Bruksela chce karać państwa, które pomagają Rosji. Część krajów wątpi w skuteczność rozwiązania.

Od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę Unia Europejska przyjęła 10 pakietów sankcji – głównie w pierwszych miesiącach trwania wojny. W efekcie import na teren UE z Rosji zmniejszył się o dwie trzecie. Już w zeszłym roku pojawiały się sygnały ze strony Brukseli, że możliwości dotyczące nakładania sankcji się kurczą, a priorytetem będzie monitorowanie i przestrzeganie przyjętych środków sankcyjnych. Przyjmowanie kolejnych rund ograniczeń na reżim Władimira Putina staje się dla „27” coraz trudniejsze. Wczoraj i przedwczoraj szczegóły 11. pakietu sankcji negocjowali ambasadorowie państw członkowskich. Uchwalenie go to perspektywa przyszłego tygodnia. Kością niezgody pozostaje wciąż możliwość karania państw trzecich za współpracę z Rosją dotyczącą omijania pakietów przyjętych już przez UE.

W ostatnich miesiącach kilka państw członkowskich składało KE propozycje projektów 11. pakietu. Dopiero w ubiegłym tygodniu, podczas wizyty w Ukrainie, szefowa Komisji Ursula von der Leyen przedstawiła jego szczegóły. Bruksela chce rozszerzenia listy towarów objętych zakazem eksportu do Rosji, w tym o zaawansowane technologicznie produkty i części samolotów, które mogą trafiać na rosyjski rynek z państw trzecich.

Sama von der Leyen stwierdziła, że Komisja zauważyła „nietypowe” przepływy handlowe z niektórymi państwami spoza UE, których finalnym etapem jest Rosja. Stąd propozycja Brukseli obejmuje monitorowanie „nietypowych” transakcji i prześledzenie, które produkty są reeksportowane do Rosji z państw, do których dostarcza je któryś z członków UE. Von der Leyen nie wskazała listy państw, jednak – jak spekuluje kancelaria Baker McKenzie – może chodzić m.in. o Zjednoczone Emiraty Arabskie, Uzbekistan, Syrię, Iran, a nawet Chiny.

Bruksela chce też uszczelnić sankcje na dostawy rosyjskiej ropy – od 5 grudnia ub.r. państwa UE nie mogą już importować rosyjskiej ropy, a od 5 lutego tego roku także produktów ropopochodnych. W związku z doniesieniami o obchodzeniu tych sankcji Komisja chce zakazać dostępu do portów i śluz na terenie państw członkowskich wszystkim statkom choćby podejrzanym o naruszenie embarga nałożonego na transport ropy drogą morską.

W toku szczegółowych, technicznych negocjacji ambasadorów państw członkowskich pojawiły się standardowe już rozbieżności, które od ponad tygodnia nie pozwalają na przyjęcie 11. pakietu.

Początkowo KE chciała karać poszczególne państwa współpracujące z Rosją w obchodzeniu sankcji, ale przed wczorajszym spotkaniem ambasadorów Bruksela zmodyfikowała swoją propozycję. Zgodnie z nią to poszczególne firmy lub podmioty miałyby zostać włączone na listę sankcyjną, a przed ich umieszczeniem UE ma „rozważyć środki alternatywne”. Oznacza to, że spółki pomagające Kremlowi w obchodzeniu sankcji mogłyby liczyć na ewentualne porozumienie z Brukselą, jeśli przestaną prowadzić działalność na rzecz Moskwy.

Część państw członkowskich sceptycznie odnosi się do możliwości zrealizowania sankcji – zarówno jeśli chodzi o transport ropy, jak i omijanie sankcji. Niemcy sprzeciwiały się karaniu poszczególnych krajów i nie były przekonane do pierwotnej wersji 11. pakietu.

Do momentu zamknięcia wydania DGP trwały rozmowy ambasadorów państw UE, ale wątpliwe, by „27” zdążyła przyjąć wszystkie nowe środki przed rozpoczynającym się w piątek szczytem G7, podczas którego mają być dyskutowane kolejne sankcje z obszaru energetyki (czytaj też na A12). – Wciąż jest zbyt dużo wątpliwości i rozbieżności wśród państw, ale liczę, że uda nam się przyjąć nowe sankcje w przyszłym tygodniu – powiedział nam jeden z unijnych dyplomatów. W przyszłym tygodniu zaplanowane jest bowiem posiedzenie Rady ds. Zagranicznych z udziałem zarówno szefów dyplomacji, jak i resortów obrony, które potrwa dwa dni. ©℗