Na twarzach uczestników podpisania umów o aneksji nie było widać entuzjazmu, a w rosyjskich elitach widać coraz więcej linii podziału.

W sobotę Ukraińcy pochwalili się odbiciem Łymanu w obwodzie donieckim. W sumie od początku września udało się wyzwolić 10,6 tys. km kw. ukraińskiego terytorium. Postępy kontrofensywy ponownie uwidoczniły tworzące się linie podziału w rosyjskich elitach. Głównym obiektem krytyki jest kierownictwo resortu obrony i sztabu generalnego. Urzędowy entuzjazm związany z przeprowadzaną właśnie aneksją czterech ukraińskich obwodów nie zdołał jej wygasić. Według analityków z Kijowa porażki Rosji na froncie zwiększają ryzyko użycia przez nią taktycznej broni atomowej, do czego wezwał ostatnio przywódca Czeczenii Ramzan Kadyrow.
Wszczęcie procedury aneksji czterech ukraińskich obwodów tylko na krótko wyciszyło tarcia w rosyjskich elitach. Katalizatorem nowej fali krytyki okazało się odbicie przez Ukraińców Łymanu w obwodzie donieckim. Przez cały wrzesień rosyjski stan posiadania skurczył się o 10,6 tys. km kw.
W piątek Władimir Putin podpisał umowy z nominalnymi przywódcami okupacyjnych administracji w obwodach chersońskim, donieckim, ługańskim i zaporoskim. Ich treść nie została na razie opublikowana, ale na ich mocy cztery ukraińskie regiony mają wejść w skład Federacji Rosyjskiej. Formalna data aneksji nie jest na razie jasna; teoretycznie może się to odbyć w chwili podpisania przez Putina aktów prawnych, które musi uchwalić parlament. Ale w treści podpisanych w piątek umów mogą być zawarte przepisy przewidujące tymczasowe obowiązywanie dokumentów od momentu ich podpisania, tak jak to miało miejsce w trakcie aneksji Krymu w 2014 r. Jeśli tak, z rosyjskiego punktu widzenia aneksja już się odbyła.
Wczoraj treść umów zatwierdził Sąd Konstytucyjny. We wtorek, gdy stało się jasne, że Rosja zamierza nielegalnie przyłączyć ponad 100 tys. km kw. ukraińskiego terytorium, do dymisji podał się jeden z członków sądu Konstantin Aranowski. Sędzia już wcześniej okazywał dystans wobec co bardziej radykalnych posunięć reżimu, zgłaszając w sumie 34 zdania odrębne (w 2020 r. zakazano ich publikacji) lub – jak podczas zatwierdzania zmian wydłużających możliwe rządy Putina do 2036 r. – idąc na zwolnienie lekarskie. Aranowski to najwyżej postawiony przedstawiciel systemu, który zrezygnował po rozpoczęciu inwazji na Ukrainę, choć oficjalnych przyczyn rezygnacji dotychczas nie podał.
Proceduralnie Kremlowi pozostawały więc jeszcze trzy kroki do wykonania. Już dzisiaj ma się zebrać izba niższa, a jutro – izba wyższa parlamentu. Posłowie i senatorowie wyrażą zgodę na ratyfikację umów i uchwalą ustawę o utworzeniu nowych podmiotów Federacji Rosyjskiej. Z entuzjastycznych wypowiedzi szefów klubów widać, że nie będzie z tym problemu. Najpóźniej na tym etapie powinniśmy poznać dokładnie status anektowanych terytoriów, ich nazwy i granice. Zwłaszcza ta ostatnia sprawa jest kluczowa; jeśli cztery obwody zostaną anektowane w ich administracyjnych granicach, dla Kremla (choć nie dla reszty świata, który nielegalnej aneksji nie uzna) większość linii frontu będzie przebiegać na terenie Rosji. Z tym wiążą się pogróżki związane z użyciem broni jądrowej „w obronie integralności terytorialnej Rosji”. Gdy akty prawne przejdą parlament, prezydent je podpisze.
Podpisaniu umów towarzyszyła 40-minutowa mowa, w której Putin skupił się na krytyce Zachodu za kolonializm, „rozdętą kapitalizację sieci społecznościowych”, trwającą rzekomo do dziś „okupację Niemiec, Japonii, Republiki Korei”, atomowe bombardowanie Hiroszimy i Nagasaki. – À propos, stworzyli precedens – komentował, co było jedynym nawiązaniem do groźby użycia broni atomowej przeciw Ukrainie. Szczególne miejsce zajęły wątki obyczajowe. – Czyżbyśmy chcieli, żeby w Rosji zamiast mamy i taty był rodzic numer jeden, dwa, trzy? Żeby w szkołach od pierwszych klas narzucali dzieciom zboczenia? Pełne odrzucenie człowieka, wiary, tradycyjnych wartości, deptanie wolności nabiera oznak religii à rebours, otwartego satanizmu. W kazaniu na Górze Jezus Chrystus, rozliczając fałszywych proroków, mówi: po owocach ich poznacie – dodawał prezydent pod aplauz zebranych.
W ostatnich zdaniach Putin nawiązał do Iwana Iljina, którego rosjoznawca Michel Eltchaninoff określił mianem „pierwszej miłości filozoficznej prezydenta”. W rozważaniach Putina widać ślady obaw Iljina o upadek Rosji pod naporem „gorszych narodów”. Iljin przeżył etap fascynacji nazizmem, chwaląc go za „patriotyzm, wiarę w tożsamość narodu i siłę geniuszu germańskiego”, o czym rosyjskie władze wolą dziś nie wspominać. Gdy 24 lutego Putin rozpoczynał inwazję, jego głównym celem miała być wszak „denazyfikacja Ukrainy”. – Rosja dokonała tranzycji w państwo faszystowskie. Jednak faszyzm wymaga zdolności do mobilizacji mas, a to się Rosji dotychczas nie udaje – komentuje Gustav Gressel z European Council on Foreign Relations. Wołodymyr Zełenski zareagował złożeniem wniosku o członkostwo w NATO. Formalnie procedura akcesyjna nie wymaga takiego kroku, więc gest Ukraińców miał znaczenie bardziej polityczne. Ambicje Kijowa wsparli prezydenci dziewięciu państw NATO, w tym Polski, jednak oczekiwania tonował Biały Dom.
– Najlepszym sposobem wsparcia Ukrainy jest praktyczne wsparcie na ziemi, a procesem w Brukseli (akcesyjnym – red.) powinniśmy się zająć w innym czasie – oświadczył Jake Sullivan, doradca prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego. Pytany o pogróżki nuklearne, odparł, że Putin może rozważać użycie broni jądrowej, choć nic nie wskazuje na to, by jakiekolwiek kroki zostały przez niego poczynione.
Na wschodzie Ukrainy trwa kontrofensywa. W sobotę odbito Łyman, wcześniej zamykając w kotle okupantów, których dowództwo zostawiło bez wsparcia. Utrata Łymana nazajutrz po ogłoszeniu jego aneksji na nowo rozpaliła spory w elitach. Przywódca Czeczenii Ramzan Kadyrow oskarżył o utratę Łymana dowódcę Centralnego Okręgu Wojskowego gen. Aleksandra Łapina i szefa sztabu generalnego gen. Walerija Gierasimowa, a związany z najemnikami z Grupy Wagnera kanał Grey Zone wezwał do ukarania Łapina. Emerytowany generał, a obecnie poseł Andriej Gurulow na pytanie o przyczyny poddania miasta odparł, że „nie może tego wyjaśnić z wojskowego punktu widzenia”. ©℗