Pekin czyta wojnę przez pryzmat scenariusza ataku na Tajwan -mówi dr Marcin Przychodniak analityk PISM.

Według informacji podanych przez „Wall Street Journal” przywódca Chin Xi Jinping chce wirtualnie porozmawiać z prezydentem Ukrainy. A być może już na początku przyszłego tygodnia uda się do Moskwy. W co gra Pekin?

Czas na rozmowy z prezydentem Ukrainy już był, jednak nikt z chińskich najważniejszych polityków nie próbował się z nim kontaktować. Prowadzone były rozmowy na poziomie ministrów spraw zagranicznych, ale nic więcej.

W działaniu Chin jednak dostrzegam przede wszystkim próbę wzmocnienia wrażenia chińskiego zaangażowania. Widzę tutaj przede wszystkim autokreację Chin jako państwa będącego stabilizatorem w stosunkach międzynarodowych. Podstawowym celem jest pokazanie, że Chiny są państwem odpowiedzialnym, które dąży do zakończenia wojny i przywrócenia pokoju.

Ostatnio minister węgierskiej dyplomacji wskazywał, że Chiny, podobnie jak Węgry, miłują pokój.

Chodzi o udowodnienie, że Zachód jest nieodpowiedzialny, bo podgrzewa konflikt. Pekinowi w dużej mierze zależy na zamrożeniu konfliktu, a nie jego rozwiązaniu. Eskalacja nie jest Chinom na rękę, tym bardziej że żadna ze stron nie zdobyła istotnej przewagi. Gorzej, że rzecz dotyczy Rosji, którą Chiny otwarcie wspierają. Zamrożenie konfliktu dałoby Kremlowi czas na odbudowanie potencjału. Istotnie przekłada się także na znaczenie chińsko-rosyjskiego strategicznego sojuszu z dominującą rolą Chin. Czas pozwala także na systematyczne zwiększanie zależności Rosji od Chin.

Xi Jinping na pewno niebawem pojawi się w Rosji. Został właśnie wybrany po raz kolejny na przewodniczącego ChRL. Trzeci raz z rzędu. Można powiedzieć, że miał na głowie istotne rzeczy. Podróż do Moskwy będzie też elementem nierównych relacji chińsko-rosyjskich. W chińskiej perspektywie ma ona m.in. pokazać możliwy wpływ ChRL na działania Moskwy. Chiny przez cały czas wskazują Rosji nieprzekraczalne granice. Ukraina do takich nie należy, ale użycie broni atomowej przez Putina czy zwiększenie zaangażowania Rosji w Azji Centralnej już tak. To wszystko jednak odbywa się w sferze narracyjno-wizerunkowej. Pekin nie podejmie konkretnych działań przeciwko Rosji, która pozostaje strategicznym sojusznikiem.

A czy są jakieś przesłanki, które świadczą o tym, że dojdzie do zwiększenia zaangażowania Pekinu?
dr Marcin Przychodniak analityk PISM / Materiały prasowe / fot. mat. prasowe

W trwającej wojnie władze chińskie widzą potwierdzenie trudnych czasów, które nadeszły. Jeżeli temat wojny pojawia się w chińskich mediach, to jest to sterowana debata, którą prowadzi władza centralna. Zgodnie z nią wojna ma być intepretowana wyłącznie przez pryzmat interesów ChRL. Wojna jest postrzegana jako koniec okresu strategicznej szansy, z której Chiny korzystały na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat, rozwijając swoją gospodarkę. Doszło do przewartościowania sytuacji Chin na Indo-Pacyfiku, ale także relacji Chin z USA czy UE. Od razu doprecyzuję – w perspektywie ChRL za pogorszenie sytuacji międzynarodowej odpowiadają w pełni USA. Nie Rosja.

A jeśli Ukraina będzie lepiej sobie radziła?

Z perspektywy Pekinu szokiem jest skoordynowana pomoc Zachodu dla Ukrainy. Dotyczy to wszystkich jej wymiarów: finansowego, politycznego, humanitarnego czy wreszcie związanego z dostawami broni. Chiny adaptują tę sytuację do swojego położenia, potencjalnego scenariusza, który mógłby się ziścić w przypadku ataku Chin na Tajwan. Trzeba pamiętać, że w optyce Komunistycznej Partii Chin konflikt z USA jest nieunikniony. On po prostu musi kiedyś nastąpić, bo według Pekinu Waszyngton dąży do obalenia swojego reżimu. Pekin widzi, że Zachód się zjednoczył na niespotykaną skalę.

To, że Ukrainie udałoby się odzyskać ziemie utracone po lutym 2022 r. lub nawet wcześniej – w 2014 r. – nie jest dla Chin tak wielkim zagrożeniem dla ich interesów, jak gdyby zmianie uległ gospodarz Kremla. Rosja jest dla Chin istotnym partnerem, dopóki pozostaje prochińska i anty zachodnia. A także, co bardzo ważne, realizuje plany odbudowy swojego imperium, próbując szachować Zachód w sposób polityczny czy militarny.

Co, gdyby władza na Kremlu się zmieniła?

Gdyby zmieniła się władza na Kremlu, a hipotetycznie nowy przywódca byłby w stanie rozmawiać np. z Unią Europejską, wówczas próba zapobieżenia temu scenariuszowi mogłaby popchnąć Chiny do zdecydowanie zwiększonego zaangażowania po stronie Rosji, nie wyłączając bezpośredniego dostarczania broni. ©℗

Rozmawiał Dominik Héjj