Dziesiątki tysięcy Izraelczyków demonstrowały w sobotę przeciwko planom reformy sądownictwa premiera Benjamina Netanjahu. Demonstranci oskarżali go o podważanie rządów demokratycznych. Doszło do tego w kilka tygodni po jego powrocie do władzy.

Plan Netanjahu zakłada m.in. zwiększenie kontroli rządu nad procesem wyborów sędziów sądu najwyższego, a także możliwość uchylania orzeczeń tego sądu większością 61 głosów w 120-osobowym Knesecie (parlamencie).

Krytycy twierdzą, że proponowane reformy Sądu Najwyższego sparaliżują niezawisłość sądownictwa, będą sprzyjać korupcji, ograniczą prawa mniejszości i pozbawią izraelski system sądowy wiarygodności, która pomaga odpierać oskarżenia o zbrodnie wojenne za granicą. Wśród sprzeciwiających się reformom są prezes Sądu Najwyższego i prokurator generalny kraju.

W demonstracjach w Tel Awiwie, Jerozolimie i Hajfie wzięło udział około 80 tys. ludzi - informują izraelskie media.

73-letni premier w piątek zasygnalizował elastyczność planu reform, mówiąc, że zostanie on wdrożony „ze starannością i rozwagą po wysłuchaniu wszystkich stanowisk”.

Sondaże społeczne różnią się w opiniach na temat proponowanych reform. Telewizja Channel 13 w zeszłym tygodniu stwierdziła, że 53 proc. Izraelczyków jest przeciwnych zmianie procedury nominacji w sądach, podczas gdy 35 proc. było za. Ale telewizja Channel 14 w czwartek znalazła 61 proc. głosów za, a 35 proc. przeciwko reformie Netanjahu.

„Dziesiątki tysięcy ludzi uczestniczyły w dzisiejszych demonstracjach. W wyborach, które odbyły się dwa i pół miesiąca temu, brały udział miliony” — napisał na Twitterze Miki Zohar z konserwatywnej partii Likud Netanjahu. „Obiecaliśmy ludziom zmianę, obiecaliśmy rządy, obiecaliśmy reformy – i zrobimy to dobrze” - dodał.(PAP)

wr/ mal/