Republikanie przejmują Izbę Reprezentantów. Prezydenta Joego Bidena czekają parlamentarne śledztwa, wzmocniona kontrola i częstsze blokowanie jego pomysłów na Kapitolu.

Dzisiaj zostanie zaprzysiężony nowy Kongres, a jego izbę niższą z przewagą dziewięciu kongresmenów odbije Partia Republikańska. Choć przewaga jest mniejsza, niż spodziewano się przed listopadowymi wyborami, to z pewnością daje prawicy możliwość szerszego niż dotychczas realizowania programu oraz skuteczniejszego kontrowania działań administracji Joego Bidena. „8 listopada Amerykanie przemówili i zdecydowali, że nadszedł czas na nowy kierunek. Ostatnie dwa lata były trudne dla ciężko pracujących rodzin, które borykały się z drastycznym wzrostem kosztów utrzymania, obawami o bezpieczeństwo związanymi z gwałtownym wzrostem przestępczości, szybko rosnącymi cenami gazu i ogrzewania domów oraz pogłębiającym się kryzysem na naszej południowej granicy” – pisał w piątkowym liście do partyjnych kolegów nadchodzący lider większości w Izbie Reprezentantów Steve Scalise.
W dokumencie konserwatywny polityk z Luizjany przedstawił listę ośmiu ustaw i trzech rezolucji, które republikanie chcą przegłosować w ciągu pierwszych dwóch tygodni kierowania izbą. Prócz blokowania rządowych pomysłów Scalise zapowiada m.in. ograniczenie finansowania skarbówki, zablokowanie możliwości pozaawaryjnego sięgania przez administrację po strategiczne rezerwy ropy naftowej, wprowadzenie prawnych przeszkód dla finansowania aborcji z pieniędzy federalnych czy ustanowienie specjalnej parlamentarnej komisji zajmującej się konkurencją z Chinami. W celu zwalczania obecnego kryzysu migracyjnego republikanie chcą przyznać Departamentowi Bezpieczeństwa Krajowego nowe uprawnienia do odsyłania przybyszów z granicy.
Z uwagi na przewagę demokratów w Senacie jest wątpliwe, by powyższe postulaty weszły w życie. Nie ma natomiast wątpliwości, że w Izbie Reprezentantów prezydentowi będzie znacznie trudniej uzyskać zgodę na tak duże wsparcie dla Ukrainy jak w 2022 r. W niedawnej rozmowie z DGP ostrzegał przed tym Charles Kupchan, były doradca prezydenta Baracka Obamy. Jego zdaniem Kongres po 3 stycznia stanie się „bardziej skąpy” i choć strategia USA wobec Ukrainy „zasadniczo pozostanie taka sama”, to „Kijowowi będzie trudniej o środki”. Głównie dlatego, że dotychczasowemu modelowi przesyłania wsparcia Ukrainie przez Stany Zjednoczone sprzeciwiają się „wolnościowcy”, czyli protrumpowska frakcja, która w zamian postuluje przeznaczanie tych pieniędzy na wewnętrzne amerykańskie problemy i wyzwania. Kilku jej kongresmenów zapowiedziało sprzeciw wobec mianowania na szefa Izby Reprezentantów Kevina McCarthy’ego, faworyta innych skrzydeł partii. Tym samym polityk z Kalifornii nie jest jeszcze pewny swojej przyszłości.
„Financial Times” pisał, że nawet jeśli w ostatniej chwili zawrze porozumienie z wolnościowcami, może się ono wiązać ze znacznymi ustępstwami wobec nich. A jeśli w tym tygodniu republikanom nie uda się wyłonić ze swojego grona szefa izby niższej, opóźnione będą nie tylko wspólne tradycyjne zdjęcia na początek sesji nowego Kongresu, lecz także realizacja republikańskiej agendy, w tym wszczęcie śledztw parlamentarnych dotyczących działań administracji Bidena. Politycy republikańscy zapowiadają kilka śledztw, w tym w sprawie wyjścia wojsk amerykańskich z Afganistanu w 2021 r. czy powiązań syna prezydenta Huntera Bidena. W tych dwóch sprawach już zwrócili się o dokumenty do administracji, ale Biały Dom odmówił im ich przekazania, twierdząc, że może to zrobić dopiero po 3 stycznia. „Parlamentarne śledztwa to łatwy wybór, na który republikanie zasadniczo mogą się zgodzić. Gdy odzyskają już większość w Izbie Reprezentantów, to rozpoczną festiwal zemsty” – przewiduje dziennikarz „New York Timesa” Robert Draper. Wolnościowcy domagają się także śledztwa w sprawie wsparcia dla Ukrainy.
Nowy rok przyniesie Amerykanom podzielony Kongres i koniec dwuletniego jednowładztwa demokratów (samodzielnej kontroli nad Białym Domem, Senatem oraz Izbą Reprezentantów). Przy narastających podziałach społecznych i niezmiennie ostrej retoryce politycznej wyróżnia się jedna sprawa, która cieszy się coraz większą ponadpartyjnością. To rozwój infrastruktury. Za sukces rządu należy uznać przekonanie wielu republikanów do głosowania za wartym 1 bln dol. pakietem w 2021 r. W środę – dzień po zaprzysiężeniu na Kapitolu – prezydent Biden uda się do Kentucky, by mówić – jak zapowiada Biały Dom – o „odbudowie naszej infrastruktury, tworzeniu dobrze płatnych miejsc pracy, które nie wymagają dyplomu zdobywanego cztery lata, oraz pomocy dla tych pozostawionych na uboczu”. W coraz rzadszym w amerykańskiej polityce geście ponadpartyjności przywódcy USA będzie towarzyszyć Mitch McConnell, lider republikańskiej mniejszości w Senacie. ©℗