Rząd z wotum nieufności, Sąd Konstytucyjny podważający prawo do samorozwiązania parlamentu, referendum, które będzie nieważne – polityczny impas pod Tatrami trwa.

W sobotę na Słowacji odbędzie się referendum w sprawie umożliwienia skrócenia kadencji parlamentu w ramach kolejnego referendum. Do urn uda się jednak zbyt mała liczba wyborców, by było ono wiążące (wymagany jest udział co najmniej połowy uprawnionych). Były premier Robert Fico, lider opozycyjnej partii Kierunek – Słowacka Demokracja Socjalna (Smer-SSD), chciał, by plebiscyt przeprowadzono 29 października 2022 r. razem z wyborami samorządowymi, co miałoby podnieść frekwencję, ale pomysł storpedowała liberalna prezydent Zuzana Čaputová.
Głowa państwa odesłała poparty 400 tys. podpisów obywateli wniosek o przeprowadzenie referendum do Sądu Konstytucyjnego, co wydłużyło okres jego organizacji i uniemożliwiło synchronizację z wyborami. – Sąd zakwestionował jedno pytanie, ale też podjął także inną istotną decyzję. Dopatrzył się bowiem, że dotychczasowy proces skracania kadencji parlamentu uchwałą podjętą większością trzech piątych głosów jest wadliwy prawnie i nie może być dłużej stosowany – mówi Jakub Bielamowicz z Instytutu Nowej Europy. Wniosek Ficy to próba zdyskontowania kryzysu politycznego, w jaki Słowacja wpadła po rozpadzie koalicji rządowej. Smer-SSD prowadzi w sondażach i w razie wyborów Fico mógłby liczyć na powrót na zajmowany w latach 2006–2010 i 2012–2018 fotel premiera.
Koalicja rozpadła się latem 2022 r. na skutek konfliktu silnych osobowości – z jednej strony premiera Eduarda Hegera oraz Igora Matoviča, lidera partii Zwyczajni Ludzie i Niezależne Osobistości, z której wywodzi się szef rządu, a z drugiej Richarda Sulíka, kierującego ugrupowaniem Wolność i Solidarność. W grudniu 2022 r. parlament przyjął wotum nieufności wobec gabinetu Hegera. Od tej pory premier sprawuje władzę bez poparcia parlamentu, co skazuje jego rząd na wegetację i czyste administrowanie państwem. Heger przez kilka tygodni negocjował utworzenie nowej większości, a gdy to się nie udało, stał się zwolennikiem przedterminowych wyborów. Liczy na nie także Čaputová. Postępowa Słowacja, z której wywodzi się prezydent, ma obecnie status partii pozaparlamentarnej, ale jej notowania znacząco wzrosły.
Rozwiązanie Rady Narodowej nie jest jednak takie proste. – Po wyroku Sądu Konstytucyjnego powstała próżnia prawna – mówi Bielamowicz. Čaputová dała parlamentowi czas do 31 stycznia, by sam rozwiązał ten problem. Ten musiałby jednak zebrać większość trzech piątych głosów do zmiany konstytucji i dopiero po jej nowelizacji skrócić swoją kadencję. To scenariusz z gatunku political fiction. Jeżeli zmiana nie zostanie wdrożona, prezydent może powołać własny rząd techniczny, który teoretycznie nawet bez wotum zaufania mógłby dotrwać do konstytucyjnego terminu wyborów przypadającego na początek 2024 r. Čaputová może też rozwiązać Radę Narodową, gdyby ta nie uchwaliła budżetu na ten rok. W obliczu permanentnego sporu politycznego, na co wskazuje Piotr Bajda z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, to najbardziej prawdopodobny scenariusz. Ekspert zaznacza w rozmowie z DGP, że możliwa wygrana Ficy oznaczałaby znaczącą zmianę kursu w polityce zagranicznej. Rząd Hegera należy do najbardziej proukraińskich w regionie, a Bratysława zapowiada nawet przekazanie Kijowowi myśliwców. Fico zaś z biegiem lat przyjmuje coraz bardziej prorosyjską pozycję. ©℗