będą miały miejsce w Wilnie, w trakcie szczytu NATO, który odbędzie się 11 i 12 lipca. Z wypowiedzi Macrona wynika, że Francja chce, by docelowo gwarancje dla Kijowa były silniejsze niż memorandum budapeszteńskie z 1994 r., które zgodnie z prawem międzynarodowym nie ma statusu traktatu. Na mocy tego porozumienia Stany Zjednoczone, Wielka Brytania oraz Rosja deklarowały respektowanie suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy.

Na niecały miesiąc przed szczytem NATO Macron próbuje pozyskiwać zaufanie sojuszników ze wschodniej flanki Sojuszu. W Bratysławie przyznawał, że jego kraj bywał w przeszłości arogancki, a nawet, nawiązując do słynnego cytatu Jacques’a Chiraca o Polsce z czasów II wojny w Zatoce Perskiej („Stracili dobrą okazję, aby siedzieć cicho”), stwierdził, że Francja „straciła okazję do wysłuchania” krajów Europy Środkowej i Wschodniej w kwestii polityki wobec Rosji.

„Nawet stronnicy Macrona przyznają, że potrzeba więcej niż słów, by przełamać głęboki brak zaufania, jaki wyrósł między Francją a wschodem kontynentu” – napisał weekendowy „The Financial Times”, uznając ostatnie zabiegi gospodarza Pałacu Elizejskiego za okazanie „strategicznej pokory”. Brytyjski dziennik wylicza, że francuski prezydent angażował się w długie i „bezowocne negocjacje” z Władimirem Putinem przed rozpoczęciem przez Kreml w 2022 r. pełnej inwazji przeciwko Ukrainie, mówił o „śmierci mózgowej” NATO, a ostatnio „irytował serią wywiadów”, w których ocenił m.in., że Rosja potrzebuje gwarancji bezpieczeństwa, by zakończyć wojnę, a w procesie pokojowym „nie może zostać poniżona”.

„Prezydent wiedział, że potrzebna jest «ofensywa uroku». Ale teraz będzie musiał pójść za ciosem” – ocenia sytuację Shahin Vallée, były doradca Macrona, obecnie ekspert ośrodka German Council on Foreign Relations (DGAP). Jego zdaniem wiele będzie zależeć przy tym od tego, jak będą wyglądać dalsze rozmowy o poszerzeniu UE oraz jak potoczą się losy przewidywanej ukraińskiej kontrofensywy.

Przed zapowiadaną przez Kijów próbą odbicia przez wojska ukraińskie okupowanych przez Rosję terytoriów Ukraińcy mogą liczyć na zwiększoną pomoc wojskową ze strony Francji. W połowie maja Pałac Elizejski ogłosił, że w ciągu kilku tygodni Francja rozpocznie szkolenie kilku ukraińskich batalionów na wozach opancerzonych, w tym AMX-10RC. Według doniesień prasy liczba szkolonych przez Francuzów ukraińskich żołnierzy sięgnąć ma 6 tys. Dokładna liczba pojazdów, jakie mają trafić znad Sekwany nad Dniepr, nie jest jednak znana, Francja od początku wojny w większości przypadków pozostaje dyskretna w kwestii przekazywanego Ukraińcom typu broni oraz konkretnej liczby sprzętu. Wiadomo, że na wyposażeniu ukraińskiej armii są m.in. francuskie armatohaubice CEASAR oraz systemy obrony przeciwrakietowej.

Na tym pomoc może się nie skończyć, nad Sekwaną pojawiają też spekulacje, że możliwe jest przekazanie Ukraińcom myśliwców Mirage 2000C. Francja oficjalnie wycofała rok temu z użytkowania 14 takich maszyn, a w ciągu najbliższych miesięcy i lat służbę zakończy prawie 30 samolotów Mirage 2000-5. Możliwe jest też porozumienie między Francją a Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi (ZEA) dotyczące przekazania Ukrainie przez arabskie państwo części ich floty Mirage 2000-9. ©℗