Białoruska firma ochroniarska Gardserwis, powiązana z władzami w Mińsku, jest od kilku miesięcy szkolona na poligonach i może się stać odpowiednikiem rosyjskiej Grupy Wagnera - twierdzi Walery Sachaszczyk, współpracownik liderki tamtejszej opozycji Swiatłany Cichanouskiej.

Sachaszczyk powiedział ukraińskiej redakcji Deutsche Welle, że w ostatnim czasie Gardserwis znacznie zwiększył liczbę pracowników i mogła ona przekroczyć 1000 osób. Od kilku miesięcy grupa ta szkoli się na kilku poligonach, trenerami są np. oficerowie 5. brygady oddziałów specjalnych.

Opozycjonista ocenia, że pracownicy Gardserwisu są przygotowywani do walk, mogą zostać użyci do akcji dywersyjnych, a potem do szturmu.

"Przygotowanie i nabór kadr trwają już kilka miesięcy. Do personelu dołączono oficerów, chorążych, sierżantów i żołnierzy, którzy służyli w siłach operacji specjalnych i oddziałach specjalnych resortów siłowych" - powiedział współpracownik Cichanouskiej.

Już wcześniej Sachaszczyk oceniał, że Władimir Putin "zainwestował poważną sumę" w Gardserwis i czyni z niego "białoruski odpowiednik (Grupy) Wagnera".

Jak przypomina Deutsche Welle, w mediach niezależnych latem br. pojawiły się informacje, że do Mińska przybyli najemnicy z Grupy Wagnera, by szkolić białoruskich ochroniarzy. Białoruski dziennikarz Alaksiej Karpienka powiedział niemieckiej rozgłośni, że doniesień tych nie sposób było potwierdzić.

Deutsche Welle podkreśla, że Gardserwis, założony w 2020 roku, to jedyna firma ochroniarska, która na mocy dekretu Alaksandra Łukaszenki może posługiwać się bronią palną. Według Karpienki firma ta pojawiła się przed wyborami prezydenckimi na Białorusi "na wypadek scenariusza niepomyślnego dla Łukaszenki". Gardserwis zatrudniał byłych funkcjonariuszy służb siłowych, ale tylko ludzi "sprawdzonych".

Sachaszczyk jest przedstawicielem ds. obrony i bezpieczeństwa narodowego w powołanym przez Cichanouską rządzie tymczasowym - organie wykonawczym opozycji białoruskiej. (PAP)

awl/ mal/