Szef unijnej dyplomacji Josep Borrell jutro rozpocznie trzydniową wizytę w Pekinie. Ma zaprezentować jednolite stanowisko UE wobec Chin po kontrowersyjnych wypowiedziach Emmanuela Macrona.

Szef unijnej dyplomacji Josep Borrell będzie ostatnim z unijnych liderów, który uda się do Pekinu na rozmowy m.in. z Xi Jinpingiem. Przed nim w ostatnich tygodniach z chińskim przywódcą spotykali się premier Hiszpanii Pedro Sánchez, prezydent Francji Emmanuel Macron oraz przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Podczas gdy Macron i Sánchez mieli bilateralną agendę spotkań, to von der Leyen wybrała się do Pekinu po to, żeby próbować uzyskać od Xi gwarancje, że nie będzie dostarczał Rosji broni, amunicji i sprzętu wojskowego, który pozwoliłby Kremlowi kontynuować inwazję na Ukrainę. Podczas podwójnej wizyty Macron zrealizował swoje cele handlowe. Bruksela też nie rezygnuje z próby dialogu z Pekinem.

Granice współpracy

Nie inaczej będzie w przypadku Borrella, który jako szef unijnej dyplomacji ma podnosić wyłącznie międzynarodowy wymiar wojny i przekonywać chińskiego przywódcę do zaangażowania w proces pokojowy. Wizyta potrwa trzy dni – rozpocznie się w czwartek i zakończy w sobotę. Jak przekazała DGP jedna z rzeczniczek KE odpowiedzialna za politykę zagraniczną – Nabila Massrali – podczas spotkań w Pekinie szef unijnej dyplomacji chce rozmawiać zarówno o relacjach dwustronnych UE–Chiny, jak i poruszyć tematy regionalne. Bruksela zastrzega przy tym, że wizyta była przygotowywana już kilka tygodni temu i nie ma nic wspólnego z kalendarzem prezydenta Francji oraz jego ostatnimi wypowiedziami.

Komisja Europejska jednak na razie bardzo oszczędnie informuje o wyjeździe. Szczególnie po wypowiedzi Macrona, że Europa nie powinna ulegać w sprawie Tajwanu ani USA, ani Chinom oraz że UE wpada w kryzysy, których nie wywołuje. Sam Borrell dość często i jednoznacznie wypowiadał się w obronie obecnego status quo Tajwanu i zdecydowanie potępiał jakiekolwiek zakusy Pekinu do militarnego rozstrzygnięcia sporu. Po wypowiedzi francuskiego przywódcy Borrell będzie także musiał się zmierzyć z ich „dziedzictwem” które pozostawiło sporo niesmaku.

Macron na cenzurowanym

Rzecznik KE Eric Mamer pytany wczoraj o to, jakie są rezultaty wizyty von der Leyen i Macrona, odparł, że jest nią wyjaśnienie stronie chińskiej stanowiska UE zarówno wobec wojny w Ukrainie, jak i wobec współpracy chińsko-rosyjskiej oraz przekazanie „jasnego przesłania” w sprawie dwustronnych relacji. Mamer i pozostali rzecznicy zdawali się wczoraj zaklinać rzeczywistość, mówiąc o jednolitym stanowisku UE wobec Chin, podczas gdy nie milkły kontrowersje i kolejne pytania o wypowiedzi Emmanuela Macrona.

Francuski przywódca od trzech dni jest krytykowany głównie przez europejskich partnerów. Poza państwami bałtyckimi krytycznie o jego niuansowaniu i rozwadnianiu stanowiska wobec Chin wypowiedział się chociażby szef Europejskiej Partii Ludowej Manfred Weber, który nie tylko nawołuje w odpowiedzi do zacieśnienia relacji z USA, lecz także stawia na równi sprawę Tajwanu i Ukrainy dla UE.

Na razie jednak słowa francuskiego przywódcy nie spotkały się ze zdecydowaną reakcją ze strony USA. Rzecznik Departamentu Stanu Vedant Patel stwierdził, że słowa Macrona nie były aż tak ofensywne, a UE i USA podzielają wiele stanowisk wobec polityki chińskiej. Jeden z unijnych dyplomatów w rozmowie z nami stwierdził, że administracja amerykańska nie uznaje słów Macrona za wiążące i będące oficjalnym stanowiskiem UE, lecz za element budowania wizerunku oraz politycznej przyszłości przez samego francuskiego przywódcę. Rzecznicy KE pytani wczoraj o to stanowisko odparli, że wiążące jest ostatnie wystąpienie Ursuli von der Leyen. Co oznacza, że szef unijnej dyplomacji zdecydowanie ochłodzi nastroje w Pekinie, a jego wypowiedzi będą nastawione bardziej na konfrontację niż porozumienie z Chinami. ©℗