Po miesiącu niemal codziennych rosyjskich ataków na Kijów bezzałogowce zaatakowały także Moskwę i okolice.

W stronę rosyjskiej stolicy poleciało wczoraj 8 (według resortu obrony) bądź 25 do 32 dronów (zdaniem mediów), z których przynajmniej część przenosiła ładunki wybuchowe. Celem niektórych z nich mogły być rządowe wille na podmoskiewskiej Rublowce. To pierwszy taki przypadek od początku wojny, jeśli nie liczyć dwóch bezzałogowców, które 3 maja rozbiły się o dach jednego z budynków na Kremlu. Władze stolicy wprowadziły wówczas zakaz używania dronów.

Coś musiało dolecieć

Trzy maszyny doleciały do Moskwy i trafiły w budynki mieszkalne, rozbijając kilka okien i wywołując niewielkie pożary. Z mapy przygotowanej przez Wiorstkę wynika, że inne spadły w pobliżu wsi Iljinka, Iljinskoje i Razdory, odległych o kilka kilometrów od rezydencji Władimira Putina w Nowo-Ogariowie, w której prezydent często przebywa. Dwie osoby zostały ranne. Nie ma za to danych o ofiarach śmiertelnych, w przeciwieństwie do nocnego, 17. już w tym miesiącu rosyjskiego ataku na Kijów, w którym zginęła jedna osoba, a 13 zostało rannych. Jak napisał na Telegramie mer ukraińskiej stolicy Witalij Kłyczko, zginęła 33-letnia kobieta, która wyszła na balkon, by zobaczyć, jak obrona przeciwlotnicza zestrzeliwuje drony. W nocy z poniedziałku na wtorek Ukraińcom udało się strącić 29 z 31 wysłanych przez Rosjan bezzałogowców. Zdaniem ukraińskich ekspertów nasilenie ataków może świadczyć o tym, że Rosjanie zaczęli montować na własnym terenie odpowiedniki sprowadzanych dotychczas z Iranu szahedów.

Kijów proponował ataki na cele w Rosji. Amerykanie byli przeciw

Rosyjski Komitet Śledczy wszczął postępowanie na podstawie przepisów o terroryzmie. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział, że atak to „odpowiedź kijowskiego reżimu na nasze bardzo skuteczne uderzenie w jedno z centrów podejmowania decyzji, które miało miejsce w niedzielę”. Pieskow pochwalił też efektywność obrony przeciw lotniczej. – Coś w końcu musiało dolecieć i doleciało. Teraz wiele zależy od reakcji kierownictwa. Straty nie są drastyczne – powiedział Meduzie informator z administracji Putina. Resort obrony napisał w komunikacie, że „wszystkie bezzałogowce przeciwnika zostały unieszkodliwione”. – Mamy bardzo duży kraj i zawsze znajdzie się furtka, przez którą bezzałogowiec może przelecieć – uspokajał Andriej Kartapołow, szef parlamentarnej komisji obrony, w rozmowie z RBK. Bardziej radykalny w ocenach był Jewgienij Prigożyn, kurator najemników z Grupy Wagnera. „Chrzanić to, że one lecą na wasze domy na Rublowce. A co mają robić zwykli ludzie, kiedy w ich okna wbijają się bezzałogowce z ładunkami wybuchowymi?” – pytał w napełnionej wulgaryzmami odezwie do resortu obrony.

Ukraina ryzykuje

– Im więcej zbrodni popełnia Rosja na terenie Ukrainy, tym mocniejsza jest koalicja państw, które nam pomagają – mówiła niedawno DGP ukraińska wicemini ster obrony Hanna Malar, wskazując, że ostrzały ukraińskich miast to poważny argument w staraniach o dostawy samolotów bojowych i zestawów obrony przeciwlotniczej. Ukraińskie władze tradycyjnie nie przyznają się do ataków na uznany międzynarodowo teren Rosji. Mychajło Podolak, doradca szefa biura prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, uciekł się do otwartego trollingu. – Wchodzimy w erę sztucznej inteligencji. Może nie wszystkie drony są gotowe atakować Ukrainę, chcą za to wrócić do swoich twórców i zadać we właściwy sobie sposób pytanie, dlaczego wysyłają je na ukraińskie dzieci w Kijowie – powiedział rosyjskiemu kanałowi Breakfast Show.

Podolak, będący głównym spikerem obozu władzy, dodał przy tym, że po 15 miesiącach inwazji „wszyscy ci, którzy uważają, że mogą grać w jednostronną grę i bezkarnie burzyć suwerenne państwo”, powinni pozbyć się złudzeń, że „2014 r. nie powtórzy się u nich samych”. W 2014 r. Rosja rozpoczęła wojnę z Ukrainą, zajmując Krym i atakując Zagłębie Donieckie. Część ukraińskich komentatorów z dystansem podeszła jednak do nalotów. „Nie ma nic dobrego w atakach na obiekty cywilne” – napisał na Facebooku publicysta Jurij Łukanow i dodał, że Ukraina ryzykuje „wsparcie zachodnich partnerów”. „Washington Post” podawał niedawno, powołując się na przecieki z amerykańskich służb, że Kijów proponował ataki na cele w Rosji, co spotkało się ze sprzeciwem urzędników z USA. ©℗