Moskwa przekonuje, że sankcje na sektor bankowy i ubezpieczeniowy uniemożliwiają jej eksport zbóż. Ale np. sprzedaż pszenicy na początku 2023 r. wzrosła niemal dwukrotnie w stosunku do poprzedniego roku.

W Genewie spotkają się dzisiaj przedstawiciele Kremla i Organizacji Narodów Zjednoczonych. Rozmawiać będą o przedłużeniu porozumień, dzięki którym Ukraina latem ub.r. wznowiła eksport przez Morze Czarne. Umowy wygasną w przyszły weekend.

Władze Rosji sygnalizują możliwość wycofania się z inicjatywy. Minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow przekonuje, że Zachód blokuje uwzględniony w umowach eksport rosyjskich produktów agrospożywczych. Choć sprzedaż żywności nie została objęta sankcjami, Moskwa twierdzi, że restrykcje nałożone na banki i firmy ubezpieczeniowe doprowadziły do jej wstrzymania. – Jeśli porozumienia są wypełniane w połowie, to kwestia ich przedłużenia staje się dość skomplikowana – komentował Ławrow na konferencji prasowej w Moskwie.

Dane dotyczące rosyjskiego eksportu mówią jednak co innego. Sprzedaż pszenicy – głównego zboża eksportowego – wzrosła niemal dwukrotnie w stosunku do roku poprzedniego. Od stycznia do lutego wyniosła 6,7 mln t. – Czyli 2,4 mln więcej niż w okresie analogicznym w 2022 r. – mówi DGP Weronika Szymańska z BNP Paribas. Rosnąć ma również w marcu. Według władz na Kremlu plany eksportowe do końca bieżącego sezonu mają wynieść ok. 55–60 mln t zboża. Rosyjskie ministerstwo rolnictwa podało na początku marca, że dotychczasowy eksport zbóż w tym sezonie wyniósł już 40 mln t. – Zboże z Rosji nadal oferowane jest po cenach niższych niż np. ziarno francuskie, także stosunkowo duże źródło podaży na rynku międzynarodowym, co wspiera dalsze spadki notowań zbóż na giełdzie MATIF – tłumaczy Szymańska.

Ale jak twierdzi Bilal Muf tuoglu z firmy analitycznej Argus Media, dalszy eksport będzie uzależniony od popytu ze strony Turcji, Algierii, Arabii Saudyjskiej i Iranu. – Sprzedaż do Ankary może wzrosnąć. Tureckie zbiory w sezonie 2023–2024 jak dotąd nie wyglądają zbyt dobrze. A Turcy zwiększą zapasy w ramach działań naprawczych po trzęsieniu ziemi – mówi DGP. Dodatkową zachętę mogą stanowić ceny: rosyjska pszenica jest dziś tańsza od tureckiej. Wiele zależy także od Algierii. Rosja konkuruje tam obecnie z Rumunią i Bułgarią, które zmuszane są do zaniżania swoich ofert, by dorównać dostawcom z kraju Władimira Putina.

Na rynki powrócił też Iran. – Dokonał w ostatnim czasie zakupów zboża, przede wszystkim z Rosji. Może to stanowić dodatkowe wsparcie dla Moskwy, bo eksport rosyjskiej pszenicy do Teheranu znacznie spadł w tym roku – mówi Muftuoglu. Pierwszy przetarg na następny rok gospodarczy organizuje obecnie państwowa firma zbożowa Arabii Saudyjskiej. A jeśli wygrają go Rosjanie, zdaniem Muftuoglu, będzie to świadczyć o rozszerzeniu konkurencyjności tamtejszego zboża także na kolejny sezon. Moskwa na Bliskim Wschodzie i Afryce Północnej jednak nie poprzestaje. Nowe rynki zbytu znalazła w Afryce Subsaharyjskiej, chcąc zastąpić tam pszenicę argentyńską i ukraińską. Z obserwacji Argus Media wynika, że coraz więcej zboża wysyła do Kenii i Tanzanii.

Teoretycznie poszukiwania kolejnych nabywców mogą utrudnić rekordowe zbiory rolników z Australii. Portal World-grain.com cytuje dyrektora australijskiej agencji ds. rolnictwa ABARES Jareda Greenville, który tłumaczy, że kraj korzysta z trzeciego z rzędu roku wysokich opadów deszczu. Produkcji nie osłabiają jego zdaniem nawet trwające tam powodzie. – Ale kiedy australijska pszenica przestanie nadawać się do sprzedaży, nabywcy z południowo-wschodniej Azji mogą zwrócić się w stronę Rosji. Spodziewamy się jednak, że nie nastąpi to przynajmniej w ciągu najbliższych kilku miesięcy – przekonuje Muftuoglu.

Podobne wnioski wysuwa BNP Paribas. – Według prognoz w sezonie 2023–2024 zbiory zbóż w Rosji mają być niższe niż teraz, jednak dalszy eksport będzie można zasilać wyższymi zapasami zboża po sezonie 2022–2023. Rosja skorzystać może też na spadku eksportu z Australii, która po ataku na Ukrainę wypełniła lukę na światowym rynku zbóż – słyszymy.

Z Ukrainy korytarzem zbożowym wyeksportowano ok. 23 mln t zboża. Dlatego Kijów chce wzmocnić inicjatywę, włączając do użytku port w Mikołajowie i przedłużając jej funkcjonowanie o rok. Dotychczas umowy zawierano na 120 dni, a towary były wysyłane tylko z trzech portów: Odessa, Czarnomorsk i Piwdennyj. Ale Ukraińcy wiedzą, że nawet rozszerzenie porozumień nie będzie rozwiązaniem idealnym. – To upokarzające, że musimy prosić agresora o zgodę na eksport – mówił DGP na początku marca były prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko. I tłumaczył, że konieczne jest przywrócenie obowiązywania prawa międzynarodowego na terytorium Morza Czarnego. Tak, by Ukraina mogła realizować międzynarodowe umowy zbożowe bez zgody Putina. – Potrzebne będzie wsparcie sojuszników Kijowa: Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych i pozostałych członków NATO. Wystarczyłyby cztery okręty, by przywrócić porządek na tych wodach: dwa należące do amerykańskiej marynarki wojennej oraz kolejne dwa brytyjskiego Royal Navy – wyjaśniał. ©℗