Mija pierwszy miesiąc odkąd Chorwacja weszła do europejskiej unii walutowej i przyjęła euro. Jest to dobry czas na podsumowanie tego, na ile sprawnie udało się przejść z chorwackiej kuny na euro. Do końca tego roku ceny podawane są w dwóch walutach, dotychczas narodowej oraz nowej, unijnej. Na wymianę starych pieniędzy Chorwaci mają czas do 31 grudnia 2025 r.

Wzrost cen splotem dwóch czynników

Chorwacja została wzięta na tapet w wielu państwach, a przykład Zagrzebia, podobnie jak wcześniej Bratysławy czy Lublany, stał się argumentem dla przeciwników przyjmowania euro. Wieszczono gwałtowny wzrost cen, który miał nastąpić i faktycznie nastąpił w pierwszych dniach stycznia. Oficjalne dane dotyczące inflacji w styczniu chorwacki urząd statystyczny opublikuje 1 lutego.

W pierwszych dniach faktycznie obserwowany był tzw. „efekt cappucino”, a zatem samoistnego wzrostu cen, który nie jest wynikiem obiektywnych czynników ekonomicznych. W dużej mierze wynikał on z chęci zaokrąglania cen w górę, do pełnej wartości w euro.

Jak podają dziennikarze portalu Telegram.hr, Jasmin Klarić i Irena Frlan Gašparović, premier na podwyżki cen zareagował „jak poparzony i bardzo ostro”. Andrej Plenkovič (także lider Chorwackiej Wspólnoty Demokratycznej – HDZ) obok prezesa Narodowego Banku Chorwacji (Borisa Vujčicia) był ojcem wprowadzenia euro, temu procesowi podporządkował absolutnie wszystkie decyzje polityczne. Na jego oczach wielki sukces przeobrażał się zdaniem autorów w falę podwyżek, która następowała pomimo faktu, że obiecał, że tych nie będzie.

„Zaangażujemy wszystkie mechanizmy państwowe, aby temu [podwyżkom cen] zapobiec i przywrócić ceny do poprzedniego poziomu. Państwo nie może zrobić wszystkiego”. Podwyższających ceny określał mianem osób o mentalności chamów, spekulantów i złodziejów. Do proponowanych środków walki z podwyżkami zaliczano zablokowanie dopłat do energii, czy ulg podatkowych. Tak się jednak nie stało.

Plenković w wywiadach tłumaczył, że wzrost cen nie jest do końca wynikiem przyjęcia wspólnej waluty a splotem kilku innych okoliczności: kryzysu energetycznego, a także wzrostu cen żywności, które powodowały presję inflacyjną, mówił przed dwoma tygodniami w telewizji France24. Na aspekt nakładających się czynników: globalnego kryzysu finansowego i faktycznego przyjęcia wspólnej waluty, uwagę zwracał dr Jan Muś, analityk Instytutu Europy Środkowej.

Czy chorwacki rząd w ogóle miał plan na wypadek wzrostu cen?

Dziennikarze Telegramu wskazują, że państwo podjęło najbardziej rygorystyczne działania pod adresem najmniejszych usługodawców – fryzjerów czy kosmetyczek - zamiast zająć się największymi podmiotami. Poza kontrolą pozostawały sklepy znanych międzynarodowych sieci handlowych, które w opinii dziennikarzy na wahaniach cen zarabiały niewspółmiernie więcej od samozatrudnionych przedsiębiorców, dla których „kara w wysokości kilku tysięcy euro mogła zagrozić egzystencji”. Dziennikarze zwracali uwagę na to, że bariery administracyjne w Chorwacji i tak w dużym stopniu zniechęcają do potencjalnego zakładania firm.

Plany były ambitne - powstanie czarnej listy z podmiotami, które podniosły ceny, ale i białej listy dla tych, którzy cen nie podnosili. Chciano nawet zamrozić ceny 300 najpotrzebniejszych produktów. Dziennikarze Telegramu wskazują, że ze wszystkich planowanych działań w zasadzie nic nie wyszło. Pytamy dzisiaj ponownie o to, jak rozumieć ten proces dr. Musia. Jak mówi, można byłoby tłumaczyć to w dwojaki sposób – albo rząd źle zaplanował swoje działania, albo też – w ogóle ich nie zaplanował i działał ad’hoc, mówi ekspert.

Chorwacki portal poslovni.hr donosił 31 stycznia br., że najprawdopodobniej w kolejnym tygodniu zostanie uruchomiona dawno zapowiadana baza, która umożliwi Chorwatom porównywania cen produktów. „Spodziewam się, że to wystarczy, aby nasi obywatele zrozumieli, kto nie podnosi cen i gdzie produkty są najkorzystniejsze do kupienia”, powiedział cytowany przez portal doradca ministra gospodarki.

W bazie pojawi się 300 produktów posegregowanych według 80 kategorii. Obejmą one jednak nie dziesięć sieci handlowych, jak komunikował w połowie stycznia minister gospodarki Davor Filipović, ale trzy: Konzum, KTC i Tommy. W katalogu wyświetlone zostaną trzy ceny na ostatni dzień 2022 roku, na 1 stycznia 2023 r. i na dzisiaj. Klienci dowiedzą się także, które produkty i gdzie są aktualnie do nabycia. Lovrinčević poinformował, że możliwość aktualizacji cen będzie codziennie, ale zakłada, że będzie to następowało raz w tygodniu.

Jednocześnie do pierwszego i 15. dnia miesiąca sieci handlowe będą przesyłały zestawienie łączne cen od 1200 do 1700 produktów (ich liczba uzależniona jest od danej sieci handlowej). Jeżeli gdzieś wystąpi „efekt cappuccino”, państwo poinformuje opinię publiczną o tym fakcie.

Bank Centralny uspokaja

W odpowiedzi na przesłane pytania, biuro prasowe Chorwackiego Banku Narodowego wskazuje, iż w ramach regularnego monitorowania niektórych cen w czasie rzeczywistym, takich jak ceny stosowane przez duże sieci handlowe lub międzynarodowych detalistów działających w określonych segmentach rynku (np. ubrania, sprzęt sportowy, meble), Narodowy Bank Chorwacji nie odnotował zauważalnego wpływu wprowadzenia euro na poziom cen.

Według komunikatu, analitycy banku porównali ceny z Chorwacji z innymi państwami, w których działają ci sami detaliści. „Porównania pokazują, że ceny identycznych produktów w Chorwacji i porównywalnych krajach (Słowenia, Austria, Włochy, Serbia, Węgry) zmieniały się synchronicznie zarówno przed, jak i po wprowadzeniu euro”. Według danych Banku Centralnego, wzrost cen w Chorwacji w niektórych przypadkach był mniejszy, niż w porównywanych państwach.

Jak jednak zastrzegają bankowcy, ich narzędzia nie pozwalają na tak dokładne śledzenie zmian cen w usługach, a więc sektorze, w którym ceny miały rosnąć najsilniej. „Oficjalne szacunki wpływu wprowadzenia euro na ceny w Chorwacji powstaną prawdopodobnie dopiero za kilka miesięcy, a przedsięwzięcie to będzie komplikować środowisko wysokiej inflacji” piszą przedstawiciele banku. Jednocześnie podkreślili, że w porównaniu do innych państw regionu – Polski, Czech, czy Węgier inflacja w grudniu była niższa (12,7 proc.).

Technicznie bez zastrzeżeń

Pytany o techniczne aspekty przechodzenia na euro, otrzymaliśmy informację, że wszystko przebiegło bez zastrzeżeń. W okresie wstępnego zaopatrywania banków w nowe środki płatnicze, banki otrzymały łącznie 1,3 mld EUR. Narodowy Bank Chorwacji zapewnił łącznie 627 mln sztuk monet euro w 2022 r. i 346 mln sztuk banknotów euro na potrzeby zaopatrzenia wstępnego w 2022 r. i częściowo na dostawy w 2023 r. Do 31 grudnia 2022 r. banki otrzymały około 388 mln sztuk euro monet (w tym zestawy startowe monet) i około 63 mln sztuk banknotów euro.

Na potrzeby regularnych dostaw do banków w 2023 r. mennica chorwacka wyprodukuje dodatkowe 210 mln sztuk monet euro. Aby ułatwić obywatelom i przedsiębiorcom przejście z kuny na euro, można było kupić zestawy startowe monet. I tak, od 1 do 31 grudnia 2022 r. sprzedano obywatelom około 861 226 zestawów startowych monet euro w łącznie 2000 lokalizacjach placówek bankowych (m.in. poczty chorwackiej), a także 37 281 zestawów startowych dla podmiotów gospodarczych

Opierając się na doświadczeniach krajów, które już przyjęły euro jako swoją walutę narodową, NBP oczekuje, że podczas wymiany zostanie zwróconych około 1,1 miliarda sztuk monet starej waluty – chorwackiej kuny i ponad 500 milionów banknotów.

Tego, na ile optymizm banku centralnego jest uzasadniony, dowiemy się 1 lutego po podaniu danych Chorwackiego Urzędu Statystycznego oraz w perspektywie kilku miesięcy, gdy możliwe będzie wykonanie pogłębionych analiz.

Eurostat podał dzisiaj o 11 inflację dla Chorwacji HICP - 12,5 proc. To jest najniższa wartość od lipca 2022 r.